Ich finde, dass… – podsumowanie 24. kolejki niemieckiej Bundesligi

Bundesliga

W 24. kolejce niemieckiej Bundesligi prawie cała czołówka zgubiła punkty. Jedynie Schalke wygrało swoje spotkanie. Na dole tabeli gotowość do walki zgłasza zespół z Kolonii, który w ostatnią niedzielę nieoczekiwanie wygrał z RB Leipzig.

1. FSV Mainz 05 – VfL Wolfsburg 1:1

Yoshinori Mutō 44 – Josip Brekalo 6

Debiut Bruno Labbadii w Wolfsburgu rozpoczął się fantastycznie. Już w 6. minucie spotkania, po dograniu Williama dość szczęśliwe trafienie zaliczył Josip Brekalo. Pierwsza próba strzału 19-latka zakończyła się niepowodzeniem, lecz po chwili Chorwat już się poprawił i umieścił piłkę pod poprzeczką. Mimo szybkiej bramki, mecz pozostawał otwarty i ciekawy dla widza. Po stronie gości bramce rywali najbardziej zagroził Joshua Guilavogui, którego uderzenie głową obiło poprzeczkę bramki Mainz. W drużynie gospodarzy aktywny był skuteczny ostatnio Robin Quaison. Jednak to nie Szwed doprowadził do wyrównania. Tuż przed przerwą, po stracie Riechedly’ego Bazoera w środku pola, piłkę do bramki skierował Yoshinori Mutō. Japończyk, po dograniu Gerrita Holtmanna co prawda nieczysto trafił w piłkę, lecz futbolówka nabrała odpowiedniej rotacji, przez co minęła interweniującego Koena Casteelsa. Po przerwie oba zespoły stworzyły sobie zgodnie po jednej, praktycznie stuprocentowej okazji bramkowej. W 63. minucie skrzydłowy Wolfsburgu Yunus Mallı nie wykorzystał sytuacji sam na sam, a w doliczonym czasie gry Anthony Ujah zniweczył okazję do zapewnienia Mainz bezcennych trzech oczek. W piątek z remisu żadna z drużyn zadowolona być nie mogła, piłkarze chcieli w końcu odbić się od ligowego dna. Dzień później okazało się jednak, że przewaga nad strefą spadkową i tak wzrosła o kolejny punkt.

FC Bayern München – Hertha BSC Berlin 0:0

Bez zbędnych słów – Bayern zawiódł . Podopieczni Juppa Heynckesa na boisku przeważali w każdym aspekcie nad rywalem ze stolicy. Brakło jednak najważniejszego – bramki. W drużynie Mistrzów Niemiec cały mecz zagrał Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski miał dwie dogodne okazje bramkowe, lecz w obu sytuacjach lepszy od niego okazywał się Norweg Rune Jarstein. 33-letni golkiper na wyżyny swoich umiejętności wspiął się w 50. minucie, kiedy w bardzo dobrym stylu obronił mocne i zarazem precyzyjne uderzenie z rzutu wolnego Davida Alaby. Głównie dobrej postawie swojego golkipera Berlińczycy zawdzięczają punkt w tym spotkaniu. A jak wiadomo, każdy punkt wyrwany Bayernowi należy traktować jako wyjątkowy i nadprogramowy. O europejskie puchary Hertha walczyć nie powinna, ale każdy punkt przybliża podopiecznych do Węgra Pala Dárdaia do spokojnego bytu.

TSG 1899 Hoffenheim – SC Freiburg 1:1

Andrej Kramarić 57 – Nils Petersen 66 (karny)

Zaryzykuje stwierdzenie, że popularni „Wieśniacy” powinni wygrać sobotni mecz z Freiburgiem. Podopieczni Juliana Nagelsmanna stworzyli sobie dostatecznie dużo sytuacji, by nie musieć drżeć o końcowy wynik. Patrząc na rezultat tego spotkania, spore zasługi przypisać trzeba Alexandrowi Schwolowi, który ponownie pozbawił złudzeń siedzącego na ławce Rafała Gikiewicza. Kilka jego dobrych interwencji ratowało skórę Freiburgowi. Kiedy 25-latek już skapitulował, to musiał uznać wyższość Andreja Kramaricia, który w 57. minucie pokazał wszystko, co ma najlepsze w swoim arsenale. Chorwat popisał się świetnym uderzeniem z rzutu wolnego. To trafienie, bardzo spektakularne, nie dało jednak gospodarzom trzech punktów. Walnie do tego przyczynił się Kevin Vogt, który (raczej) niepotrzebnie faulował w polu karnym Nilsa Petersena. Petersen znajdował się w narożniku pola karnego, lecz mógł dograć do środka, gdzie czekali jego dobrze ustawieni koledzy. 29-latek z jedenastu metrów był bezbłędny, strzelając swoją dwunastą bramkę w tym sezonie i zapewniając Freiburgowi jeden punkt. Punkt, z którego podopieczni Christiana Streicha muszą być zadowoleni.

Hannover 96 – Borussia VfL Mönchengladbach 0:1

Christopher Kramer 72

Borussia Mönchengladbach na ligowe zwycięstwo czekała niewiele ponad miesiąc czasu. Bramkę na wagę sukcesu w 72. minucie strzelił Christopher Kramer. Trzeba przyznać, że było to trafienie wyjątkowej urody. Reprezentant Niemiec zdecydował się na mocne uderzenie z dystansu, przy którym Phlilipp Tschauner nie miał większych szans. Zanim jednak kibice zobaczyli tą bramkę, troszkę musieli wycierpieć. Zwłaszcza w pierwszej połowie oba zespoły prezentowały dość niski poziom. Po stracie bramki gospodarze uparcie próbowali doprowadzić do wyrównania, lecz Yann Sommer pozostał niepokonany.

VfB Stuttgart – Eintracht Frankfurt 1:0

Erik Thommy 13

Eintracht Frankfurt do starcia z beniaminkiem ze Stuttgartu przystępował w roli faworyta, zespołu, który po efektownym zwycięstwie nad Lipskiem przesunął się na bardzo wysokie trzecie miejsce w ligowej tabeli. Trzeba było jednak zwrócić uwagę na fakt, że Stuttgart pod wodzą Tayfuna Korkuta jeszcze nie przegrał. Dodatkowo – Stuttgart na swoim obiekcie jest drugą najlepszą drużyną w Bundeslidze. W poniedziałek kibicom imponowała sprawna defensywa Eintrachtu, lecz w sobotę znaleźć można było na niej wyraźne rysy. Już w 13. minucie po fatalnym błędzie kapitana gości Davida Abrahama Stuttgart objął prowadzenie. Przepuszczoną przez Argentyńczyka futbolówkę przejął Daniel Ginczek, który minął bramkarza i uderzył na bramkę. Jego uderzenie z linii bramkowej zdołał wybić Marco Russ, ale przy dobitce Erika Thommy’ego z najbliższej odległości goście byli już bezradni. Wspomniany Ginczek miał w tym spotkaniu dużą ochotę na pokonanie Lukáša Hrádecký’ego. W drugiej połowie meczu 26-latek najpierw otrzymał prostopadłe podanie, dzięki któremu mógł minąć bramkarza rywali, lecz ponownie jego uderzenie na pustą bramkę zostało zablokowane. Bardzo ładnie wyglądało uderzenie z dystansu Ginczka, które nieznacznie minęło „okienko” bramki Hrádecký’ego. Eintracht w ofensywie nie miał żadnych atutów, by uratować w tym spotkaniu choćby punkt. Parę sytuacji co prawda stworzyli, lecz były one dobrze neutralizowane przez defensywę gospodarzy. We Frankfurcie przez parę ostatnich dni coraz głośniej mówiło się o Lidze Mistrzów, lecz teraz Eintracht może bardzo szybko wrócić na swoje dotychczasowe miejsce.

Werder Brema – Hamburger SV 1:0

Rick van Drongelen 86 (samobójcza)

Nord-Derby od zawsze elektryzowały całe Niemcy. 108 spotkanie pomiędzy Werderem a HSV miało ogromne znaczenie dla tabeli Bundesligi. Krótko mówiąc, sytuacja Werderu w tym sezonie jest zła, a HSV wręcz katastrofalna. Hamburczycy grali nie tylko o jakąkolwiek nadzieję w walce o utrzymanie, ale także o odzyskanie zaufania swoich kibiców. Mimo prestiżu i wysokiej stawki spotkania, sam mecz mocno rozczarował. Z jednej strony moglibyśmy się łudzić, że sytuacja obu zespołów mogłaby zmotywować ich do lepszej gry. Rzeczywistość okazała się jednak inna – Werder i HSV od początku sezonu grają słabo, a sobotnie popołudnie na Weserstadion nie stanowiło wyjątku. Momenty może i były, lecz zdecydowanie brakowało piłkarskiej jakości. Jedyna bramka w tym spotkaniu padła w 86. minucie meczu, lecz śmierdzi ona kontrowersją na kilometr. Po uderzeniu Arona Jóhansona piłkę odbiła się od nóg Christiana Mathenii i zmierzała w stronę bramki. W pojedynku biegowym zmierzyli się ze sobą obrońca HSV Rick van Drongelen oraz piłkarz Werderu Ishak Belfodil. Ostatecznie futbolówka wpadła do bramki, a gola ostatecznie zaliczono jako samobójcze trafienie van Drongelena. Kontrowersja jednak polega na tym, że Belfodil w momencie strzału Jóhansona był na pozycji spalonej. Tak więc Brema rozpoczęła świętowanie, a piłkarze HSV długo nie mogli pogodzić sobie z decyzją prowadzącego to spotkanie Felixa Zwayera. Jak tak dalej pójdzie, to za niedługo piłkarze z Hamburga będą zmuszeni szybko pogodzić się z relegacją do 2. Bundesligi.

Bayer Leverkusen – Schalke 04 Gelsenkirchen 0:2

Guido Burgstaller 11, Nabil Bentaleb 89 (karny)

Starcie czwartego w tabeli Bayeru z szóstym w lidze Schalke zapowiadało się bardzo ciekawie. Oba zespoły dzielił tylko punkt. Piłkarzy zmobilizować mogło także sobotnie potknięcie Eintrachtu, który przed tą kolejką wyprzedzał zarówno Bayer, jak i Schalke. Od pierwszego gwizdka na BayArenie to goście grali lepszy futbol, zwłaszcza w pierwszej połowie meczu. Potwierdzili to dość szybko, strzelając w 11. minucie spektakularną bramkę. Trudno ocenić co było lepsze – czy długie, lecz wyjątkowo precyzyjne podanie Daniela Caligiuriego, czy wykończenie Guido Burgstallera. Austriak przerzucił piłkę nad interweniującym Panagiótisem Rétsosem, a następnie bardzo pewnie pokonał Bernda Leno. Gra Bayeru nie zachwycała, a kolejny bardzo bolesny cios gospodarze otrzymali w 38. minucie. Za dwie żółte kartki z boiska wyleciał Dominik Kohr. Grający w osłabieniu „Aptekarze” po przerwie nie dali rady przeciwstawić się rywalom. Zawodnicy Schalke grali spokojnie, kontrolując przebieg meczu. W końcówce meczu sporo strachu defensywie Bayeru sprawił Breel Embolo. Szwajcar w 83. minucie co prawda przegrał pojedynek z Leno, lecz trzy minuty później w polu karnym sfaulował go mocno przeciętny dzisiaj Rétsos. Trzy punkty zapewnił Nabil Bentaleb, który z jedenastu metrów całkowicie zmylił Leno.

RB Leipzig – 1. FC Köln 1:2

Jean-Kévin Augustin 5 – Vincent Koziello 70, Leonardo Bittencourt 77

O ile porażkę Eintrachtu można potraktować jako niespodziankę, to potknięcie RB Leipzig z 1. FC Köln to już nie lada sensacja. Mimo, że piłkarze z Kolonii po katastrofie na początku sezonu, prezentują się zdecydowanie lepiej, wciąż jest to drużyna zajmująca ostatnie miejsce z bardzo dużą stratą do bezpiecznej strefy. Zaczęło się zgodnie z oczekiwaniami, bo już w 5. minucie Jean-Kévin Augustin otworzył wynik spotkania. Zaryzykuje stwierdzenie, że była to jedna z łatwiejszych bramek, jakie 20-letni Francuz strzelił w swojej karierze – dobił odbitą od słupka piłkę do pustej bramki. Z przebiegu meczu podopieczni Ralpha Hasenhüttla mieli dużą przewagę, dogodnych okazji nie wykorzystali m.in. Marcel Sabitzer czy Emil Forsberg. Tuż przed przerwą prowadzący to spotkanie Harm Osmers słusznie nie uznał bramki Jorge Meré. Hiszpan znajdował się na ewidentnym spalonym. W drugiej połowie stało się jednak coś niesłychanego. Gospodarze zaczęli grać niefrasobliwie, co w Bundeslidze wykorzystywane jest od razu. Najpierw świetnym uderzeniem z dystansu popisał się Vincent Koziello – 22-latek w zaledwie trzecim występie strzelił swoją premierową bramkę w Bundeslidze. Siedem minut później po świetnej indywidualnej akcji Marcela Risse bramkę na wagę bezcennych dla Kolonii trzech punktów zdobył Leonardo Bittencourt. 1. FC Köln co prawda nie wydostał się z ostatniego miejsca, lecz zrównał się punktami z Hamburgerem SV. Patrząc na postawę HSV, awans o jedno miejsce wydaje się być kwestią czasu. Zdecydowanie większe straty podopieczni Stephana Ruthenbecka mają do miejsca oznaczającego grę w barażach oraz do pierwszego bezpiecznego miejsca w tabeli – jest to odpowiednio różnica siedmiu i ośmiu punktów.

Borussia Dortmund – FC Augsburg 1:1

Marco Reus 16 – Kevin Danso 73

Po raz drugi w tym sezonie w poniedziałkowy wieczór oglądaliśmy spotkanie 1. Bundesligi. Dobrze pamiętamy dość barwny protest kibiców Eintrachtu Frankfurt sprzed tygodnia. Mniej kreatywni byli sympatycy Borussii Dortmund, którzy jednak również nie omieszkali pokazać swojego niezadowolenia decyzjami DFB. Faktem jest wyjątkowo niska frekwencja na tym spotkaniu – na obiekcie pojawiło się niewiele ponad 50 tys. fanów. W przypadku Borussii jest to wynik niespotykanie niski – jest to klub słynący z Ausverkauft w każdym meczu. Ci, którzy zjawili się na Signal Iduna Park, nie prowadzili dopingu. A co działo się na boisku? Wydawało się, że Borussia nie będzie miała większych problemów z pokonaniem Augsburga. Zaczęło się obiecująco, bo po szybkiej kontrze i nieudanej próbie wybicia Martina Hintereggera bramkę strzelił Marco Reus. Ten gol nie dał BVB zwycięstwa. Na niewiele ponad kwadrans przed końcem wyrównującą bramkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzelił Kevin Danso. Kompletnie niepilnowany Austriak strzelał na raty – jego pierwszy strzał obronił Roman Bürki (nie była to jego jedyna dobra interwencja w tym meczu), lecz przy dobitce był już bezradny. Borussia Dortmund tracąc punkty zaprzepaściła szansę na odskoczenie od grupy pościgowej, która w tej kolejce wyraźnie dostała zadyszki.

Tabela ligowa:

Jedenastka kolejki:

„Polska Bundesliga”:

Robert Lewandowski (Bayern) – zagrał cały mecz. Kapitan reprezentacji Polski znalazł się w jedenastce kolejki.

Łukasz Piszczek (Borussia Dortmund) – zagrał cały mecz

Jakub Błaszczykowski (Wolfsburg) – z powodu urazu poza kadrą meczową

Paweł Olkowski (FC Köln) – poza kadrą meczową

Eugen Polanski (Hoffenheim) – poza kadrą meczową

Rafał Gikiewicz (Freiburg) – cały mecz na ławce

Bartosz Kapustka (Freiburg) – poza kadrą meczową

Marcin Kamiński (VfB Stuttgart) – cały mecz na ławce.

Zestaw par 25. kolejki:

Piątek, 20:30: Borussia Mönchengladbach – Werder Brema

Sobota, 15:30: Schalke 04 Gelsenkirchen – Hertha BSC Berlin

Sobota, 15:30: Eintracht Frankfurt – Hannover 96

Sobota, 15:30: FC Augsburg – TSG 1899 Hoffenheim

Sobota, 15:30: Hamburger SV – FSV Mainz

Sobota, 15:30: VfL Wolfsburg – Bayer 04 Levekursen

Sobota, 18:30: RB Leipzig – Borussia Dortmund

Niedziela, 15:30: 1. FC Köln – VfB Sttuttgart

Niedziela, 18:00: FC Bayern München – SC Freiburg

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x