Wypijmy za błędy, za błędy na górze

Runda jesienna w naszej ekstraklasie właśnie się zakończyła. Jednym z największych rozczarowań tego okresu jest bez wątpienia poznański Lech. Fani klubu z Poznania nie tak wyobrażali sobie kolejną próbę budowy “silnego Lecha”. Pod wodzą Dariusza Żurawia Kolejorz nie robi postępów, a co gorsza coraz mocniej irytuje i wprawia w osłupienie nawet najbardziej wytrwałych kibiców.

Kolejna nieudana koncepcja

W jednym ze swoich utworów Ryszard Rynkowski śpiewa:

-” Wypijmy za błędy, za błędy na górze
Niech wyjdą na dobre zmęczonej naturze ”

Słowa z tej piosenki idealnie oddają to, jak wszyscy związani z Lechem Poznań starają się odreagować to, co aktualnie dzieję się z rządzonych przez panów Rutkowskiego i Klimczaka klubem. Absolutnie nie da się nie trzeźwo przełknąć kolejnej dawki wstydu, jakim fanów karmi wymieniona dwójka. Od lat po stokroć zmieniają swoje podejście do budowy zespołu i jego funkcjonowania. I absolutnie żadna z koncepcji nie okazała się typowym “złotym pomysłem”.

W Polsce jedno z ciekawszych powiedzonek mówi – Stary ja na trzeźwo tego nie zdzierżę! Oczywiście nikt nikogo nie namawia do tego, aby po każdym spotkaniu Kolejorza z rozpaczy upijać się do nieprzytomności. Przecież w tej całej układance kibic jest najmniej winny. Wyobrażam sobie jednak to, jak bardzo oddani barwom i historii kibice muszą się czuć w czasie kolejnej zmiany koncepcji, która tak naprawdę po raz enty jest skazana na niepowodzenie.

Prezesi Kolejorza już niejednokrotnie pokazywali, że nie mają oni pojęcia o tym, o czym akurat mówią. Nikt od lat nie wierzy w żaden przekaz płynący z ust panów Klimczaka i Rutkowskiego. Obaj panowie mają swoją zasadę i wypowiadają się tylko przed sezonem, albo wtedy gdy w Lechu dochodzi do zmian na stanowisku trenera. Przez większość tygodni są pochowani w swoich gabinetach. Co prawda pojawiają się na meczach, ale nie wiąże się to z żadną wypowiedzią dla prasy. Po nieudanych spotkaniach bardzo szybko uciekają. Po nielicznych wygranych też nie starają się skomentować postawy zespołu. Takie są trudne realia.

Z jednej strony kibice Lecha mają już dość ciągłego słuchania tego, że winni są wszyscy tylko nie ci, którzy podejmują najważniejsze decyzję. Nie chcą ani widzieć, ani słuchać obu panów – co zrozumiałe. Z drugiej jednak strony ja chciałbym wiedzieć, co aktualnie o grze i postawie zespołu pod wodzą Dariusza Żurawia myślą najważniejsze osoby w poznańskim klubie.

Słowo wypowiedziane ma moc

Przed rozpoczęciem sezonu, na corocznej prezentacji drużyny kapitan i trener Kolejorza stanowczo stwierdzili, że Lech musi grać o najwyższe cele (czytaj Mistrzostwo Polski). Rzecz jasna rzucenie do kibiców takiego hasła nie jest żadną miarodajną oceną siły zespołu. Ja sobie te słowa tłumaczę w taki sposób, że coś trzeba było powiedzieć. Bo przecież gdyby obaj wyszli do fanów i stwierdzili od początku, że Lech to w zasadzie nie gra o nic w tym sezonie, to od samego startu rozgrywek atmosfera wokół klubu zrobiłaby się bardzo nieznośna.

Po tej deklaracji i po starcie w nowym sezonie na kilka tygodni zapanował względny spokój. Lech grał w piłkę, przyjemnie się to oglądało i nawet trybuny poznańskiego stadionu się wypełniały. Jednak to co dobre szybko się kończy. Tak samo było i tym razem. Po kilku bardzo słabych meczach fanom ukazały się braki w kadrze. Uwypuklił się brak doświadczenia trenera Żurawia, który często gubi się w swoich wypowiedziach, co poniekąd sam przyznał na jednej z konferencji. Zespół staczał się i ostatecznie ugrzązł na koniec rundy jesiennej na 9-tym miejscu w ligowej tabeli.

To czy ta pozycja jest odzwierciedleniem aktualnej siły zespołu jest powodem wielu dyskusji między kibicami Lecha, ale i ekspertami telewizyjnymi. Jedni stanowczo twierdzą, że ten klub stać na walkę o miejsca premiowane awansem do pucharów. Inni natomiast w kontrze do tych pierwszych mówią, że Lech gra tak, jak pokazuje tabela.

Jakby mało wokół klubu było kłopotów, to na dodatek w świat poszło stwierdzenie, że Lech to tak naprawdę nie ma celu sportowego na ten sezon, a Dariusz Żuraw może spać spokojnie. Nie wiem, która opinia jest bardziej krzywdząca dla fanów poznańskiego zespołu. Czy to, że po raz kolejny zostali omamieni wizją Lecha grającego o najwyższe cele. Czy to, że po kilku miesiącach zarząd się od słów kapitana i trenera odcina i twierdzi zupełnie co innego. W Lechu od lat nic nie jest takie jakie powinno być. A najbardziej na tym cierpią oddani klubowi kibice, między którymi dochodzi do nieporozumień.

Co zimą?

Do końca kalendarzowego roku Lech rozegra w lidze jeszcze 5 meczów. Kolejno będą to starcia z Piastem Gliwice, Wisłą Płock, ŁKS-em, Śląskiem Wrocław i Arką Gdynia. Na ten moment niżej od Kolejorza w ligowej tabeli są ekipy z Łodzi i Gdynii. Nie jest to jednak żadnym gwarantem zdobycia przez poznaniaków 3 punktów za wygranie meczu z niżej notowanym rywalem. Lechowi tak samo trudno gra się na wyjazdach, jak i na swoim stadionie. Tak słabego, pozbawionego pomysłu na grę zespołu nie boi się nikt. Owszem Lech stara się być stroną przeważającą. Ale gdy ten plan dzięki dobrej postawie rywala w defensywie nie przynosi korzyści, to Lechowi brakuję rozwiązań B i C.

Swoimi decyzjami drużynie nie pomaga sam trener, który w sobie znany tylko sposób umniejsza rolę w drużynie Joao Amarala i nie wpuszcza Portugalczyka na boisko w momencie, w którym on by się przydał. Przy linii Dariusz Żuraw jest zdaniem wielu za mało ekspresyjny i nie daję on poczucia, że wie jak odmienić losu meczu.

W zasadzie możemy zaryzykować stwierdzenie, że szkoleniowiec Lecha pozostanie na swoim stanowisku do zimowego okresu transferowego. Ale co wtedy? Czy kibice Lecha Poznań po raz kolejny muszą obawiać się o to, jakie zmiany zajdą w pierwszej drużynie? Nie trzeba być szanowanym ekspertem żeby wskazać pozycję, na których Lech ma największe braki. Obawy dotyczą nie tylko tego czy prezesi Kolejorza również zdają sobie z tego sprawę, ale w większym stopniu tego, jak oni podejdą do ewentualnych transferów. Po letnim okienku i sprowadzeniu kilku zawodników do klubu, nawet najwięksi optymiści powinni zacząć się bać. Bo z tym zarządem i podejmowanymi przez niego decyzjami nigdy nic nie wiadomo.

Prędzej Syzyf wtoczy na górę głaz, niż prezesi Lecha nauczą się zarządzać klubem na odpowiednim poziomie.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x