Kamil Grosicki / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Od wczoraj w mediach krąży informacja o tym, że Kamil Grosicki może znów zagrać w Ekstraklasie. Spekulacje zaczęły się znacznie wcześniej, bo jeszcze w ubiegłym roku kalendarzowym, jednak teraz sprawy rzekomo nabierają tempa. Niestety trudno o konkrety.

O tym, że Kamil Grosicki jest osobą zasłużoną dla polskiej kadry narodowej nie trzeba mówić. Miewał lepsze i gorsze momenty, ale za czasów Adama Nawałki był władcą lewego skrzydła. Jego dobra forma pozwoliła mu dostać się do Hull City i poczuć smak boisk Premier League. Niestety, Hull nie grało zbyt długo w najwyższej klasie rozgrywkowej, A Grosicki wylądował w silnej lidze jaką jest Championship. I radził sobie tam nie najgorzej. Jego liczby były przyzwoite, był ważną postacią w drużynie, choć niespecjalnie chciano, aby pozostał w niej na dłużej. Zarabiał dużo i włodarzom zależało na skreśleniu go z listy płac.

Na pomoc Hull przyszedł West Bromwich Albion, który zdecydował się wykupić Grosika. WBA myśleli wtedy tylko o awansie do Premier League. Grosicki zagrał w ich barwach kilkanaście spotkań w sezonie 2019/2020. Nie da się ukryć – minut łapał znacznie mniej niż w Hull, ale wciąż były to regularne występy.

Premier League to nie ten poziom

W bieżącym sezonie Grosik mecze West Bromwich Albion oglądał najczęściej z boku – czy to z ławki, czy, nawet częściej, z trybun. W lidze dostał szansę trzykrotnie, z czego dwa spotkania rozegrał w styczniu. Niektórzy poczuli powiew optymizmu, ale to była tylko próba zareklamowania piłkarza przed transferem. Aktualnie Grosicki wie, że w WBA dużej roli nie odegra.

trener wręcz nie ma prawa powoływać zawodników, którzy nie grają

Jak twierdził Grosicki w wywiadzie udzielonym Weszło, piłkarze niegrający, nie mają prawa grać w reprezentacji. Mówił wtedy o sytuacji swojej i Arkadiusza Milika. Napastnik reprezentacji Polski zajął się swoją karierą i wyjechał z Neapolu do Marsylii. Grosik… Trudno powiedzieć, co planuje. Zainteresowana sprowadzeniem go była Legia Warszawa, lecz na ten moment wszelkie głosy ucichły. Podobno chodziło o, a jakże by inaczej, pieniądze. W grze pozostawały jeszcze dwa polskie kluby – Jagiellonia i Pogoń. I to właśnie do Szczecina miałby trafić Grosicki przed zamknięciem okna transferowego.

Nie padają jeszcze żadne deklaracje, nikt nie potwierdza jakoby umowa była na ostatniej prostej. Nie powinno nas to dziwić. Kamil Grosicki nie potrafi podpisać kontraktu bez stresowania wszystkich zainteresowanych. Gdyby cechował się nieco mniejszą opieszałością, pierwszą część sezonu spędziłby na wypożyczeniu w Nottingham Forrest.

Mimo wszystko trzymamy kciuki za “Turbo”, bo nie jest niczym przyjemnym świadomość, że selekcjoner ma do wyboru mniej opcji ze względu na złe wybory w karierze zawodnika. Być może Pogoń wzmocniona usługami Kamila Grosickiego zdoła sięgnąć po tytuł mistrza Polski. Tylko przy okazji musi sięgnąć głęboko do kieszeni, by zaspokoić jego oczekiwania finansowe. Z drugiej strony – Szczecin to dom Grosika. Może z tego względu zdecyduje się pójść na pewno ustępstwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x