Jan de Zeeuw: Leo Beenhakker zawsze miał drzwi otwarte, a Sousa cały czas siedział za granicą
– Dla mnie jest to skandaliczne zachowanie trenera. Podobnie jak słowa prezesa Bońka, który powiedział, że to normalne, że Sousa wybrał pieniądze – komentuje Jan de Zeeuw kryzys wywołany przez nieodpowiedzialną decyzję selekcjonera.
W środę obędzie się nadzwyczajne posiedzenie zarządu PZPN, by wykonać odpowiedni ruch. Żeby zakończyć ewentualnie współpracę z Paulo Sousą. Dla Portugalczyka ważniejsza będzie kariera klubowa, a dokładnie Flamengo Rio de Janeiro. A odszkodowanie wypłaci z własnej kieszeni.
– Prezes (Zbigniew Boniek przyp. red.) porównał to do odejścia Ronalda Koemana z reprezentacji Holandii do Barcelony, jednak oba przykłady się różnią. W momencie podpisywania kontraktu z holenderską federacją miał zapis w umowie, że jeśli zgłosi się po niego Barcelona, z którą jest związany, to nikt mu nie będzie robił przeszkód, oczywiście, jeśli klub zapłaci odszkodowanie, bodaj 5 mln euro. Warto dodać, że Koeman dwukrotnie odmówił Barcelonie – tłumaczy były dyrektor reprezentacji Polski, gdy trenerem był Leo Beenhakker w “Onet.pl”.
– Gdy my z Leo rozmawialiśmy z Michałem Listkiewiczem, to wiedzieliśmy, że celem jest awans na Euro 2008. A w międzyczasie nikt nawet nie pomyślał, żeby szukać innych ofert. Praca w reprezentacji polega na tym, że kończy się misję, którą się podjęło. A ten… już w meczu z Węgrami nie wystawił najsilniejszego składu – kontynuuje.
Winę ponosi Zbigniew Boniek, który nie zawarł w umowie odpowiednich klauzul. – My z Leo od razu usłyszeliśmy, że mamy wziąć do sztabu Polaków, dlatego zdecydowaliśmy się m.in. na Darka Dziekanowskiego, który był selekcjonerem kadry U-15, a wcześniej sam grał w reprezentacji. Tak samo było z Bobo Kaczmarkiem, oprócz tego zapraszaliśmy na zgrupowania wielu polskich trenerów. Michniewicz spędził z nami tydzień – opowiada. – Leo zawsze miał drzwi otwarte, a Sousa cały czas siedział za granicą i miał to, wiadomo gdzie – kończy Jan de Zeeuw.
źródło: Onet.pl /