West Ham wreszcie wygrał. Burnley nadal na dnie

Twitter

W niedzielnych spotkaniach Premier League swoje mecze rozgrywały dwie drużyny bez zwycięstwa w tym sezonie: Burnley oraz West Ham. Złą passę zdołała przełamać drużyna Łukasza Fabiańskiego.

Rewelacja sezonu 2017/18 wciąż na dnie

Burnley miało świadomość, że potrzebuje zwycięstwa w meczu z beniaminkiem, by odbić się od dna tabeli. Jednak przez 90 minut piłkarze The Clarets oddali zaledwie dwa celne strzały. Gospodarze z kolei byli bardzo aktywni w ofensywie – oddali aż 30 strzałów, ale w tym tylko siedem celnych.  Pierwsze skrzypce w linii ataku grał Raul Jimenez, który w 30. minucie uderzył głową z obiecującej pozycji. Tuż po przerwie Joe Hart miał sporo szczęścia, bo były napastnik Benfiki przesadził z siłą i piłka przeleciała nad poprzeczką. Minęła godzina gry i najpierw blisko trafienia był Jota. 60 sekund później w pole karne na pełnej szybkości wpadł Matt Doherty, podał do świetnie ustawionego Jimeneza, który świetnie przyłożył nogę i piłka wpadła do siatki. Doherty oraz Bonattini mieli okazje na podwyższenie wyniku. Rui Patricio mógł się obawiać o zachowanie czystego konta tylko, gdy do pozycji strzeleckiej doszedł Matej Vydra. Szczęśliwie dla bramkarza interweniował jeden z obrońców, blokując uderzenie. I to wszystko, co w ofensywie miało do zaoferowania Burnley. Rewelacja poprzedniego sezonu Premier League przegrywa czwarte spotkanie z rzędu.

Wolves – Burnley  1:0 (0:0)

Bramki: Raul Jimenez 61′

West Ham nie wziął przykładu z Burnley. Dobre decyzje Pellegriniego

Sytuacja West Hamu i Burnley była przed tym spotkaniem bliźniacza. “Młoty” potrzebowały pierwszego zwycięstwa w tym sezonie. Zadanie udało się zrealizować i londyńska drużyna wydostała się ze strefy spadkowej. Łukasz Fabiański oraz blok defensywny spisali się bardzo dobrze. Dali się zaskoczyć tylko w doliczonym czasie pierwszej połowy, gdy po dośrodkowaniu Jonjoe Kenny’ego piłkę do siatki skierował główką Gylfi Sigurdsson. Fantastycznie w ataku zagrał duet Arnautović – Yarmołenko. W 11. minucie Austriak wybiegł za linię obrony, wyłożył piłkę na strzał Ukraińcowi, który nie mógł tej szansy zmarnować. Były napastnik Borussii Dortmund drugiego gola wykreował sobie właściwie samodzielnie. Złamał akcję do środka, bez problemu minął dwóch obrońców i technicznym uderzeniem z lewej nogi pokonał Jordana Pickforda. W drugiej połowie West Ham nie pozwolił rywalom na pójście za ciosem i doprowadzenie do wyrównania. Zamiast tego w 61. minucie wynik ustalił Marko Arnautović po ładnej dwójkowej akcji z Pedro Obiangiem. Everton prezentował się dobrze tylko w pierwszej połowie, w drugiej nie oddał nawet celnego strzału. Ogółem do przerwy kibice mogli liczyć na więcej dobrej gry i emocji.  Manuel Pellegrini dokonał sześciu zmian w stosunku do poprzedniego meczu i trzeba przyznać, że trafił bez pudła. Trzech zawodników z tego grona odegrało główne role: Jarmołenko (dublet), Pedro Obiang (asysta przy golu Anrautovicia), Mark Noble (asysta przy 2. trafieniu Jarmołenki).

Everton FC – West Ham United 1:3 (1:2)

Bramki: Gylfi Sigurdsson 45+2′ – Andrij Jarmołenko 11′ i 31′, Marko Arnautović 61′

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x