Jak zimowe okienko Legii wpłynie na jej walkę o mistrzostwo?

Legia Warszawa

Legia Warszawa / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

PKO BP Ekstraklasa wkracza w decydującą fazę. Walka o mistrzostwo Polski rozstrzygnie się prawdopodobnie między Legią Warszawa, a aktualnym mistrzem Polski – Piastem Gliwice. Jak duży wpływ na walkę o najwyższe cele stołecznej drużyny będą miały zimowe transfery Legii? Dziś chciałbym przyjrzeć się ruchom, których w zimie dokonała Legia.

“Wojskowi” po ostatnim, fatalnym sezonie chcą wrócić na ścieżkę mistrzowską i zamierzają zgarnąć dublet. W walce o mistrzostwo na pewno pomoże im doświadczenie, którego może zabraknąć innym drużynom. Piast w zeszłym sezonie pokazał jednak, że walka o mistrzostwo z teoretycznie gorszej pozycji, może nie być dla nich tak przerażająca jak się wydaje.

Skuteczność Tomasa Pekharta

Tomas Pekhart i Arvydas Novikovas (obaj Legia) / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Gdy na początku tego roku Jarosław Niezgoda opuszczał Warszawę na rzecz Portland, wiele kibiców zastanawiało się, jaki plan ma Legia na zastąpienie 25-latka. Z jednej strony Jose Kante, który był prawdopodobnie w życiowej formie, a z drugiej… No właśnie, Maciej Rosołek, który stawia pierwsze kroki w dorosłej piłce czy może powracający po kontuzji Vamara Sanogo? Zarząd Legii miał jednak inny plan, który nazywał się – Tomas Pekhart. Gdy Czech trafiał do Legii z Las Palmas nie brakowało negatywnych komentarzy. Co teoretycznie nie mogło dziwić. Do Legii – gdzie oczekiwania są wielkie – trafia napastnik, który podpisuje długą umowę i przychodzi z nie najlepszą opinią hiszpańskich kibiców i dziennikarzy. Jak się okazuje na osądy było jednak nieco za wcześnie.

W swoim debiucie Czech zdobył bramkę (4:0 z Jagiellonią), a kiedy wyszedł na boisko po raz pierwszy w podstawowym składzie zdobył bramkę zapewniającą Legii trzy punkty w starciu z Lechem. Spotkanie z Wisłą Pekhart zwieńczył dwoma bramami, dzięki którym podopieczni Aleksandara Vukovicia odnieśli zwycięstwo. W ostatnim spotkaniu z Arką (5:1), Pekhart również bardzo pracował na gola, trafił nawet w poprzeczkę, lecz koniec końców mecz zakończył bez bramki. Legioniści umocnili po tym meczu umocnili się na pozycji lidera z przewagą 10 punktów nad drugim Piastem.

Statystyki Pekharta w Legii są niesamowite. 270 minut, 4 gole i 1 asysta, daje to udział przy bramce co około 54 minut. Każdy ofensywny gracz chciałby pochwalić się takimi statystykami, a te mogły być jeszcze lepsze.

Wydaję się, że takiego napastnika od początku w swoim zespole chciał mieć “Vuko”. Sandro Kulenović nie poradził sobie z presją, natomiast 19-krotny reprezentant Czech na razie robi swoje. Trzeba pamietać, że konkurencja jest jednak duża. Jose Kante może wrócić do strzeleckiej formy, a  Sanogo nie zamierza odpuszczać i będzie chciał walczyć o swoje minuty po kontuzji, co pokazał w ostatnim spotkaniu. Mimo wszystko trener stołecznej drużyny zdecydowanie woli mieć taki “problem” z obsadą w ataku, niż brakiem możliwości.

Uniwersalność Cholewiaka

Patryk Sokołowski, Mateusz Cholewiak, Legia Warszawa – Piast Gliwice 08.03.2020 / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Mniejsze zdziwienie niż w przypadku Pekharta, wywołał transfer Mateusza Cholewiaka. Były gracz Śląska Wrocław debiutował w Ekstraklasie dopiero w wieku 28 lat, właśnie dla wcześniej wspomnianego klubu. Do Warszawy trafił on szybciej niż Czech, więc kibice z Łazienkowskiej mogli domniemywać, że urodzony w Krośnie piłkarz przychodzi właśnie na tą pozycję. Mieli oni rację? W pewien sposób tak, a to dlatego, że Cholewiak może grać na wielu pozycjach, co było główną przyczyną sprowadzenia go do Legii. Coraz większe zainteresowanie Karbownikiem, problemy zdrowotne Rochy, kto będzie mógł zagrać na tej pozycji? Mateusz Cholewiak. Jose Kante może doznać urazu, nie mamy drugiego napastnika – Vamara Sanogo kontuzjowany, Maciej Rosołek wciąż zbiera doświadczenie. Kto może zagrać na “dziewiątce”? Dokładnie, Mateusz Cholewiak. Niepewna forma Novikovasa? Luquinhas lepiej spisujący się na pozycji numer 10, robi się problem? Nie, tam też może zagrać Cholewiak. Tak szerokie pole manewru daje trenerowi Polak.

Złych opinii na jego temat nie było. “Zawsze daję z siebie 100%”, “Nie odpuszcza na boisku i nie będzie robił problemów poza nim”, “Swoje niedoskonałości nadrabia walecznością”. Takie wiadomości o skrzydłowym mogli otrzymywać kibice ” Wojskowych” . Było to na pewno ważne dla samego trenera, który stara się oczyścić szatnie. Mimo, że sam Cholewiak przyznaje, że najlepiej czuje się na skrzydle nie będzie on miał żadnych problemów z grą na innej pozycji. Takiego piłkarza potrzebował Aco Vuković. Wcześniej podobną rolę odgrywał Michał Kucharczyk, którego w Legii już nie ma, a jego powrotu w najbliższym czasie nie ma co się spodziewać.

Cholewiak do tej pory rozegrał dla Legii osiem spotkań, w których zdobył trzy bramki oraz zaliczył jedną asystę. Od pierwszej minuty na murawie pojawił się zaledwie dwa razy – w Pucharze Polski z Miedzią Legnica oraz w ostatnim ligowym spotkaniu z Arką Gdynia. Były skrzydłowy m.in. Śląska Wrocław w każdym spotkaniu prezentuje dobry, stabilny poziom i z niego nie schodzi.

Rekordowy Slisz

Bartosz Slisz / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Przyjście Bartosza Slisza do Legii było zaskoczeniem dla wszystkich. Transfer przebiegł w ciszy, a kwota za jaką pomocnik trafił na Łazienkowską była rekordową pod wieloma względami. Mówimy o kwocie oscylującej w granicach 1.8 miliona euro. Przejście 21-latka z Zagłębia do Legii jest najdroższą zmianą drużyny między ekstraklasowymi klubami w historii. Jest to również najdroższy transfer w historii całej Ekstraklasy. Wcześniejszym rekordzistą był Joao Amaral, który trafił do Lecha Poznań z Benfiki Lizbona za około 1.5 miliona euro.

Ale wracając już do samego zawodnika, Slisz jest pomocnikiem, który potrafi wnieść jakość oraz spokój do drużyny. Dobrym tego przykładem będzie jego zmiana w meczu z Lechem. Wówczas, 20-latek dostał od Aleksandara Vukovicia nieco ponad 20 minut. W tym czasie, Slisz zaliczył 92% celnych podań, wygrał wszystkie pojedynki (4), odebrał rywalom piłkę dwukrotnie, a sam ani razu jej nie stracił.

Jednym z powodów otrzymywania mniejszej liczby minut jest duża konkurencja oraz drobny uraz, który nie jest na szczęście groźny. O miejsce w środku pola musi on rywalizować z Martinsem, Gwlią i Antolciem. W momencie, w którym Legia zacznie grać co kilka dni, Slisz na pewno będzie mógł liczyć na swoje szanse. Szeroka ławka będzie głównym atutem Legii, który może przybliżyć ją do mistrzostwa. Transfer Slisza można uznać za świetny ruch na papierze. Trzeba jednak czekać na to, aż młody piłkarz pokaże klasę na boisku, a że tak się stanie nie wątpię.

Nie przez przypadek trafił on przecież do Legii. Można na niego patrzeć, jako na piłkarza, na którym Legia ma zarobić. I oczywiście tak jest, ale może on również w przyszłym sezonie stanowić bardzo ważną postać w układance trenera wicemistrzów Polski. Jeśli Legia przełamie wreszcie swoją niechlubną passę i trafi do europejskich pucharów, będzie to idealne miejsce dla Slisza oraz jego kolegów na pokazanie się w Europie.

Diament Krzysztofa Dowhania

Radosław Majecki (Polska U-20) / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Ostatnim zimowym transferem w tym zestawieniu jest Radosław Majecki. W styczniu tego roku pobił on rekord transferowy przechodząc do AS Monaco za siedem milionów euro, co było niespotykaną jak dotąd ceną. Po zmianie barw, bramkarz wrócił jednak do Warszawy na zasadzie wypożyczenia, które na ten moment potrwa do końca czerwca. Co później? Nie wiadomo, Majecki może opuścić Legię w trakcie sezonu. Oczywiście, jest możliwe to, że już wtedy Legia będzie mogła cieszyć się z mistrzostwa, jednak nie musi tak być. Od debiutu w meczu z Piastem, po rekordowy transfer i zostanie “jedynką” w pierwszej drużynie “Wojskowych”.

W tym sezonie 20-latek zagrał dla Legii w 36 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach, w których 17 razy zdołał zachować czyste konto. Jego powrót na Łazienkowską może okazać się kluczowy w kontekście mistrzostwa. Jasne, ktoś może powiedzieć, że gdyby odszedł, to w jego miejsce mógłby wejść Radosław Cierzniak i Legia by dużo nie straciła. Kluczowym aspektem w grze obronnej wicemistrzów Polski jest dobre zgranie, którego elementem jest właśnie przyszły bramkarz Monaco.

Majecki nie dokończy sezonu w Legii?

Wiele kibiców Legii uważa, że Majeckiemu brakuje kluczowych interwencji, do jakich przyzwyczajali ich w zeszłych latach Arkadiusz Malarz czy Dusan Kuciak. Oczywiście można się z tym zgodzić, natomiast młodzieżowy reprezentant Polski ma inne cechy, których brakowało tym golkiperom. Pewne wyjście do wrzutki, dobry chwyt, lecz wciąż kuleje gra nogami. Na co dzień Majecki trenuje pod okiem Jana Muchy i Krzysztofa Dowhania, czyli legendy Legii. Trener Dowhań wypuścił w świat wielu bramkarzy, którzy są aktualnie na europejskim poziomie. Najlepszym przykładem będzie Wojciech Szczęsny lub Łukasz Fabiański – ci zawodnicy trenowali właśnie pod okiem tego trenera. Dowhań nie kryje oczywiście, że Radek ma jeszcze przed sobą mnóstwo nauki, jednak jego zdaniem pod pewnymi względami jest on lepszy od wcześniej wymienionych bramkarzy, gdy byli w jego wieku.

Podsumowując, transfery, które zostały przeprowadzone w zimę na pewno dały Vukoviciowi więcej możliwości i poszerzyły kadrę o jakościowych piłkarzy. Jedyną pozycją, która nie została wzmocniona jest obrona, lecz z tą legioniści nie mają większych problemów. Poza tym wydaje się, że było to bardzo dobre, w kontekście walki o mistrzostwo, okienko.

Mimo tego, że Legia ma przed sobą autostradę do mistrzostwa, to musi mieć się na baczności. Ostatnie lata pokazały bowiem, że przy dużej przewadze punktowej można się potknąć i zdobywać mistrzostwo w dramatycznych okolicznościach lub tracić je z własnej winy. Na ten moment Piast traci do liderujących legionistów aż 10 punktów, które będzie bardzo ciężko odrobić. Już w niedzielę wicemistrzowie Polski zagrają z Górnikiem w Zabrzu. Będzie to zarazem ostatni mecz w rundzie zasadniczej, później podopiecznych Aleksandara Vukovicia czeka siedem ostatnich spotkań, które wyłonią Mistrza Polski sezonu 2019/20. Na finiszu zadecyduje doświadczenie oraz indywidualności, których w Legii w tym sezonie nie brakuje.

Źródło: transfermarkt.com, własne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x