eWinner II liga: Stal Rzeszów ucieka konkurentom

Stal Rzeszów

https://stalrzeszow.pl/

Dzięki wyjazdowej wygranej z Hutnikiem Kraków oraz potknięciom grupy pościgowej Stal Rzeszów umocniła się na fotelu lidera eWinner II ligi. Serię sześciu spotkań bez zwycięstwa zakończył za to znajdujący się w strefie spadkowej GKS Bełchatów.

Hutnik Kraków – Stal Rzeszów 1:2 (0:1)

Piotr Stawarczyk 67 (karny) – Marcel Kotwica 34, Andreja Prokić 61

Hutnik: Arkadiusz Leszczyński – Michał Stasz, Piotr Stawarczyk, Javier Bernal, Piotr Zmorzyński – Abdallah Hafez, Miłosz Drąg (Sławomir Chmiel 61′), Łukasz Kędziora (Dominik Zawadzki 79′), Krzysztof Świątek, Michał Kitliński (Patryk Kieliś 68′) – Jakub Wilczyński.

Stal: Wiktor Kaczorowski – Ramil Mustafajew (Rafał Maciejewski 90′), Krystian Wrona, Marcel Kotwica, Łukasz Góra, Piotr Głowacki – Krzysztof Danielewicz, Dawid Olejarka (Bartosz Wolski 67′) – Damian Michalik (Dominik Marczuk 67′), Patryk Małecki (Bartosz Snopczyński 85′), Andreja Prokić.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Stali

W Krakowie wszystko odbyło się zgodnie z planem. Liderująca Stal Rzeszów nie miała większych problemów z pokonaniem przedostatniego w tabeli Hutnika Kraków. Miejscowym trzeba jednak oddać, że nie “spękali” przed wyżej notowanym rywalem i również mieli swoje okazję, by przesądzić o losach spotkania na swoją korzyść.

W pierwszych minutach zaobserwowaliśmy dwie próby Hutnika, jednak żadna z nich finalnie nie sprawiła problemów Wiktorowi Kaczorowskiemu. Z czasem zaczęła narastać przewaga przyjezdnych, czego efektem była bramka Marcela Kotwicy. Po nieudanej wrzutce z rzutu rożnego świetnym, miękkim dograniem na dalszy słupek popisał się Damian Michalik. Piłka trafiła na piąty metr do Kotwicy, który otrzymał na tyle dużo swobody od rywali, że nie miał problemów z pokonaniem Arkadiusza Leszczyńskiego po uderzeniu głową. Jeszcze przed przerwą drugiego gola strzelić próbował Patryk Małecki, jednak jego uderzenie z ostrego kąta było zbyt lekkie i czytelne, by zaskoczyć Leszczyńskiego.

Podobnie jak w pierwszej, tak i na początku drugiej części spotkania Hutnik mocniej zaatakował i ponownie nie zdołał strzelić gola. Najbliżej tego był w 47. minucie Michał Kitliński, lecz w dogodnej sytuacji oddał strzał wprost w Kaczorowskiego. Po chwili Leszczyński instynktownie odbił piłkę po mocnym strzale po ziemi Kotwicy. W 61. minucie bramkarz Hutnika był jednak bezradny w obliczu kolejnego błędu swojego kolegi z linii defensywy. Długie, krzyżowe podanie do Andreji Prokicia na lewe skrzydło posłał Ramil Mustafajew. Doświadczony Serb z polskim paszportem wykorzystał ogromną bierność i brak zdecydowania Miłosza Drąga, wbiegł w pole karne i pokonał golkipera rywali po raz drugi w tym spotkaniu. Pomimo kontaktowego gola Piotra Stawarczyka z rzutu karnego Hutnik nie zrobił na tyle dużo, by wyszarpać Stali jeden punkt, który patrząc na sytuację w tabeli byłby dla nich bardzo cenny.

Stal dzięki potknięciom grupy pościgowej powiększył przewagę nad peletonem. Hutnik natomiast pozostaje w bardzo kiepskiej sytuacji, mając obecnie sześć punktów straty do bezpiecznej strefy.

Ruch Chorzów – Wisła Puławy 2:4 (0:2)

Daniel Szczepan 62, Damian Kowalczyk 90 – Dominik Banach 29, Emil Drozdowicz 35, Kacper Kondracki 76, Bartłomiej Bartosiak 90

Ruch: Jakub Bielecki – Tomasz Wójtowicz (Jakub Siwek 84′), Bartłomiej Kulejewski, Filip Nawrocki, Tomasz Dyr, Przemysław Szkatuła (Damian Kowalczyk 46′) – Łukasz Janoszka (Marcin Kowalski 76′), Michał Mokrzycki, Tomasz Neugebauer, Tomasz Foszmańczyk (Filip Żagiel 90′) – Daniel Szczepan.

Wisła: Piotr Owczarzak – Dominik Cheba, Łukasz Wiech, Mateusz Pielach, Ariel Wawszczyk, Lukáš Kubáň (Piotr Lisowski 81′) – Dominik Banach (Kacper Kondracki 72′), Krystian Puton, Carlos Daniel, Ednilson Furtado (Bartłomiej Bartosiak 90′) – Emil Drozdowicz.

Przewidywany typ: zwycięstwo Ruchu

Mało kto spodziewał się takiego rozstrzygnięcia potyczki pomiędzy dwoma beniaminkami. Idący dotąd jak burza Ruch Chorzów musiał uznać wyższość Wisły Puławy, która w sobotnie późne popołudnie zagrała jeden z najlepszych meczów w tym sezonie.

Już pierwsze minuty meczu wskazywały na nadspodziewane “ciężary” gospodarzy. Nieudane próby pokonania Jakuba Bieleckiego na początku spotkania podjęli Emil Drozdowicz oraz Ednilson Furtado. W odpowiedzi z ostrego kąta w słupek strzelił Tomasz Wójtowicz. Był to jednak jeden z niewielu przebłysków miejscowych w pierwszej połowie, którą Wisła zakończyła z dwoma golami na koncie. Najpierw świetne prostopadłe podanie Carlosa Daniela wykorzystał Dominik Banach, który minął Bieleckiego i wpakował piłkę do pustej bramki. W 35. minucie trzecia w tym meczu próba Drozdowicza przyniosła wreszcie zamierzony skutek. Doświadczony napastnik otrzymał podanie na jedenasty metr i przy bierności i braku komunikacji Filipa Nawrockiego z Tomaszem Dyrem zdołał obrócić się w stronę bramki i mocnym strzałem podwyższył prowadzenie.

Niecelne uderzenie głową w doliczonym czasie gry pokazało kierunek w jakim Ruch musiał zmierzać w drugiej połowie, by jak najszybciej odrobić straty. Przełom nastąpił w 62. minucie, gdy po ogromnym zamieszaniu w polu karnym Daniel Szczepan przytomnie oddał strzał przy dalszym słupku bramki Wisły obok bezradnego Piotra Owczarzaka. Kolejne minuty pokazały, że nie był to najlepszy dzień dla chorzowian. Zaraz po trafieniu Szczepana trzeciego gola dla Wisły strzelił Ednilson Furtado, jednak sędzia po dłuższej konsultacji dopatrzył się pozycji spalonej. Gospodarzom nie upiekło się w 76. minucie spotkania. Wprowadzony na boisko cztery minuty wcześniej Kacper Kondracki wykorzystał fatalny błąd Bartłomieja Kulejewskiego i strzelił trzeciego w tym sezonie gola.

W końcówce piłkarze kontynuowali wymianę ciosów, jednak komplet punktów pozostał w rękach Wisły Puławy. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry po wrzutce z rzutu wolnego Marcin Kowalski wyskoczył wyżej od Owczarzaka i zagrał futbolówkę głową do Damiana Kowalczyka, a nowy nabytek dał Ruchowi nadzieję na comeback. Ten nie nastąpił. Mało tego, kilka sekund po wznowieniu gry fantastycznym uderzeniem zza pola karnego zwycięstwo puławian przypieczętował Bartłomiej Bartosiak.

Passa spotkań bez porażki Ruchu Chorzów zakończyła się w 13. kolejce. W związku z tym Stal Rzeszów odskoczyła od beniaminka na cztery punkty, lecz przewaga nad grupą pościgową nie stopniała dzięki potknięciom Chojniczanki, Olimpii oraz Motoru. Wisła w Chorzowie odniosła piąte zwycięstwo w tym sezonie. obecnie znajduje się tuż pod strefą barażową.

Śląsk II Wrocław – Radunia Stężyca 2:5 (2:1)

Jakub Iskra 4, Bartosz Boruń 43 – Damian Szuprytowski 29, Jakub Letniowski 75, 80, Radosław Stępień 77, Janusz Surdykowski 90

Śląsk II: Maksymilian Boruc – Bartosz Boruń (Michał Szmigiel 82′), Szymon Michalski (Piotr Celeban 82′), Konrad Poprawa, Kacper Radkowski, Jakub Iskra – Grzegorz Kotowicz (Hubert Konstanty 79′), Mateusz Młynarczyk, Adrian Bukowski (Filip Olejniczak 79′), Adrian Łyszczarz – Marcel Zylla (Bartosz Marchewka 79′).

Radunia: Kacper Tułowiecki – Sebastian Murawski, Przemysław Szur, Rafał Kosznik (Paweł Wojowski 66′) – Kuba Lizakowski, Jakub Letniowski, Sebastian Deja (Dmytro Baszłaj 90′), Radosław Stępień (Jakub Witek 90′), Damian Szuprytowski (Janusz Surdykowski 81′), Bartosz Kuźniarski – Michał Miller (Wojciech Fadecki 66′).

Przewidywany typ: remis

Ostatni mecz 13. kolejki spotkań był istnym rollercoasterem z piorunującą końcówką Raduni. Niewiele na to wskazywało, bo rezerwy Śląska Wrocław bardzo szybko wyszły na prowadzenie, dwukrotnie zmuszając rywala do odrabiania strat.

Już w 4. minucie akcję prawym skrzydłem przeprowadził Bartosz Boruń, który wystawił futbolówkę do pustej bramki grającemu na drugim wahadle Jakubowi Iskrze. Wypożyczony z włoskiego SPAL 19-latek kilka minut później mógł podwoić dorobek swój i swojego zespołu, jednak w sytuacji sam na sam z Kacprem Tułowieckim zabrakło mu doświadczenia i precyzji. Radunia tanio skóry nie sprzedała i również powinna w pierwszych 45 minutach strzelić przynajmniej dwa gole. Najlepszej okazji w 21. minucie nie wykorzystał Sebastian Deja. Jego strzał z rzutu karnego obronił Maksymilian Boruc. Dodatkowo w kolejnych minutach Kuba Lizakowski zawiódł w sytuacji sam na sam z Borucem. Osiem minut po nieudanym rzucie karnym młody golkiper Śląska był już beradny. Z lewej strony boiska dogrywał Radosław Stępień, a całą akcję wykończył Damian Szuprytowski. Do szatni w lepszych humorach schodzili jednak miejscowi – w 43. minucie świetnym podaniem Mateusz Młynarczyk obsłużył Borunia.

Po przerwie Radunia zaczynała się rozkręcać, jednak szczyt ich możliwości przypadł na ostatni kwadrans spotkania, w którym strzelili aż cztery gole. Wynik meczu w 75. minucie wyrównał Jakub Letniowski, a zaledwie dwie minuty później trzecią bramkę dla Raduni uderzeniem zza pola karnego strzelił Stępień. Drugą drużynę Śląska znokautował Letniowski, który w 80. minucie urwał się defensorom i podwyższył prowadzenie. Leżącego w doliczonym czasie gry dobił jeszcze wprowadzony z ławki Janusz Surdykowski.

Wygrana ta powoduje, że Radunia wraca na szóstą pozycję. Śląsk II natomiast przegrywa trzecie z ostatnich czterech spotkań (w tym jednym padł remis) i po 13. kolejkach znajduje się tuż nad strefą spadkową równając się punktami z 15. w tabeli Zniczem Pruszków. Nie jest to oczywiście powód do paniki. Tabela jest na tyle wyrównana, że strata wrocławian do strefy barażowej wynosi zaledwie sześć punktów. Faktem jest jednak, że podopieczni Krzysztofa Wołczka dostali zadyszki i jak najszybciej muszą złapać konkretny haust powietrza.

Lech II Poznań – Chojniczanka Chojnice 3:2 (2:1)

Roko Baturina 15, Krystian Palacz 19, Antoni Kozubal 59 – Szymon Skrzypczak 39, Łukasz Wolsztyński 90

Lech II: Miłosz Mleczko – Filip Borowski, Artur Marciniak, Adrian Laskowski, Krystian Palacz – Tymoteusz Klupś (Filip Wilak 88′), Łukasz Norkowski, Antoni Kozubal (Patryk Gogół 73′), Siergiej Kriwiec (Maksym Czekała 88′), Jakub Antczak (Jakub Karbownik 55′) – Roko Baturina (Norbert Pacławski 73′).

Chojniczanka: Kamil Broda – Kamil Mazek, Marcin Grolik, Damian Byrtek, Kacper Kasperowicz (Michał Grobelny 46′), Michał Mikołajczyk (Sebastian Olszewski 76′) – Sam van Huffel (Mateusz Klichowicz 64′), Mateusz Cegiełka (Maciej Kona 76′), Łukasz Wolsztyński -Szymon Skrzypczak, Artur Pląskowski (Tomasz Mikołajczak 46′).

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Chojniczanki

Po spokojnym początku spotkania do głosu nieoczekiwanie doszli gospodarze, którzy wykorzystali bierność rywala i szybko odskoczyli im na dwa trafienia. W 14. minucie po dograniu z prawego skrzydła Roko Baturina strzelił swojego pierwszego gola na polskich boiskach. Kamilowi Brodzie życie dodatkowo utrudnił rykoszet od jednego z kolegów z zespołu. Pięć minut później futbolówkę do bramki po strzale Sergieja Kriwca dobił Krystian Palacz.

Końcówka pierwszej połowy należała jednak do Chojniczanki, która pierwszy celny strzał na bramkę Lecha II oddała w 27. minucie spotkania. Strzałem zza pola karnego Miłosza Mleczki zaskoczyć próbował Szymon Skrzypczaka. Zdecydowanie więcej zamieszania pod polem karnym miejscowych było dziesięć minut później, gdy po wrzutce z rzutu wolnego jeden z zawodników “Kolejorza” wybił futbolówkę z linii bramkowej. Mleczko na asystę kolegów z zespołu nie mógł liczyć w 39. minucie, gdy Skrzypczak minął golkipera Lecha II i strzelił kontaktowego gola dla swojego zespołu.

Druga połowa spowodowała ogromny zawód w szeregach sympatyków Chojniczanki. Wielu spodziewało się, że bramka Skrzypczaka podziała pozytywnie na wyżej notowanych gości, co poskutkuje odrabianiem strat. W zespole prowadzonym przez Tomasza Kafarskiego brakowało pomysłu na grę, a piłkarze Lecha II grali swoje, co szybko przyniosło skutki. W 59. minucie do gola z pierwszej połowy Palacz dołożył jeszcze asystę. Początkowo wydawało się, że jego wrzutka w pole karne jest typową lagą na chaos, jednak dość nieoczekiwanie Antoni Kozubal przeskoczył pilnującego go zawodnika Chojniczanki i ładnym uderzeniem głową przelobował bezradnego Brodę.

Nie oznacza to jednak, że Chojniczanka nie miała szans na odwrócenie losów spotkania. Mało tego, udało im się strzelić drugiego gola. W czwartej minucie doliczonego czasu gry ładnym uderzeniem z powietrza popisał się Łukasz Wolsztyński. W związku z tym ogromną czkawką gościom odbijać się będzie sytuacja z 85. minuty, gdy po dograniu z prawej strony pola karnego Sebastiana Olszewskiego w słupek strzelił wprowadzony z ławki Tomasz Mikołajczak. Była to bardzo podobna sytuacja do tej, po której gola w pierwszej połowie strzelił Baturina, jednak znacznie gorzej wykończona.

Pomimo porażki Chojniczanka utrzymała pozycję na najniższym stopniu podium. Co prawda drugi Ruch Chorzów również przegrał swoje spotkanie w lidze, jednak strata zespołu z Chojnic do liderującej Stali Rzeszów wynosi po 13. kolejkach już dziesięć punktów. Młodzi piłkarze “Kolejorza” wzmocnieni kilkoma doświadczonymi zawodnikami kontynuują passę czterech spotkań bez porażki i przesunęli się w górę tabeli. W przypadku zwycięstwa w środowym, zaległym spotkaniu z Pogonią Grodzisk Mazowiecki, podopieczni Artura Węski awansują do TOP4.

Znicz Pruszków – Olimpia Elbląg 1:1 (1:0)

Łukasz Kosakiewicz 40 – Kamil Wenger 79 (karny)

Znicz: Piotr Misztal – Marcin Bochenek, Igor Lewczuk, Martin Baran, Jakub Górski – Krystian Tabara, Krystian Pomorski, Maciej Machalski (Szymon Kaliniec 46′), Shuma Nagamatsu (Lukáš Hrnčiar 89′), Łukasz Kosakiewicz – Mariusz Gabrych (Bartłomiej Kręcichwost 64′).

Olimpia: Mateusz Dudek – Adrian Piekarski, Michał Czarny, Kamil Wenger – João Guilherme, Hubert Krawczun, Bartosz Danowski (Marcin Bawolik 61′), Piotr Kurbiel, Marcin Czernis (Łukasz Sarnowski 46′), Miłosz Kałahur – Szymon Stanisławski (Patryk Winsztal 69′).

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Olimpii

Kolejka rozpoczęła się od sporej niespodzianki. Znajdująca się w dobrej formie Olimpia Elbląg zaledwie zremisowała na wyjeździe ze Zniczem Pruszków, który po raz kolejny udowodnił, że potrafi napsuć krwi niejednemu faworytowi.

Przewaga gości z pierwszych fragmentów spotkania nie zaprocentowała golem dla Olimpii. Swój moment wypatrzył za to Znicz, co wykorzystał z godną pochwały skutecznością. Jedna luka w defensywie, prostopadłe podanie do Łukasza Kosakiewicza, a występujący na lewym skrzydle zawodnik mija młodzieżowca Mateusza Dudka i umieszcza futbolówkę w pustej bramce. Dla sprowadzonego z Widzewa Łódź Kosakiewicza było to drugie trafienie ligowe w koszulce klubu z Pruszkowa.

W drugiej połowie cały plan Znicza się posypał, za co w dużej mierze odpowiedzialny jest Krystian Tabara. 20-latek w 68. minucie po jednym ze starć uderzył głową swojego rywala, za co Marcin Szrek bardzo słusznie pokazał mu czerwony kartonik. Od tego momentu Znicz był zmuszony bronić wyniku, co nie do końca wyszło, bo w 78. minucie pewnym uderzeniem z rzutu karnego jeden punkt Olimpii uratował jej kapitan Kamil Wenger. Pomimo utraty dwóch “oczek” elblążąnie utrzymali się na czwartej pozycji, jednak strata do prowadzącej dwójki stała się jeszcze bardziej dotkliwa. Znicz z kolei zremisował trzeci mecz w lidze z rzędu i wciąż okupuje miejsce oznaczające spadek do III ligi.

Motor Lublin – Wigry Suwałki 1:1 (0:1)

Krzysztof Ropski 90 – Kacper Michalski 19

Motor: Sebastian Madejski – Maksymilian Cichocki (Krzysztof Ropski 81′), Arkadiusz Najemski, Kamil Rozmus (Paweł Moskwik 46′) – Adam Ryczkowski (Filip Wójcik 70′), Piotr Kusiński, Tomasz Swędrowski, Piotr Ceglarz, Cezary Polak (Damian Sędzikowski 46′) – Michał Fidziukiewicz, Maciej Firlej (Vitinho 55′).

Wigry: Hieronim Zoch – Kacper Michalski (Kamil Adamek 65′), Michał Ozga, Tomasz Lewandowski, Łukasz Bogusławski (Piotr Pierzchała 65′), Elso Brito – Patryk Mularczyk (Mariusz Rybicki 65′), Bartłomiej Babiarz, Mikołaj Łabojko, Denis Gojko (Robert Bartczak 79′) – Mateusz Sowiński (Mikołaj Randak 77′).

Przewidywany typ: zwycięstwo Motoru

Motor Lublin w domowym spotkaniu z Wigrami Suwałki miał bardzo dużo szczęścia. Marek Saganowski wyszedł na ten mecz w ofensywnym zestawieniu – desygnował do gry duet napastnik Michał Fidziukiewicz – Maciej Firlej, który łącznie strzelił 13 z 23 bramek Motoru w tym sezonie. Niewiele to jednak dało, ponieważ miejscowi przez większość meczu mieli spore problemy z przełamaniem dobrze funkcjonującej, pięcioosobowej linii defensywy Wigier.

Na domiar złego dla miejscowych kibiców rywale stosunkowo szybko wyszli na prowadzenie. Po świetnym prostopadłym podaniu od Mateusza Sowińskiego włączający się do akcji prawy obrońca Kacper Michalski dopadł do futbolówki, zdołał ograć Sebastiana Madejskiego i pomimo agresywnej postawy rywala zdołał wyprowadzić swoją drużynę na prowadzenie. Względnie szybko strzelony gol pozwolił Wigrom na kontrolowanie przebiegu spotkania. Gospodarze co prawda mieli optyczną przewagę na murawie, jednak niewiele z niej wynikało. Z każdą kolejną minutą rosła też irytacja na trybunach Areny Lublin. Około 60. minuty wybrzmiał okrzyk “Więcej ambicji, Motorze więcej ambicji”.

Ciężko powiedzieć, że był to moment zwrotny w ewolucji podejścia zawodników Motoru do tego spotkania. Fakty są jednak takie, że miejscowi w samej końcówce dopięli swego strzelając gola na wagę jednego punktu w doliczonym czasie gry po akcji dwóch rezerwowych. Do centry po ziemi z prawego skrzydła Filipa Wójcika doszedł Krzysztof Ropski, który wyprzedził kryjącego go rywala i strzałem z bliska pokonał Hieronima Zocha. Motor tym samym remisuje czwarty mecz z rzędu, jednak mimo tego utrzymuje się w strefie barażowej. Po spotkaniu w Lublinie z szóstego miejsca spadły Wigry, jednak dziewiąta pozycja i zaledwie dwa punkty straty do szóstej Raduni Stężyca wciąż stanowią dobry punkt wyjścia na końcowy etap rundy jesiennej.

GKS Bełchatów – KKS 1925 Kalisz 2:1 (1:0)

Artur Golański 3 (karny), Szymon Sołtysiński 50 – Piotr Giel 74 (karny)

GKS: Kewin Komar – Mateusz Gancarczyk, Kajetan Kunka, Martin Klabník, Mateusz Szymorek – Łukasz Wroński (Kamil Mizera 61′, Damian Warnecki 82′), Michał Graczyk, Waldemar Gancarczyk, Artur Golański (Jewhen Radionow 69′), Dawid Flaszka – Szymon Sołtysiński (Adrian Bielka 83′).

KKS 1925: Maciej Krakowiak – Nikodem Zawistowski (Karol Smajdo 67′), Wiktor Smoliński (Kamil Koczy 46′), Filip Kendzia (Mateusz Majewski 89′), Przemysław Stolc, Marcin Radzewicz (Daniel Kamiński 67′) – Bartłomiej Maćczak, Mateusz Gawlik, Mateusz Wysokiński (Michał Borecki 67′), Toni Segura – Piotr Giel.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo KKS-u 1925

Po wygranej z Pogonią Szczecin w Pucharze Polski KKS 1925 Kalisz “na fantazji” wygrał jeszcze z Hutnikiem Kraków, a następnie w trzech spotkaniach strzelił zaledwie jednego gola, co przerzuciło się na jeden punkt. Jeżeli zespół aspirujący do gry w barażach notuje taką serię i dodatkowo przegrywa na terenie jednej z najsłabszych drużyn w lidze, to musimy mówić o zadyszce.

Kaliszanie gorzej tego spotkania zacząć nie mogli. 80 sekund po pierwszym gwizdku Mateusza Jendy po prawej stronie pola karnego przewrócony został Łukasz Wroński, co poskutkowało rzutem karnym bardzo pewnie wykonanym przez Artura Golańskiego. Goście do przerwy nie potrafili poważniej zagrozić bramce Kewina Komara. Warto odnotować dwie próby z dystansu – strzał z woleja Komar pewnie złapał, a próba z około 18-19 metrów z końcówki pierwszej połowy nieznacznie minęła bramkę GKS-u.

Na początku drugiej połowy sprawę kompletnie zawalił Maciej Krakowiak. W 50. minucie Wroński otrzymał długie podanie z lewego skrzydła i widząc wychodzącego na szesnasty metr bramkarza KKS-u 1925 zagrał wysoką piłkę w okolicę “piątki”, co zakończyło się celną główką Szymona Sołtysińskiego. Ten sam zawodnik pięć minut później po prostej stracie w środku pola zauważył ponownie wysoko ustawionego Krakowiaka, jednak tym razem golkiper gości poradził sobie z próbą lobu.

O nerwową końcówkę dla miejscowych postarał się Piotr Giel strzelając w 74. minucie kontaktową bramkę z rzutu karnego. Ostatecznie jednak GKS wygrywa w lidze po raz pierwszy od 28 sierpnia, przerywając tym samym serię sześciu spotkań bez zwycięstwa (w tym czasie bełchatowianie zdobyli tylko jeden punkt po remisie z Pogonią Grodzisk Mazowiecki). Zespół prowadzony przez Patryka Rachwała zmniejszył stratę do bezpiecznej strefy do zaledwie czterech punktów.

Garbarnia Kraków – Pogoń Grodzisk Mazowiecki 2:1 (0:0)

Wiktor Szywacz 70, Michal Klec 77 – Damian Jaroń 90 (karny)

Garbarnia: Dorian Frątczak – Bartłomiej Purcha, Jakub Banach, Donatas Nakrošius, Mateusz Bartków – Kacper Duda (Kamil Bentkowski 83′), Mateusz Duda, Wiktor Szywacz (Dawid Malik 78′), Michal Klec (Jakub Kuczera 79′), Bartłomiej Korbecki (Kacper Laskoś 83′) – Michał Feliks (Wojciech Słomka 66′).

Pogoń: Artur Haluch – Aleksander Theus (Sebastian Kobiera 80′), Daniel Choroś, Michał Gładysz, Piotr Maślanka – Wojciech Kalinowski (Michał Zimmer 61′), Piotr Owczarek (Kacper Gzieło 80′), Jakub Kołaczek, Michał Wrzesiński (Damian Jaroń 61′), Mateusz Lisowski (Filip Sobiecki 46′) – Jean Franco Sarmiento.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Pogoni

Garbarnia Kraków w tym sezonie przyzwoicie radzi sobie w spotkaniach z beniaminkami eWinner II ligi. Po zwycięstwie nad Radunią Stężyca i remisach z Ruchem Chorzów i Wisłą Puławy krakowianie tym razem wygrali z mistrzem pierwszej grupy III ligi Pogonią Grodzisk Mazowiecki.

Mecz od początku przebiegał pod dyktando gospodarzy, dla których zdecydowanie największym utrapieniem był bramkarz gości Artur Haluch. 26-latek szczególnie wykazać musiał się po uderzeniach Michała Feliksa i Kacpra Dudy. Goście błysnęli dopiero w ostatniej minucie pierwszej połowy, gdy futbolówka po strzale głową Daniela Chorosia obiła poprzeczkę bramki Garbarni. Po przerwie krajobraz na boisku nie uległ znaczącej zmianie, jednak tym razem Garbarnia zdołała znaleźć sposób na Halucha.

W 70. minucie bardzo mocnym, ale i precyzyjnym uderzeniem z 16 metrów popisał się Wiktor Szywacz, dobijając tym samym obroniony przez Halucha strzał Donatasa Nakrošiusa. Wszelkie nadzieje przyjezdnych prysły siedem minut później, gdy po stracie Michała Gładysza futbolówkę przejął Wojciech Słomka, a Bartłomiej Korbecki obsłużył w polu karnym Michala Kleca precyzyjnym podaniem. Cała ta sytuacja wzbudziła sporo kontrowersji w szeregach Pogoni, której zawodnicy oraz członkowie sztabu szkoleniowego domagali się odgwizdania pozycji spalonej.

Co warte zauważenia, Pogoń do ostatnich sekund walczyła o remis. W 88. minucie goście po raz drugi trafili w poprzeczkę – tym razem po strzale Kacpra Gzieło. Szczytem możliwości Pogoni okazała się honorowa bramka z rzutu karnego Damiana Jaronia w doliczonym czasie gry. Pogoń tym samym kończy imponującą serię siedmiu ligowych spotkań bez porażki (w tym czasie dwa zwycięstwa i aż pięć remisów), która trwała od 18 sierpnia. Garbarnia na ten moment jest lepsza od Pogoni o trzy punkty i zajmuje 11. pozycję w tabeli. Beniaminek z Grodziska Mazowieckiego ma tyle samo punktów co 15. Znicz Pruszków, lecz jest wyżej w tabeli ze względu na korzystniejszy bilans bramek i meczów bezpośrednich.

Pogoń Siedlce – Sokół Ostróda 3:0 (2:0)

Robert Majewski 4, Wojciech Trochim 9, Franciszek Wróblewski 87

Pogoń: Bartosz Klebaniuk – Przemysław Misiak, Maciej Wichtowski, Robert Majewski, Krystian Miś (Wiktor Preuss 89′) – Miłosz Przybecki (Cezary Bujalski 89′), Julien Tadrowski, Mateusz Piotrowski, Marcin Kozłowski (Michał Kobiałka 63′), Cezary Demianiuk (Franciszek Wróblewski 59′) – Wojciech Trochim (Dominik Leszczuk 89′).

Sokół: Marcin Staniszewski – Jakub Żyznowski, Jan Klimek, Mateusz Bondarenko, Kamil Kurowski (Arturo Lías 72′) – Patryk Skórecki, Jan Flak, Ernest Dzięcioł, Filip Michalski (Krystian Faltyński 64′), Ernest Słupski (Dominik Urban 85′) – Sebastian Rugowski.

Przedmeczowy typ: remis

Ostatnie dwa występy w lidze Sokoła Ostróda dawały nam podstawy, by sądzić, że w Siedlcach zespół ten będzie w stanie zdobyć kolejny punkt, a może nawet sięgnąć po pełną pulę. Z drugiej zaś strony obie drużyny nie tak dawno zmierzyły się ze sobą w rozgrywkach Pucharu Polski. Pogoń ten mecz wygrała 2:0, a po weryfikacji otrzymała walkower 3:0 za grę nieuprawnionego zawodnika w zespole Sokoła.

Pierwsze 10 minut spotkania jasno wskazały nam, że w Siedlcach będziemy mieli powtórkę z ostatniego meczu pucharowego. Kilkukrotnie Sokół w tym sezonie przegrywał, jednak często w pierwszych minutach prezentował się z dobrej strony, notując w tamtych momentach swoiste przebłyski. Tym razem sytuacja obróciła się o 180 stopni, przez co podopieczni Huberta Błaszczaka mieli przed sobą bardzo trudne zadanie. Pierwsza bramka padła w 4. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Marcina Kozłowskiego i precyzyjnym uderzeniu głową Roberta Majewskiego. Pięć minut później futbolówkę z lewej strony dogrywał Cezary Demianiuk, a całą akcję z bliska wykończył doświadczony Wojciech Trochim.

Po tak udanym początku Pogoń nieco spuściła z tonu, dając więcej miejsca rywalowi. Sokół nie zdołał tego wykorzystać, by skrócić kontakt do rywala. Najbliżej kontaktowego gola przyjezdni byli po akcji sam na sam z Bartoszem Klebaniukiem, gdy piłkę po strzale Filipa Michalskiego jeden z defensorów Pogoni wybił z linii bramkowej. Swoją szansę w drugiej połowie miał również Ernest Słupski, jednak końcówka stanowiła smutne podsumowanie postawy Sokoła w spotkaniu z Pogonią. W 83. minucie drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Jakub Żyznowski, a cztery minuty później rywala pewnym wykończeniem sytuacji sam na sam z Marcinem Staniszewskim dobił wprowadzony z ławki Franciszek Wróblewski.

Tabela eWinner II ligi po 13. kolejce

#DrużynaM. Pkt.Bramki
1Kotwica Kołobrzeg (b)193829:16
2KKS 1925 Kalisz193540:26
3Polonia Warszawa (b)193431:20
4Stomil Olsztyn (s)193331:22
5Wisła Puławy193236:23
6Olimpia Elbląg193230:21
7Znicz Pruszków192924:23
8Górnik Polkowice (s)192426:26
9GKS Jastrzębie (s)192420:28
10Lech II Poznań192325:29
11Motor Lublin192222:26
12Pogoń Siedlce192221:25
13Radunia Stężyca192230:36
14Zagłębie II Lubin (b)192224:41
15Siarka Tarnobrzeg (b)192024:31
16Garbarnia Kraków191933:38
17Hutnik Kraków191930:38
18Śląsk II Wrocław191822:29

Klasyfikacja strzelców eWinner II ligi po 13. kolejce

1.) Michał Fidziukiewicz (Motor Lublin) – 13 goli

2.) Adrian Paluchowski (Wisła Puławy) – 7 goli

3.) Damian Michalik (Stal Rzeszów) – 6 goli

4.) Tomasz Foszmańczyk (Ruch Chorzów), Mariusz Gabrych (Znicz Pruszków), Piotr Giel (KKS 1925 Kalisz), Wojciech Łuczak (Radunia Stężyca), Andreja Prokić (Stal Rzeszów), Szymon Skrzypczak (Chojniczanka Chojnice)- 5 goli

Terminarz 14. kolejki eWinner II ligi

20 października (środa) – zaległe spotkanie 12. kolejki

Pogoń Grodzisk Mazowiecki – Lech II Poznań, godz. 15:30, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 2.

23 października (sobota)

Wigry Suwałki – GKS Bełchatów, godz. 14:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 1.

Znicz Pruszków – Ruch Chorzów, godz. 14:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 2.

KKS 1925 Kalisz – Lech II Poznań, godz. 14:55, transmisja w TVP Sport, Typ: 1.

Chojniczanka Chojnice – Garbarnia Kraków, godz. 15:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 1.

Olimpia Elbląg – Pogoń Grodzisk Mazowiecki, godz. 15:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 1.

Sokół Ostróda – Motor Lublin, godz. 15:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 2.

Wisła Puławy – Śląsk II Wrocław, godz. 15:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: X.

Stal Rzeszów – Pogoń Siedlce, godz. 18:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 1.

24 października (niedziela)

Radunia Stężyca – Hutnik Kraków godz. 14:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 1.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x