Błysk cudownego dziecka włoskiej piłki i trzy punkty pozostają w Turynie

Moise Kean / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Rezerwowy 19-latek Moise Kean zapewnił Juventusowi komplet punktów. Empoli z podniesioną głową opuszcza Allianz Stadium.


Zestawienie ofensywy jedenastki Massimiliano Allegriego nieco eksperymentalne ze względu choćby na kontuzję uda Cristiano Ronaldo. Tutaj jednak uspokójmy kibiców Juventusu. Pierwsza diagnoza wskazywała na miesiąc odpoczynku Portugalczyka, ale po dogłębnych badaniach CR7 ma wrócić za niespełna dwa tygodnie i pomóc w meczach Ligi Mistrzów przeciwko Ajaxowi Amsterdam. Dodatkowym problemem Bianconeri był uraz Paulo Dybali podczas rozgrzewki. Z konieczności Rodrigo Bentancur na lewym skrzydle, Mario Mandžukić na szpicy. Empoli w najmocniejszym możliwym składzie, gdzie bramki zespołu z Toskanii strzegł Bartek Drągowski. Strzegł bardzo dobrze, bowiem w początkowej fazie meczu to Wojciech Szczęsny miał więcej pracy niż młodszy kolega. Pewnymi momentami można było przecierać oczy ze zdziwienia i myśląc, że to chyba Juventus występuje w niebieskich trykotach, a Empoli w czarno-białe pasy. Najgroźniejszą akcję pierwszej części spotkania przeprowadzili goście, a dokładniej Rade Krunić. Jego rajd zakończony uderzeniem prawą nogą powędrował minimalnie obok lewego słupka reprezentanta Polski. Szczęsny odprowadził jedynie futbolówkę wzrokiem. Gwizdy na Allianz Stadium nieco przesadzone, bowiem mimo wszystko Juve stworzyło sobie dogodną sytuację na bramkę. Chorwat Mandžukić próbował swojego szczęścia, ale niezłym refleksem wykazał się Bartłomiej Drągowski. Ja po troszku liczyłem, że Allegri wpuści na drugą połowę Moise Keana, który wrócił z dwoma golami z przerwy reprezentacyjnej i po prostu przeżywa dobry okres gry. Wpuszczeniem na boisko Leonardo Spinazzoli nie obraziłby się również żaden kibic Starej Damy. Nie można jednak umniejszać postawy beniaminka, dzięki któremu ten mecz nabrał kolorytu. Spinazzola pojawił się po godzinie wydarzeń, natomiast Kean dziewięć minut później i od razu błysnął. Zresztą cała akcja bramkowa Juventusu zasługuje na gromkie brawa. Zaczęło się od pasówki Giorgio Chielliniego z własnego pola karnego, później sprytne zagranie tyłem głowy Mario Mandžukicia, a cudowne dziecko z Vercelli dopełniło formalności strzałem po krótkim rogu. Jak się okazało było to jedyne trafienie tego meczu. Po porażce z Genoą, Juventus wraca na zwycięską ścieżkę, a czy Empoli przełoży podobny futbol na Napoli, jeśli tak to podopieczni Aurelio Andreazzoliego mają szansę na choćby jedno oczko w starciu w kolejnym spotkaniu, tym razem u siebie.

 

30.03.2019, 29. kolejka Serie A, Allianz Stadium (Turyn)

Juventus Turyn – Empoli FC 1:0 (0:0)

72′ Moise Kean

 

Sędzia: Federico La Penna (Rzym)

Żółte kartki: brak 

Juventus: Szczęsny – Cancelo, Rugani, Chiellini (C), Alex Sandro (61′ Spinazzola) – Emre Can, Pjanić, Matuidi (69′ Kean) – Bernardeschi (84′ Cáceres), Mandžukić, Bentancur.

Empoli: Drągowski – Veseli, Dell´Orco, Maietta (C) (80′ Pasqual) – Di Lorenzo, Hamed Junior Traorè, Bennácer, Krunić (80′ Acquah), Pajač (79′ Salih Ucan) – Farias, Caputo.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x