Awans do Euro 2020 – spokojnie

polska

Reprezentacja Polski / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

To co było wymogiem stało się faktem. Reprezentacja Polski awansowała na Euro 2020. Poligon doświadczalny dla trenera i zawodników zakończył się sukcesem. Jednak ja jako kibic płace, ale wymagam.

Jedno z najbardziej wyświechtanych powiedzonek piłkarskich mówi, że to nie styl jest najważniejszy, a punkty i efekt końcowy. Jasne. Zgadzam się z tym, że można grać pięknie i nic nie wygrać. A można grać jak Grecja w 2004 r. i zdobyć złote medale mistrzowskiego turnieju. Jednak Grecja to Grecja, a my jesteśmy Polakami. Zawsze oczekujemy czegoś ekstra. Co w pełni zrozumiałe.

Jasno i wyraźnie chcę zaznaczyć, że jak każdy kibic reprezentacji Polski, zafiksowany na punkcie piłki nożnej cieszę się z tego awansu. Nie popadam w przesadny hurraoptymizm, bo nie ma ku temu powodów. Piłkarze Jerzego Brzęczka wykonali po prostu swoje zadanie. Nie zrobili nic więcej niż musieli. I za ten awans na Euro oczywiście gratulacje. Ale wokół kadry narodziło się mnóstwo pytań, na które dziś ciężko znaleźć jednoznaczną odpowiedź.

Coraz mniej czasu

Gdy Jerzy Brzęczek dostał nominację na stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski miał za zadanie “poskładać” wypaloną poprzednimi sukcesami kadrę. Z pełną świadomością piszę tutaj słowo sukces, bo po latach posuchy dwa awanse pod rząd na duże piłkarskie imprezy, to niewątpliwy sukces. Dziś już wiemy, że udało się na turniej mistrzowski awansować po raz trzeci z rzędu.

I z jednej strony wypada się z tego cieszyć, bo to zawsze nobilitacja i bardzo ważna sprawa w życiu zawodowego piłkarza, ale i kibica. Nie jesteśmy jako drużyna na poziomie innych reprezentacji, które biorą udział w każdym możliwym turnieju. Dlatego bierzmy co dają i się tym radujmy. Ale absolutnie nie zapominajmy jak to bywało w historii. Byliśmy królami eliminacji, wygrywaliśmy swoje grupy, a koniec końców na głównym turnieju zawodziliśmy na całej linii.

Jerzy Brzęczek dostał mnóstwo czasu na to, aby zbudować dobrze grającą, rozumiejącą się drużynę. Jako poligon doświadczalny służyły trenerowi Brzęczkowi rozgrywki Ligi Narodów. Tam początek, czyli mecz z Włochami był promykiem nadziei na to, że pod wodzą nowego selekcjonera będziemy świadkami rozwoju tej grupy. Ostatecznie nic z tego nie wyszło. Z przegranych meczów Ligi Narodów nikt nie robił kłopotu. Wszystko miało się okazać podczas eliminacji. Trener prosił o czas i go dostał. Do Euro pozostało 8 miesięcy, które bardzo szybko będą się kurczyły. Czasu na pracę będzie z każdym dniem coraz mniej.

Taktyka

Skoro każdy z kibiców dyskutuje o tym, że styl nie był zadowalający. Że piłkarze zrobili co musieli, to może warto zapytać o to, jaką taktykę wymyślił sobie Jerzy Brzęczek?

W zasadzie nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie. W każdym ze spotkań były takie momenty, że zawodnicy się męczyli na murawie i nie do końca wiedzieli co mają robić. Owszem mecze rozstrzygały się na naszą korzyść, co niewątpliwie było plusem, ale oczy bolały i nadal bolą. Przynajmniej mnie. Bardzo chciałbym zobaczyć jak nasza kadra rozgrywa mecz pod swoje dyktando od początku do końca, z rywalami z wyższej półki niż ci, z którymi mierzyliśmy się w grupie eliminacyjnej do Euro 2020.

Boję się tego, że przestoje w czasie meczów będą duże bardziej widoczne gdy przyjdzie nam zmierzyć się z rywalami podczas turnieju. Tam już nie będzie czasu na kombinowanie i próbowanie. Mam nadzieję, że zawodnicy z Robertem Lewandowskim na czele zdają sobie sprawę z tego, że kolejne nieudane mistrzostwa po raz enty wywołają złość wśród fanów.

I znów trzeba wrócić do przywołanego już czasu. Dni i miesiące będą bardzo szybko uciekały, a selekcjoner Jerzy Brzęczek nie wydaję się być człowiekiem, który ma plan B i C w głowie, w razie niepowodzenia planu A.

To tylko awans – spokojnie

Pamiętam jak dziś awans kadry Jerzego Engela na Mundial w Korei i Japonii w 2002 r. Radość i euforia, że nasi zawodnicy wracają na salony. Już podczas samego turnieju “dogadywanie” się z nauczycielkami, żeby pozwoliły pójść do świetlicy, tylko po to aby obejrzeć mecz Polski. Jak się skończyło wszyscy pamiętamy.

Później udało nam się awansować na Mistrzostwa Świata w 2006 i 2018 roku. Oba te turnieje kończyliśmy na meczach grupowych. Awanse do Mistrzostw Starego Kontynentu udało się wywalczyć w latach 2008 i 2016, oraz jako gospodarz w 2012 roku. Prócz tych rozgrywanych na boiskach we Francji, nie mieliśmy żadnych powodów do uśmiechów.

Pod batutą Adama Nawałki moglibyśmy dojść nawet do wielkiego finału, ale niestety odpadliśmy z Portugalią w ćwierćfinale tego turnieju. Jak więc pokazuję historia, sam awans na turniej mistrzowski nic nie daję. Wyjątkiem było Euro 2016. Tam skorzystaliśmy ze zmiany przepisów i zaliczyliśmy najlepszy występ od lat.

Zasadne jest pytanie jak będzie podczas przyszłorocznego Euro? Czy tylko weźmiemy w nim udział? Czy osiągniemy coś więcej? Szczerze boję się tego turnieju. Nie wiadomo gdzie ostatecznie zagramy, bo UEFA wymyśliła sobie turniej na całym kontynencie. A dobre losowanie może mieć w tym turnieju większe znaczenie niż miało to miejsce dotychczas.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x