Karlström: W Polsce mogę pokazywać swoje atuty

źródło: lechpoznan.pl

Piłkarz pozyskany zimą ze szwedzkiego Djurgardens IF opowiedział w wywiadzie z Adrian Gałuszką o swoich wrażeniach podczas pobytu w Poznaniu, PKO BP Ekstraklasie oraz współpracy z Pedro Tibą i Danim Ramirezem.

Było blisko, żeby 25-latek nie przywitał się dobrze z kibicami. W pierwszych minutach debiutu z Górnikiem Zabrze za faul obejrzał żółtą kartkę, jednak sędzia mógł pokusić się o wyrzucenie go z boiska.

To był trudny start, bo na tej pozycji nie chcesz grać przez prawie cały mecz z żółtą kartką. Poradziłem sobie z tym nieźle i jak na pierwsze spotkanie, był to dobry występ. Gdyby jednak sędzia wyrzucił mnie z boiska tak szybko, debiut byłby koszmarem. We wcześniejszych latach nie otrzymywałem za dużo napomnień, zmieniło się to dopiero w dwóch ostatnich sezonach, kiedy przyszło ich dziewięć i dziesięć. To dla mnie ważne, żeby nie podpadać za często sędziom, bo pewność i spokój zwiększa nie tylko to, że nie mam kartki w konkretnym meczu, ale także nie grozi mi w niedalekiej przyszłości pauza za nadmiar kartek – powiedział gracz Kolejorza.

W kolejnych meczach nowy nabytek niebiesko-białych złapał odpowiedni rytm i wystąpił w każdym ligowym meczu. Jak sam twierdzi, liga polska jest dla niego idealna.

Ta liga bardzo mi odpowiada, jest bardziej fizyczna od szwedzkiej, tutaj mogę pokazać w większym stopniu swoje atuty, takie jak bezpośrednie pojedynki z rywalem. W nowym kraju musiałem przyzwyczaić się do wielu spraw, ale radzę sobie z tym. Początek oceniam jako niezły, ale wiem, że mogę pokazywać się ze znacznie lepszej strony. W Polsce drużyny posiadają zawodników o większych umiejętnościach indywidualnych, ale mecze są też bardziej zamknięte. Kiedy jako Lech Poznań chcemy posiadać piłkę i dominować, rywale cofają się na własną połowę i czekają na to, co zrobimy. W Szwecji grając na sztucznej murawie zawsze możesz prowadzić spotkanie w szybkim tempie, tutaj nie zawsze było to możliwe w tym stopniu, jakbyśmy tego chcieli, przynajmniej na początku – zauważył Karlström.

Wiele dobrego mówi się także o współpracy między nim a Pedro Tibą oraz Danim Ramirezem.

Podoba mi się to, że gram tutaj jako “szóstka” i moja rola jest jasno zdefiniowana. Muszę zabezpieczać Pedro i Daniego, którzy też sami nie boją się ciężkiej pracy w obronie. To zawsze dobrze, gdy zawodnik wie, jakie są jego obowiązki. W piłce często wydaje się, że jeśli ktoś ma dobry odbiór i wygrywa wiele pojedynków na ziemi, to nie może grać odpowiednio piłką. Ja uważam, że w ostatnich latach udoskonaliłem swoje umiejętności w obronie i to jeden z moich największych atutów, ale cały czas mam coś do zaoferowania drużynie w ofensywie. Lubię mieć piłkę przy nodze, to sprawia ogromną przyjemność – uznał Szwed.

Dla 25-latka Lech Poznań jest pierwszą zagraniczną drużyną. Naturalnie więc padło pytanie o nowe otoczenie.

Wszystko idzie jak należy, głównie z powodu dobrej opieki ze strony klubu. Myślę, że jestem tu traktowany bardzo profesjonalnie, otrzymałem wiele pomocy odnośnie wszystkich codziennych spraw. Koledzy też zachowali się wobec mnie fantastycznie, po dniu czy dwóch czułem się, że gram tu od dłuższego czasu. To o tyle istotne, że jeśli złapiesz szybko takie poczucie, w każdym treningu i później meczu odnajdujesz się lepiej. Staram się czasem oderwać czasem myślami od piłki, ale czasem to trudne, bo koncentruję się na niej cały czas – odpowiedział zawodnik.

Piłkarz opowiedział również o nowych kolegach, których poznał na Bułgarskiej oraz o nauce języka polskiego.

Oprócz Mikaela Ishaka pomagają mi Filip Bednarek i Thomas Rogne, z którym też mogę porozmawiać po szwedzku. Szybko złapałem nić porozumienia też z Mickeyem van der Hartem, Aron Johannsson też okazał się super gościem, dobrze działa na całą szatnię. Uczę się też polskiego, żeby dogadywać się z każdym, to dla mnie bardzo istotne. Mamy w szatni ciekawą mieszankę graczy zza granicy z młodymi Polakami, którzy też nie boją się brać odpowiedzialności na swoje barki. “Kamyk” czy “Puszka” zakładali opaskę kapitana bez problemu, wydają się starsi, niż są w rzeczywistości – stwierdził pomocnik.

Adrian Gałuszka zapytał o postawę poznaniaków w lidze, która, lekko mówiąc, nie napawa optymizmem.

– Od momentu, kiedy tu przyszedłem, straciliśmy w lidze trzy bramki i to jest dobry wynik. W ofensywie często posiadaliśmy piłkę, ale w niektórych meczach nie stworzyliśmy wystarczająco sytuacji podbramkowych. W innych z kolei, gdy już tych szans było więcej, nie umieliśmy zadać ciosu we fragmentach, kiedy dominowaliśmy. Nie możesz przeważać w zdecydowany sposób przez 90 minut, ale przychodzi moment 15-20 minut mocnego naporu na przeciwnika. Wtedy musisz strzelić gola, bo prędzej czy później rywal zacznie wyprowadzać kontrataki, odzyska piłkę czy kontrolę. W siedmiu z dziewięciu moich spotkań w Polsce do przerwy utrzymywał się wynik 0:0. Gdyby udawało się zdobyć tę bramkę częściej jeszcze w pierwszej połowie, tak jak w Szczecinie, te starcia układałyby się w po naszej myśli. Na razie każdy mecz był dla nas jak wojna przez 90 minut, nie odnieśliśmy jeszcze takiego pewnego, wysokiego zwycięstwa. Takie z pewnością by się przydało – zakończył były reprezentant Szwecji U21.

Karlström zagrał dotychczas w 12 spotkaniach w Lechu, jednak ani razu nie wpisał się na listę strzelców lub asystentów.

Źródło: lechpoznan.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x