Ekstraklasa: Come back w Gdańsku. Lechia pokonuje Piasta

Cóż to był za mecz! Obejrzeliśmy 2 cudowne bramki i piękną grę obu drużyn do ostatniego gwizdka. Takie spotkania aż chce się oglądać. Po tym spotkaniu Lechia umocniła się na pozycji lidera Ekstraklasy. Gospodarze pokazali, że są jednym z faworytów do mistrzostwa, zaś Piast pokazał nam, że może jeszcze sporo namieszać w tym sezonie.

Od początku spotkania gospodarze próbowali atakować. Piast nie chciał się tylko bronić i próbował atakować. Obie drużyny próbowały, ale to Lechia otworzyła wynik.

Już w 9. minucie gospodarze otworzyli wynik. Peszko dostał świetne podanie od Krasicia, dzięki czemu mógł rozwinąć kontratak. Wbiegł z futbolówką w pole karne, zaczarował Heberta szybkimi zmianami kierunku biegu i wypracował sobie pozycję strzelecką. Mówi się, że “Peszkin” żadnej setki nie zmarnuje i tak też stało się tym razem.

Inicjatywę przejęli gdańszczanie, którzy postawili na utrzymanie się przy piłce i szybki atak. Piast był przy piłce rzadziej i starał się tworzyć sytuacje poprzez dośrodkowania w pole karne. Owa taktyka dała efekt w 28. minucie, kiedy wrzutkę wykorzystał na dalszym słupku niekryty Korun. Piłkarz klubu z Gliwic oddał mocny strzał, a futbolówkę złapał Milinković – Savić. Niestety, golkiper Lechii wylądował z piłką za linią bramkową. Pozostają tylko wątpliwości, czy rzeczywiście piłka przekroczyła linię całym obwodem.

Goście grali bardzo agresywnie. Gdy gospodarze rozpędzali się z akcją, gliwiczanie przerywali grę faulem. Kilka razy oberwało się aktywnemu Peszce, który od początku spotkania nie miał łatwo.

Tuż przed przerwą Lechia miała fenomenalną okazję na wyjście na prowadzenie. Marco Paixao wygrał pojedynek o piłkę z Hebertem w polu karnym. Futbolówkę przejął Krasić, który pociągnął akcję do linii końcowej i piętą zagrał do Portugalczyka, który tym razem chybił.

Pierwsza odsłona meczu mogła się podobać. Akcja za akcję, dynamiczna gra i dużo strzałów. Raziło jedynie 14 fauli Piasta. Bardzo aktywny Peszko sprawiał problemy defensorom rywala i był często zatrzymywany faulem. Druga połowa zapowiadała się jeszcze ciekawiej. Żadnej drużynie nie pasował wynik remisowy, dzięki czemu oglądaliśmy otwarty futbol.

Po przerwie gospodarze zaskoczyli rywali. Kolejna akcja z wykorzystaniem Peszki, ale tym razem strzał Peszki po akcji z Kuświkiem odbił się od obrońcy. Kilka minut później Moskwik utrzymał się przy piłce przed polem karnym Lechii i zagrał do Żivca. Ten oddał mierzony strzał, który ominął bramkę strzeżoną przez Vanję Milinkovicia-Savicia.

W 65. minucie swoich sił znów spróbował Żivec i tym razem strzelił. Oddał strzał zza pola karnego, i piłka lecąca z niebywałą rotacją wpadła do bramki. Milinković-Savić nie mógł nic zrobić w tej sytuacji. Śmiało można stwierdzić, że Żivec strzelił jedną z najładniejszych bramek w kaierze, o ile nie jest to jego gol życia. Stadiony świata!

W 77. minucie na boisku zameldował się Sebastian Mila. To wyraźnie pobudziło gospodarzy, co zapunktowało minutę później. Peszko wbiegł w pole karne z futbolówką i został sfaulowany. Decyzja nie mogła być inna, rzut karny! “Jedenstkę” na bramkę pewnie zamienił Flavio Paixao. Nadzieje na zwycięstwo “Biało – Zielonych” odżyły.

Lechia zaczęła coraz mocniej napierać i to dało efekt kilka minut przed końcem. Piłkę otrzymał Flavio Paixao przed polem karnym i oddał strzał z prostego podbicia. Futbolówka nabrała rotacji i po odbiciu od poprzeczki wpadła do bramki Szmatuły.

Jeszcze w 90. minucie Uros Korun zobaczył czerwień za wejście w stylu kung-fu nogą w głowę przeciwnika. Nie miało to już żadnego wpływu na wynik. Lechia wygrała 3:2.

LECHIA GDAŃSK 3:2(1:1) PIAST GLIWICE
Peszko 9`, F.Paixao 79`(k.), 86` – Korun 28`, Żivec 65`

LECHIA: Milinković-Savić, Wawrzyniak, Janicki, Nunes, Stolarski, Slavchev (Mila 77`), Peszko, Krasić, Wolski (F.Paixao 46`), Kuświk, M.Paixao (Haraslin 72`).

PIAST: Szmatuła, Hebert, Korun, Sedlar, Mraz, Girdvainis, Bukata, Masłowski (Mokwa 87`), Szeliga, Żivec (Badia 72`), Gotal (Moskwik 20`).

Sędzia: Paweł Gil

Żółte kartki: Milinković-Savić, Wolski, Krasić – Girdvainis, Hebert, Korun (2), Moskwik.

Czerwona kartka: Korun

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x