Drągowski do Milanu, tylko po co?

Bartłomiej Drągowski / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

W ostatnich dniach dość sporo pojawiło się informacji o roszadach kadrowych we Włoszech, gdzie głównymi bohaterami mają być Polacy. Po gorącym temacie Milika w Juventusie przyszedł czas omówić zainteresowanie Milanu Drągowskim. Wszyscy chcą wzbudzić w kibicach wielkie emocje, ale sama marka Rossonerich już nie wystarcza.

Media sportowe od kilku dniu bombardują nas nagłówkami w stylu: “Legendarny klub chce Polaka”, “Polak trafi do wielkiego klubu?” i tak dalej, i tak dalej. Nikt poważny do grona wielkich klubów nie zaliczy już Milanu, bo o nim tutaj mowa. Drągowski łączony jest z przenosinami na San Siro, ale chyba nie o tę część Mediolanu nam, kibicom, chodzi.

Zesłanie

Fiorentina ewidentnie stała się dla Drągowskiego za mała. Jeszcze na początku tamtego sezonu wydawało się, że Bartek może powoli pakować walizki i szykować się do wyprowadzki z Florencji. Do klubu trafił wtedy Alban Lafont, młody Francuz, nadzieja kadry i jedno z głośniejszych bramkarskich nazwisk młodego pokolenia. Były gracz Jagiellonii nie miał na początku co liczyć na miejsce w składzie i ratował się wypożyczeniem do Empoli.

To w Empoli Drągowski wykonał ogromny skok naprzód

Tam ktoś wreszcie naprowadził go na właściwe tory i Polak zaczął pokazywać pełnię swoich możliwości. Po kilku fenomenalnych meczach i świetnej rundzie Drągowski miał dostać szansę na walkę o pierwszy skład. Szybko przekonał do siebie sztab szkoleniowy i w tym sezonie jest jednym z najpewniejszych punktów Fiorentiny. A Lafont z podkulonym ogonem wrócił na wypożyczenie do ojczyzny.

Legendarny klub?

Nic dziwnego, że usługami Drągowskiego interesuje się pół Europy. Gdzieś przebąkiwało się o Chelsea, ktoś tam szepnął o Interze, ale wydaje się, że najpoważniejszym kandydatem do walki o rękawice Polaka jest AC Milan. Wszystko wygląda fajnie, ale po co Drągowskiemu Milan? Poziom klubu pozostawia wiele do życzenia. Podupadła legenda Serie A to w tym momencie średniak ligi, niewiele lepszy od Fiorentiny. Dla Polaka to nie będzie duży skok jakościowy. Jasne, ktoś może powiedzieć coś o małych krokach w karierze, ale czy nie lepiej byłoby mu wykonać wielki skok? Umiejętności już ma, przeszkody na drodze do kariery już pokonał, chyba więc pora na prawdziwe wyzwanie.

Milan takim na pewno nie będzie. Liga Mistrzów? No bez żartów, trzeba chyba cudu, żeby w tym momencie San Siro gościło więcej niż dwa mecze z “kaszanką” w tle (Atalanta swoje mecze w europejskich pucharach gra właśnie na San Siro). Liga Europy? No to już prędzej, ale czy to da jakieś niesamowite doświadczenie młodemu bramkarzowi? Milan sportowo na ten moment ma niewiele do zaproponowania, chyba że doszłoby do zmian w strukturach klubu.

Tu, na białym koniu, wjeżdża postać Ralfa Rangnicka. Niemiec od dawna łączony jest z Milanem i miałby pomóc w zbudowaniu solidnych fundamentów w klubie i reorganizacji struktur. Tu pojawia się właśnie pytanie, czy były trener RB Lipsk trafi do Włoch i czy to on będzie zbawcą, który przywróci blask legendzie? Wtedy można spróbować ryzykownego ruchu i stać się częścią nowego Milanu. Żeby transfer wypalił, jest jedna osoba, która z klubu musi odejść.

Ralf Rangnick
Czy Rangnick przywróci Milanowi blask?

Na wylocie

Historia Donnarummy i Milanu to już w tym momencie materiał na solidną książkę. Młody talent stał się filarem ekipy, nie uległ kuszeniu szejków, został zmieszany z błotem przez kibiców, przeżył kryzys formy, ale chyba nadszedł najwyższy czas na opuszczenie ciepłego kurw.. San Siro i rozwinięcie skrzydeł gdzie indziej. Milan to w tym momencie średniak i poważna kariera nikomu tutaj nie grozi. Dlatego pewnie w końcu znajdzie się ktoś, kto zwiezie worki pieniędzy do Mediolanu i wywiezie młodego golkipera z Włoch.

Żeby jednak być pewnym miejsca w składzie Drągowski musiałby czekać na moment, kiedy Donnarumma zadebiutuje w barwach innego klubu. W przeciwnym wypadku takie przenosiny mogą być ryzykowne. Transfery mają to do siebie, że czasem nie dochodzą do skutku i co wtedy? Pół roku czekania na ławce? Słyszałem argument o “uczeniu się klubu” w przypadku Drągowskiego, ale takie bzdury są po prostu śmieszne.

Osobiście widzę Drągowskiego w Mediolanie, ale po tej nieco bardziej niebieskiej części. Handanović w tym roku skończy 36 lat, a jego następcy nie widać. Słoweniec jest wciąż świetnym bramkarzem, ale upływający czas w końcu dobierze się do króla rzutów karnych. Wtedy może przyjść czas na Polaka. Oby tylko nie Milan, bo już jeden Polak dał się złapać na przynętę w postaci “wielkiego, legendarnego klubu” i swoją karierę odbudowuje w kolejnym, chaotycznym miejscu.

Samir Handanović
Handanović w tym roku skończy 36 lat

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.