Fortuna 1. Liga: Zagłębie Sosnowiec kolejnym katem Sandecji

Zagłębie Sosnowiec / fot. MIkołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Sympatycy Sandecji Nowy Sącz nie mają łatwego życia w obecnej kampanii ligowej. Ich lokalny klub poniósł siódmą porażkę z rzędu i do tej pory nie znalazł sposobu na odmianę swojego sportowego losu. W 7. serii gier na zapleczu PKO BP Ekstraklasy, Zagłębie Sosnowiec na swoim obiekcie odniosło gładkie zwycięstwo 3:0.

Dzisiejszą potyczkę należało zapowiedzieć, jako starcie dwóch „rozczarowujących” ekip na tym etapie rozgrywek. Przyjezdni zamierzali w nadchodzącej rywalizacji zdobyć swoje pierwsze punkty w niedawno rozpoczętym sezonie. Wszystkie sześć meczów kończyły się sromotnymi porażkami. Szczególnie dotkliwa okazała się ta środowa ze Stomilem Olsztyn (1:4). Wzmiankowany pojedynek obnażył wszelkie „niedoskonałości” bloku defensywnego. Piotr Mandrysz chciał także „podbudować” swoją pozycję, ponieważ w kuluarowych komunikatach wspominano o możliwej zmianie na stanowisku szkoleniowca.

Ponure nastroje panują również w Sosnowcu, gdzie zupełnie inaczej wyobrażano sobie start Fortuna 1. Liga 2020/21. Aktualny dorobek punktowy (4 oczka) oraz mało strzelonych goli nie mogą satysfakcjonować nawet najbardziej optymistycznie patrzących na rzeczywistość sympatyków tego klubu. Włodarze wyżej wspomnianego teamu wczoraj zakontraktowali Kamila Antonika, byłego napastnika, m.in., Arki Gdynia.

Pierwszy kwadrans zawodów udowodnił, że nie zabraknie żadnej ze stron elementów wolicjonalnych. Gospodarze dosyć często podejmowali liczne próby zza szesnastki, lecz skutecznie w linii defensywnej przesuwali się obrońcy „Dumy Nowego Sącza”. W 16. minucie meczu urazu doznał jeden z piłkarzy Sandecji, jednak na szczęście sztab medyczny szybko udzielił skutecznej pomocy. Zawodnicy trenera Dębka dostawali wiele możliwości zagrożenia bramce oponenta, po stałych fragmentach gry. Jeden z nich przyniósł upragnionego gola. W dwudziestej pierwszej minucie, Mateusz Grudziński kapitalnie sfinalizował zagranie z prawego narożnika boiska. Soczyste uderzenie bez przyjęcia powędrowało w lewe okienko. Obie grupy kibicowskie próbowały jak najgłośniej zmotywować swoich „pupili” do podjęcia ambitniejszej walki na płycie murawy. Gospodarze stawali przed kolejnymi okazjami strzeleckimi, aczkolwiek Goncalo Gregorio zbyt nonszalancko podchodził do swoich uderzeń w pobliżu jedenastego metra. Trzydziesta trzecia minuta spotkania przyniosła „wymuszoną” przerwę, ponieważ na obiekcie zostały użyte materiały pirotechniczne. Trwała ona jednak tylko dwadzieścia sekund. Tuż przed zakończeniem pierwszej odsłony, podopieczni Mandrysza mieli sposobność na wyrównanie wyniku, ale zagranie piłki głową przez Bartłomieja Kasprzaka, pofrunęło minimalnie obok lewego słupka. O tym, że nikt nie „odstawiał” nogi najlepiej mógł świadczyć fakt, że kilkakrotnie na placu gry oglądaliśmy zespół medyków. Pan Zbigniew Dobrynin zmienił również swoje „liberalne” podejście do przewinień taktycznych, a przekonał się o tym na swojej skórze Mateusz Grudziński. Za przerwanie kontry rywala otrzymał żółtą kartkę. Sędzia główny, z racji wielu przerw, dorzucił cztery minuty do pierwszej połowy. W trzeciej „bonusowej” do siatki gości trafił Mateusz Szwed, idealnie uprzedzając parę stoperów. Płaskie zagranie z najbliższej odległości poleciało tuż przy lewym słupku.

Gra po przerwie została zainaugurowana poprzez faul taktyczny, za który karę indywidualną dostał Michal Piter-Bućko. Doświadczony piłkarz tuż przed Zbigniewem Dobryninem spowodował upadek jednego z przeciwników. Sztab szkoleniowy “Sączersów” szukał sposobów na zmianę stylu, czego efektem była roszada personalna na początku drugiej części batalii. Maciej Małkowski zastąpił Damira Sovsicia. Po stronie Sosnowiczan raziła nachalna nieskuteczność u Goncalo Gregorio, który bardzo często posyłał futbolówkę na wysokie rejony trybun. Pół godziny na pokazanie swoich umiejętności sportowych otrzymali Michał Walski oraz Adam Basta. Na ławkę rezerwowych zostali zesłani Adrian Danek i Paweł Mandrysz. Czterysta dwadzieścia sekund po tych wydarzeniach, rezultat uległ zmianie. A dokonał tego Goncalo Gregorio, precyzyjnie strzelając na bramkę z kilkunastu metrów. Kompletnie w kryciu pogubili się defensorzy Sandecji. Ostatnie akty widowiska były pokazem wielkiego opanowania ze strony Zagłębia, które starało się utrzymywać futbolówkę daleko od swojej szesnastki.

Kolejny zawód u przyjezdnych i ich fanów. Zerowy status punktowy może powodować ogromną frustrację w tym środowisku. Jeszcze większy smutek generuje sposób gry teamu z województwa małopolskiego, który poza stałymi fragmentami nie potrafił stworzyć ani jednej składnej akcji ofensywnej. Następnym oponentem będzie Widzew Łódź.

Gospodarze dostali tlen przed kolejnymi wyzwaniami na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. Przy korzystnych wynikach na innych stadionach, po tej kolejce, mają szansę zameldować się w centralnej części tabeli. Już za tydzień w delegacji czeka ich starcie z GKS-em Bełchatów.


Zagłębie Sosnowiec 3:0 Sandecja Nowy Sącz

Gole: Mateusz Grudziński (21’), Mateusz Szwed (45+3’), Goncalo Gregorio (67′)

Żółte kartki: Bartłomiej Kasprzak (44’), Michal Piter-Bućko (47′)

Skład Sandecji Nowy Sącz: Dawid Pietrzkiewicz – Adrian Danek (60′ Michał Walski), Daniel Dziwniel, Dawid Szufryn, Michał Piter Bućko – Wojciech Kamiński, Damian Chmiel (75′ Kamil Ogorzały), Paweł Mandrysz (60′ Adam Basta), Bartłomiej Kasprzak, Damir Sovsić (48′ Maciej Małkowski) – Maciej Korzym.

Skład Zagłębia Sosnowiec: Krystian Stępniowski – Łukasz Turzyniecki, Lukas Duriska, Mateusz Grudziński, Dawid Gojny – Joao Oliveira (65′ Filip Karbowy), Matim Maia, Patryk Małecki (81′ Szymon Pawłowski), Mateusz Szwed, Patryk Mularczyk – Goncalo Gregorio (74′ Olaf Nowak).

Arbiter główny: Zbigniew Dobrynin

Data i miejsce rozgrywania meczu: 03.10.2020, Stadion Ludowy w Sosnowcu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x