Valencia bezlitośnie punktuje Zagłębie Lubin

Interia-EuroSport

Piast Gliwice pokonał Zagłębie Lubin 2:1 w pierwszym z sobotnich spotkań trzeciej kolejki Lotto Ekstraklasy. Bramkę oraz asystę w dzisiejszym meczu zapisał na swoim koncie Joel Valencia.

 

Nawet Sir Alex Ferguson nie był w stanie wykrzesać z Valencii takiego potencjału, jak robi to Waldemar Fornalik. Ekwadorczyk dzieli i rządzi na boisku, pokazując jak bardzo źle wypadają polscy zawodnicy pod względem technicznym w porównaniu do pierwszego lepszego obcokrajowca. Podobnie jak w zeszłym tygodniu, to Valencia otworzył wynik spotkania w dwudziestej trzeciej minutcie. Tym razem gospodarze popisali się niesamowicie rozegranym atakiem i potrzebowali zaledwie DWA podania, żeby rozmontować rzekomą defensywę Lubinian. Jakub Szmatuła posłał daleką lagę, Papadopulos zagrał za siebie, a Valencia wyszedł sam na sam i bez problemu ograł bramkarza rywali.

 

Piłkarze gliwickiego Piasta zasłużyli na pochwałę za grę w pierwszych trzydziestu minutach, ale tak jak dobrze grali, tak łatwo dali się skarcić i stracić gola po wrzuceniu banalnej do obrony piłki. Widocznie Jakub Szmatuła musiał być równie dobrze zaskoczony spadającą na trzeci metr futbolówką, jak miejscowa publika przechodzącą nawałnicą. Zamieszanie w polu karnym wykorzystał otoczony dwoma obrońcami Patryk Tuszyński.

 

Czterdzieści pięć minut często nieporadnej gry, mimo wszystko lepiej wyglądało z perspektywy gospodarzy. Gliwiczanie wyraźnie przeważali i łatwiej przedostawali się w pole karne Zagłębia, dla którego jedyną szansą na ugranie czegokolwiek sensownego było szybkie wyjście do kontry lub czekanie na błąd rywala. Zaraz po stracie gola, Valencia ponownie mógł dać prowadzenie swojej drużynie, ale Hładun nie dał się zaskoczyć…przynajmniej wtedy, ponieważ chwilę później miał problem z przyjęciem piłki i mało brakowało, żeby przeciwnik wykorzystał elementarne braki golkipera z Lubina.

 

Gdy zawodnicy wyszli po przerwie na murawę, dało się odczuć, że żarty się skończyły, dobra gra zresztą też. Piłka łopotała głównie w środku pola. Szczególny regres zaliczyli w szatni gospodarze, gdyż oprócz strzałów z dystansu, nie potrafili zagrozić podopiecznym Mariusza Lewandowskiego. Najwięcej show dostarczył Bartłomiej Pawłowski z Zagłębia Lubin, swoimi, o dziwo często udanymi, dryblingami.

 

Dopiero ostatnie dwadzieścia minut przyniosły lepszą grę ulubieńców lokalnej gawiedzi. Boczni obrońcy z Lubina podobno byli widziani na boisku, lecz dziwnym trafem wszystkie piłki w pole karne Zagłębia pojawiały się z okolic prawej i lewej strony pola karnego. W 83.minucie Joel Valencia ponownie zachował się w iście profesorskim stylu i wyłożył Hateley’owi piłkę z grupy tych “nie do zmarnowania”. Anglik celnie przymierzył zza linii szesnastego metra i przypieczętował kolejne trzy punkty dla Piasta Gliwice. Jeszcze przed końcem spotkania, Jakub Szmatuła zrehabilitował się za wcześniejszy błąd przy straconej bramce i wyjął bardzo trudną, zmierzającą do siatki piłkę. Oprócz Joela Valencii, bardzo dobry mecz ma za sobą młody środkowy pomocnik Piasta – Patryk Dziczek.

 

Piast Gliwice – Zagłębie Lubin 2:1
1:0 – Joel Valencia (23.)
1:1 – Patryk Tuszyński (34.)
2:1 – Tom Hateley (83.)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x