Dariusz Żuraw: Trener, którego można (już) chwalić?

lechpoznan.pl/fot. Przemysław Szyszka

Dariusz Żuraw został samodzielnym szkoleniowcem, po kilku tygodniach pracy jako tymczasowy trener. To właśnie on uporządkował szatnię Kolejorza, po zupełnie nieudanej przygodzie w Poznaniu, byłego selekcjonera Adama Nawałki. Po roku pracy wśród kibiców Lecha, zdania na temat pracy obecnego trenera nadal są podzielone.

Dariusz Żuraw – trener, który potrzebuje czasu

Podsumowując i oceniając pracę Dariusza Żurawia w roli szkoleniowca Lecha Poznań, nie sposób zapominać o tym, że to pierwsza tak poważna praca w jego karierze szkoleniowej. Prowadzenie takich zespołów jak WKS Wieluń, Odra Opole czy nawet Miedź Legnica, ma się nijak do pracy w Poznaniu. Wymagania stawiane przez kibiców Kolejorza są znane. I z całą świadomością trzeba napisać, że nie są to wymagania, które zakładają ewentualne niepowodzenie. Dariusz Żuraw co prawda jest w Lechu od dłuższego czasu. Pamięta on zdobycie Mistrzostwa Polski przez poznański zespół, gdy trenerem Kolejorza był Maciej Skorża. Jednak tak poważne zadanie, jakim jest prowadzenie drużyny, która musi liczyć się w lidze (bo tego oczekują fani) jest dla urodzonego w Wieluniu szkoleniowca pierwszym, prawdziwym egzaminem.

Po zwolnieniu Adama Nawałki i powierzeniu prowadzenia zespołu Dariuszowi Żurawiowi, wielu zakładało, że ówczesny opiekun rezerw Lecha, będzie pracował tylko do końca tamtego sezonu. Czy ogłoszenie, że to właśnie Dariusz Żuraw będzie odpowiedzialny za „budowę nowego Lecha” zaskoczyło kibiców? I tak i nie. Osobiście byłem i nadal jestem w tej grupie ludzi, która szczerze trzyma kciuki za to, aby trener Żuraw pracował w Lechu jak najdłużej. Pomimo tego, że zdaję sobie sprawę z braków jakie on posiada i widzę ile jest do poprawy.

Uczeń, który wyciąga wnioski

Gdyby tak cofnąć się do początku sezonu i rzucić okiem na pierwsze kolejki, to wielu kibicom Lecha przypomniałyby się całkiem solidne mecze. Wyniki tych spotkań były nie najgorsze. Nawet postawa piłkarzy Lecha, podczas meczu ze Śląskiem, który Kolejorz przegrał 1-3 była dla kibiców ogromnym zaskoczeniem. Pamiętam doskonale, że schodzących z boiska zawodników żegnały wówczas brawa, a nie gwizdy. Co akurat w Poznaniu zdarza się bardzo często. To jest właśnie ta wymagająca publiczność, o której pisałem, a z którą niejako zmierzyć musi się Dariusz Żuraw. Słowa trenera Kolejorza po tamtej porażce tkwią mi w głowie do dziś. Były one pierwszym przykładem, że Dariusz Żuraw widzi co się dzieję i potrafi wyciągać wnioski z błędów swoich i zawodników. Od pierwszego meczu tego sezonu Lech Poznań grał piłkę otwartą. Taką, która miała w zamiarach przyciągnięcie jak największej liczby fanów na trybuny.

Poniekąd to się udawało. Jednak przełom w meczu ze Śląskiem i zmiana podejścia do rozgrywania meczów, delikatnie osłabiła zapał kibiców z Poznania. Wiemy doskonale, że Dariusz Żuraw nadal uczy się zawodu trenera. Wiemy, że każda porażka jest przykrym doświadczeniem, ale tylko z takich można cokolwiek wyciągnąć. I mam nieodparte wrażenie, że opiekun niebiesko-białych potrafi te wnioski wyciągać. Owszem, zawsze znajdą się tacy, którym nic nie będzie pasowało i będą narzekali na każdą możliwą decyzję. Sam mam uwagi do byłego zawodnika Zagłębia Lubin, Hannoveru czy Arki Gdynia o to, że często zbyt uparcie trzyma się z góry założonych planów. Jednak pomimo wielu głosów o „miłym i tanim Darku” uważam, że pod wodzą tego szkoleniowca Lech może zrobić krok do przodu.

Ostatnie decyzje pomagają w ocenie

Trenerowi Żurawiowi najbardziej obrywało się za to, że nie dokonuje zmian w składzie. Stawia na tych zawodników, którzy zawiedli kibiców. Mowa tutaj w szczególności o chorwackim pomocniku – Karlo Muharze. On też od początku nie był aż tak mocno napiętnowany przez kibiców Lecha. Być może zbyt szybko uwierzono, że będzie on prawdziwą „6” i po erze Łukasza Trałki, kibice będą mogli być spokojni o tę pozycję na boisku. Życie niestety bardzo brutalnie zweryfikowało pierwsze sądy i wydało wyrok, niemożliwy do podważenie. Zrozumiał to również Dariusz Żuraw. Późno, bo późno, ale lepiej tak niż wcale. Od dwóch kolejek w pierwszym składzie Lecha Poznań znajduję się miejsce dla Pedro Tiby, Jakuba Modera i Daniego Ramireza. Trzech zawodników, którzy w newralgicznym momencie potrafią jednym zagraniem odmienić losy meczu.

Uparte stawianie na Karlo Muhara poważnie irytowało fanów i prowadziło do tego, że ocena pracy obecnego szkoleniowca Kolejorza drastycznie spadała. W oczy kłują też dwie prestiżowe porażki w meczach z Legią Warszawa. Patrząc na chłodno, po dłuższym czasie trzeba przyznać, że Lech nie przegrał tych spotkań, bo taktyka była katastrofalna. Obie porażki to wynik błędów indywidualnych zawodników, którzy wówczas przebywali na murawie. A jak doskonale wiemy, za takie błędy nie powinien odpowiadać trener. Przecież on nie zakłada, że zawodnik X lub Y popełni błąd, który finalnie zaważy na końcowym wyniku danego meczu.

Koncentracja do końca i wywalczenie trofeum – zadania do wykonania

Wiemy doskonale, że Lech Poznań wypisał się z walki o tytuł Mistrza Polski, po porażce z warszawską Legią. Dziś piłkarze ze stolicy Wielkopolski walczą o to, aby sezon zakończyć na miejscu, które będzie premiowało drużynę do gry w eliminacjach europejskich pucharów. Celem nadrzędnym jednak jest zdobycie Pucharu Polski. Poznaniacy są już w półfinale tych rozgrywek, a tam czeka ich potyczka z Lechią Gdańsk. Nie odkryję tutaj Ameryki pisząc, że dojście do finału i wygranie Pucharu, będzie w Poznaniu przyjęte z dużą satysfakcją.

Można oczywiście zarzucić trenerowi Żurawiowi, że to on zgodził się na takich zawodników jak Muhar, Crnomarković czy van der Hart. Można wypominać słowa, które Dariusz Żuraw wypowiadał przed startem sezonu, że ci zawodnicy wniosą do Lecha nową jakość. Jak wiemy – nie wnieśli. Tylko czy na finiszu rozgrywek, która jest bardzo ważna dla kibiców Lecha trzeba to robić? Przecież Kolejorza stać na wygranie Pucharu Polski i na zajęcie drugiego miejsca w tabeli. Owszem nie jest to szczyt marzeń i nikt nie będzie tego ukrywał. Nie wiem jednak, czy dużo ważniejsza dla przyszłości poznańskiego zespołu nie będzie lekcja, jaką Dariusz Żuraw może wyciągnąć z tego sezonu. Gdyby tak na każdym szczeblu w poznańskim klubie udawało się wyciągać wnioski z porażek, to zaryzykuje stwierdzenie, że wtedy Lech realnie mógłby włączyć się do walki o Mistrzostwo Polski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x