Thomas Rozworski: Wynik sportowy nie jest naszym celem, wynik sportowy ma być efektem. Witamy w młodzieżowej piłce!

Thomas Rozworski

Zdjęcie: Facebook/SMS AP Reissa Opalenica/ fot. Marcin Chróst

Akademia Piłkarska Reissa to wielki projekt, który zapewnia szkolenie dzieciom już od 3. roku życia W swoich szeregach ma ponad 10 tys. zawodników w różnych lokalizacjach w Polsce i funkcjonuje od ponad 10 lat. Szkoleniowcy Akademii mogą pochwalić się ogromnymi sukcesami sportowymi, jak i wychowawczymi swoich wychowanków. Zawodników wychowanych w Akademii możemy oglądać w młodzieżowych reprezentacjach Polski, a także w klubach z Ekstraklasy. Od lat regularnie, ale też z małym zastojem rywalizują w CLJ – U-15 i U-17.

W Opalenicy znajduje się Szkoła Mistrzostwa Sportowego APR Opalenica – w skrócie: SMS APR Opalenica. Projekt ten zrzesza zawodników w wieku od 15 roku życia. Zajęcia lekcyjne dopasowane są do jednostek treningowych. Piłkarze mają zapewniony dostęp do warunków treningowych na najwyższym europejskim poziomie. O opalenickim projekcie i roli szkoleniowca rozmawiamy z Thomasem Rozworskim, trenerem drużyny U-17 a zarazem dyrektorem d/s Sportu Projektu SMS APR PRO Opalenica.

Skąd wziął się pomysł na zostanie szkoleniowcem drużyny młodzieżowej a nie seniorskiej?

 – Interesowała mnie zawsze praca z najlepszymi. Na początku drogi trenerskiej niemożliwe jest, żeby w seniorach pracować na wyższym poziomie, więc ta droga szła naturalnie – od samego dołu do samej góry. Obecnie pracuję na poziomie juniora młodszego. To nawet nie był pomysł – trenerem grup młodzieżowych jestem już od 12. lat. I zaczynałem od najmłodszej kategorii wiekowej do samej góry, zawsze z najzdolniejszymi chłopakami z Akademii Piłkarskiej Reissa i stąd się to chyba wzięło.

Czy bycie szkoleniowcem zawodników, którzy wchodzą w świat piłkarski jest bardziej atrakcyjniejsze niż praca z seniorami?

 – Zadaje Pani trudne pytanie. Jeśli chodzi o pracę na poziomie seniorów, ja sobie jedną rzecz obiecałem na początku zanim jeszcze zacząłem być trenerem. W pracy seniorskiej tylko zacznę pracować, jeżeli będę miał pełny wpływ na pracę w tym zespole. Jeżeli mówimy o pełnym wpływie to musi być to dobrze poukładany klub, gdzie tak naprawdę na poziomie seniorskim zawodnicy już zarabiają pieniądze za to. Wtedy jesteś w stanie wymagać frekwencji czy pełnego zaangażowania.

Kadra szkoleniowa SMS APR Opalenica, nie tylko zatrudnia trenerów i asystentów poszczególnych bloków sportowych, stawiacie też na nowoczesność i w swoich szeregach macie trenerów do przygotowania motorycznego, koordynatora do spraw przygotowania bramkarzy, trenerów bramkarzy, ludzi od medycyny, analityka, a także piękną bursę. Jaką rolę w sztabie szkoleniowym pełni analityk sportowy?

– Jesteśmy akademią, która tak naprawdę rozwija się. Te funkcje są często łączone z innymi. Jeśli chodzi o analizę w naszym zespole, staramy się to maksymalnie uprościć, żeby przyniosło to jak największe efekty, żeby aktywizować zawodników, żeby oni byli w stanie przez własne działanie się rozwijać. Pokrótce, opowiem jak wyglądają u nas analizy. Trener bramkarzy nagrywa zza bramki działania bramkarza, które później analizujemy też w fazie obrony czyli wykorzystujemy też to [nagranie] do działań zespołowych. Trenerzy jak najszybciej przekazują karty pamięci z wideo i umieszcza je, jak najszybciej na YouTube, zawodnicy następnie otrzymują linki [do wideo] i sami przygotowują się pod dany aspekt, który my realizujemy. Czyli jak realizujemy w danym mikrocyklu, np. obronę ze sobą to zawodnicy mają ten aspekt indywidualny. Każdy przygotowuje sobie dwa fragmenty, które wspólnie razem analizujemy. Tak naprawdę, jak zawodnicy przygotują ten aspekt, który im narzucamy to przy analizie zespołowej, którą przygotowuje trener, analizujemy bramki stracone, bramki strzelone i aspekty realizowane w mikrocyklu. Dodatkowo robimy jeszcze analizę indywidualną, gdzie zawodnicy przygotowują te fragmenty. Każdy przygotowuje swoje dwa fragmenty, dodatkowo każdy z nich słucha jeszcze o fragmentach kolegów. Analiza trwa ok. 60-75 minut. Uważam, że zawodnicy z tego bardzo dużo wynoszą. Jak graliśmy na poziomie centralnej ligi juniorów to staraliśmy się analizować grę przeciwników, wtedy analityk odpowiadał za analizę przeciwnika.

Piłka nożna to dziś bardzo zautomatyzowana dyscyplina sportu. Bardzo często dział analityczny jest powiązany z dziełem skautingu. Czy u Was wygląda to podobnie?

– Dział analizy z działem skautingu? Aż tak jeszcze się nie rozszerzamy. Jeżeli chodzi o dział skautingu, mamy tam osobę wyznaczoną. Skautujemy już z całej Polski. W dużej mierze aktywizujemy trenerów, których mamy. Nie ukrywam, że mamy trenerów z Białej Podlaski, z Bydgoszczy i staramy się rozszerzać nasz dział skautingu. Ale wiadomo też, że nie jesteśmy akademią, która funkcjonuje tu od kilku lat. Też wiadomo, że nie mamy aż tak bardzo rozszerzonej tej siatki skautingowej, jak większe akademie. Aczkolwiek, zaczynamy mocno działać w tym temacie, więc uważamy że to wszystko idzie do przodu

Jaki jest cel akademii SMS AP Reissa Opalenica?

– Cel jest jeden – wychowanie człowieka, który w dzisiejszych czasach w społeczeństwie sobie świetnie poradzi i będzie nie tylko świetnym zawodnikiem, ale przede wszystkim człowiekiem. To jest cel nadrzędny, który my stawiamy sobie ponad cele sportowe. Wiadomo, że jak jesteśmy w stanie od chłopaków wymagać wiele rzeczy tych aspektów społecznych, to wiadomo, że cele sportowe będą później efektem tego co my robimy. Wynik sportowy nie jest naszym celem, tylko wynik sportowy ma być efektem. My z Centralnej Ligi Juniorów spadliśmy, ale robimy wszystko, żeby tam wrócić. [Powrót] będzie efektem naszej pracy, a nie celem. Wiadomo efektem pracy jest wychowanie młodego człowieka na odpowiednim poziomie z duchem sportu. Te cele wychowawcze już od kilku lat realizujemy, bo mamy zawodników, którzy już funkcjonują przy pierwszych zespołach Akademii Ekstraklasowych czy w młodzieżowych reprezentacjach Polski, więc my to realizujemy. Ale to co już zrealizowaliśmy nie było celem, tylko efektem naszej pracy.

Wydaje mi się, że w środowisku piłkarskim czasami wartości wychowawcze są pomijane i nadrzędnym celem pozostaje wynik sportowy.

– Myślę, że zaczyna to zmierzać w lepszym kierunku niż w latach poprzednich. Kiedyś była nagonka na to. Jak rodziców nie edukujemy, no to skąd ten rodzic ma to wiedzieć. Wiadomo, rodzic patrzy z perspektywy telewizora, z perspektywy kibica.

A czy prowadzicie lekcje edukacyjne dla rodziców?

– Jak najbardziej. Prowadzimy warsztaty dla rodziców cyklicznie, staramy się o “naszych” rodziców dbać, jak najlepiej potrafimy. Mamy też warsztaty z dietetykiem czy z psychologiem.

Cofnijmy się do rozgrywek zeszłorocznych, był to sezon 2021/2022. Zanim zahaczymy o formę drużyny do lat 17, to musimy wytłumaczyć zasady panujące w centralnej lidze juniorów w kategorii do lat 17. Obecnie w kategorii u-17 są dwie 16-zespołowe grupy i tryb całosezonowy (jesień i wiosna). W sezonie 2021/2022 trochę inne zasady obowiązywały. Były cztery grupy, które liczyły po osiem drużyn a rundy jesień i wiosna były rozgrywane osobno, a po każdej z nich obowiązywała zasada awansów i spadków. Czy wprowadzone zmiany są na plus? Czy wprowadzają większą rywalizację do drużyny?

– Uważam, że na plus. Ja osobiście pomysł na te rozgrywki mam zupełnie inny. Uważam, że zespoły, które spadają z Centralnej Ligi Juniorów powinny mieć troszeczkę miękkie lądowanie. Powinny zostać stworzone jeszcze ligi pomiędzy ligą wojewódzką, a ligą centralną, czyli ligi nazwijmy to makroregionalne. Ale wiadomo, że nie ja o tym decyduje. Te zespoły, które walczą o awans do Centralnej Ligi Juniorów, często mają w ligach wojewódzkich jeden, dwa, trzy mecze na odpowiednim poziomie. Sam aspekt rozgrywek oceniam pozytywnie, no bo nie spadasz co pół roku, tylko spadasz co rok. Możesz się skupić na pracy szkoleniowej, niż grze na “wynik”. Tak naprawdę byłem trenerem przez trzy i pół roku na poziomie Centralnej Ligi Juniorów i jestem w stanie z czystym sumieniem powiedzieć, że wiele meczy było granych na “wynik”, a niekoniecznie pod kątem szkoleniowym. Tak to wyglądało na poziomie centralnym w tamtej odsłonie, gdzie po rundzie spadałeś i to była troszeczkę taka bolączka. Akademie, które posiadały zawodników na większym poziomie mogły sobie pozwolić na rozwijanie indywidualne zawodników. Aczkolwiek, z racji spadku, ja uważam, że my w momencie, w którym spadliśmy, w tym ostatnim półroczy. My rozwijaliśmy indywidualnie zawodników. My graliśmy bardzo odważnie pomimo tego, że nie udało się utrzymać. Tylko tak naprawdę, jakbym ja Pani przeliczył – to był spadek rocznika 2005. To jest chyba jeden z najlepszych roczników w akademii piłkarskiej Reissa. I tych chłopaków do klubów z Ekstraklasy trafiło ośmiu czy dziewięciu, spora grupa trafiła do reprezentacji młodzieżowych Polski. Uważam, że spora grupa tych chłopaków będzie profesjonalnie w piłkę grała. Cel sportowy, czyli efekt naszej pracy został spełniony, tylko, że Ci zawodnicy odeszli od nas rok wcześniej. Puściliśmy ich do klubów takich jak: Zagłębie Lubin, Legia Warszawa czy Śląsk Wrocław. My tych zawodników wypromowaliśmy – ci zawodnicy mają możliwość pełnego rozwoju i obserwujemy ich. Ci zawodnicy odwiedzają nas, utrzymujemy z nimi kontakt. Patrząc szerzej cel, który sobie założyliśmy z rocznikiem 2005 został osiągnięty. 10 lat temu zaczynałem tych chłopaków prowadzić, a wtedy mieli osiem lat, Szymek  Łyskawa –  prawy obrońca Jaroty Jarocin, funkcjonuje na trzecim poziomie rozgrywek. Ja mocno stawiałem na chłopaka młodszego Jeremiego Osucha, który był z rocznika 2006. Jeremi już tydzień temu zagrał w meczu reprezentacji Polski do lat 17 przeciwko Belgii. O tym meczu było głośno, reprezentacja Polski do lat 17 wygrała z Belgią 5:0. Ja uważam, że rozwój chłopaków był na odpowiednim poziomie. My graliśmy bardzo odważnie i stąd ta liczba straconych bramek. Ja nie ukrywam, że to była runda, w której straciliśmy jako zespół – który ja prowadziłem – najwięcej bramek na poziomie Centralnej Ligi Juniorów.

Po głębszym przeanalizowaniu statystyk w oczy rzuca się liczba straconych bramek. W zeszłej rundzie, w 14 rozegranych spotkaniach straciliście 35 bramek. Czy główną przyczyną wspomnianego spadku z Centralnej Ligi Juniorów nie była słabsza gra defensywna?

 – To była druga runda, w której mu zaczęliśmy grać bardzo odważnie. Zaczęliśmy grać wysokim pressingiem, zaczęliśmy grać proaktywnie. A naturą wysokiego pressingu jest to, że się odkrywasz i będziesz mniej szczelny w obronie. Aczkolwiek patrząc z perspektywy rocznika 2005, który spadł, wychowaliśmy niezłych zawodników z bloku obronnego: Franciszek Chojak – bramkarz Legii Warszawa, Hubert Dorczyk – środkowy obrońca Legia Warszawa, Allen Rozum – drugi środkowy obrońca Śląska Wrocław, już po debiucie w drugim zespole, Bartek Moczyński – lewy obrońca Zagłębia Lubin

Ja uważam, że dumą jest oglądanie swoich wychowanków grających z orzełkiem na piersi czy na boiskach Ekstraklasowych. Jeśli duża akademia piłkarska zapuka do Waszych drzwi, bez żadnych problemów oddajecie swoich zawodników?

– Zawsze. Współpracujemy z tymi klubami. Każdy zawodnik w klubie ma prowadzone indywidualne statystyki. Jeśli inne kluby proszą mnie o wgląd do statystyk, to my im je wysyłamy. Wysyłamy im filmy, wysyłamy mecze – nie mamy z tym najmniejszego problemu.

Rola zawodnika rezerwowego jest trudna. Zawodnik z jednej strony przez cały czas trwania meczu chce w nim zagrać i czeka na swoją szansę, z drugiej zaś denerwuje się tą sytuacją. Jakie ma trener metody na uszczęśliwienie zawodników rezerwowych i sprawienie, żeby poczuli się częścią drużyny i doceniani pomimo swojej roli?

– Generalnie rzecz biorąc to jest chyba najtrudniejsza rzecz w pracy trenera. Odpowiedź może być tylko i wyłącznie jedna, działamy poprzez rozmowę. Rozmowę, budowanie relacji z zawodnikiem, tłumaczenie mu dlaczego ta sytuacja ma miejsce i co musi zrobić, żeby ją zmienić. W akademii w Opalenicy staramy się dawać zawodnikom odpowiednie liczby minut. Staramy się tak robić, żeby zawodnicy na poziomie lig wojewódzkich nie doświadczali takich sytuacji. Staramy się, żeby te wymiary minutowe były na odpowiednim poziomie. Jak Pani sobie przeanalizuje ligę wojewódzką B1 z obecnej rundy, to można zaobserwować, że ja bardzo często robiłem nawet siedem zmian w przerwie i chłopacy grali odpowiednie liczby minut. Podobnie było na poziomie centralnym. Rzadko zdarzały się sytuacje, w których zawodnik nie wszedł na boisko. A jak sobie Pani przeanalizuje inne zespoły pod tym samym aspektem, to często się działo tak, że tych zmian nie było, albo były one wykonywane bardzo późno. To jest też trochę ta bolączka gry na “wynik” i widma spadku. Tak naprawdę ten system rozgrywek jest tak niestety stworzony, że poziom Centralnej Ligi Juniorów jest największych akademii. My poprzez codzienną pracę chcemy dołączyć do tych akademii.

Ile macie jednostek treningowych w środku tygodnia?

– Mamy siedem jednostek treningowych. W poniedziałek mamy trening techniki fundamentalnej, następnie mamy trening deficytowy, to jest taki trening taki trening motoryczny. We wtorek od rana mamy trening motoryczny z akcentem siły, a po południu mamy trening pozycyjny na boisku. W środę od rana mamy trening funkcjonalny, a po południu trening zespołowy – MIKROtaktykę. W czwartek trening zespołowy i taktykę grupową. W piątek trening zespołowy i taktykę zespołową.

A na koniec przychodzi zwieńczenie tygodnia meczem..

– Tak. Przez cały rok chłopacy mają mało weekendów. Praktycznie każdy weekend gramy, nie ważne czy są rozgrywki czy ich nie ma. Intensywność zajęć podczas całego roku jest niezmienna. Mamy proces szkolenia ciągły, a nie jakieś przygotowywanie się pod konkretne zawody. Ciągłość jest dla nas najważniejsza. Praca codzienna jest dla nas najważniejsza.

Występy w Centralnej Lidze Juniorów nie tylko wiążą się z prestiżem, ale też ze wsparciem finansowym od PZPN-u.  Jak w Waszej akademii wygląda sprawa sponsorska? Kim są główni sponsorzy?

– Głównego sponsora nie posiadamy. My funkcjonujemy w gminie Opalenica. Gmina Opalenica bardzo nas mocno wspiera. Chłopacy chodzą do szkoły, która zapewnia im warunki bytowe i w dużej mierze rodzice, którzy uiszczają składki. Dzięki temu my jesteśmy w stanie się utrzymywać.

A czy ważna jest dla Was drużyna seniorska?

– Ważna, mamy drużynę na poziomie piątej ligi. Na początku funkcjonowała ona w Opalenicy, a teraz w Poznaniu. Nasi zawodnicy występują w tych meczach. Jest ona ważna i chcemy go rozwijać.

Na koniec przejdźmy do pięknej infrastruktury, którą dysponuje akademia. W Opalenicy zawodnicy mają zagwarantowany dostęp do warunków treningowych na najwyższym poziomie: 6 pełnowymiarowych boisk trawiastych, hale sportowe, siłownia, boiska funkcjonalne i płyta główna stadionu miejskiego. Ponadto wybudowano nowoczesną bursę. Co ona zapewnia?

 – A wspomniała Pani o sztucznym boisku, czy nie?

O sztucznym boisku nie wspomniałam, ale wiem, że niedawno powstało…

– A widzi Pani, może sobie Pani tę wiedzę uzupełnić. Powstało kapitalne sztuczne boisko pełnowymiarowe o najwyższych standardach. Chłopacy mają wszystko do tego, żeby się rozwijać. Nie muszę podkreślać jakie zespoły tutaj przyjeżdżają w okresie letnim. Jeśli chodzi o warunki, można je nazwać w jeden sposób, są one po prostu Top.

Rozmawiała Karolina Kurek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x