Status quo na szczycie, a na dole tabeli coraz goręcej – podsumowanie 29. kolejki Serie A

Getty Images

Kwartet w postaci Juventusu, Lazio, Interu oraz Atalanty zagrał po swojemu wygrywając co istotne swoje mecze. Ciekawie wygląda sytuacja w dole tabeli, gdzie Sampdoria i Udinese mogą złapać głębsze oddechy. Calcio przyzwyczaiło nas do interesujących wydarzeń, których nie brakowało w 29. kolejce Serie A. Zapraszam serdecznie.


Torino FC S.S. Lazio (1:2) Biancocelesti znów dokonali rimonty

Lazio nie składa broni w walce o Scudetto. Piłkarze Simone Inzaghiego ponownie zostali poddani próbie. Właściwie to sami weszli na przysłowiowego konia tracąc jako pierwsi bramkę. W meczu z Fiorentiną uczynił tak Franck Ribéry, a we wtorkowy wieczór – rzut karny pewnie na gola zamienił Andrea Belotti. Inzaghi musiał przemówić w szatni do rozumu swoich podopiecznych, że ci w drugiej połowie odwrócili losy spotkania, a sygnał do ataku nie mógł dać nikt inny, jak tylko Ciro Immobile. Natomiast w rolę Luisa Alberto, który dokonał rimonty przeciwko Violi, wcielił się Marco Parolo. Il Capitano rozegrał swój 231 mecz dla Lazio zwieńczony niezwykle ważnym trafieniem dla klubu. „Cieszę się z bramki, ale przede wszystkim ze zwycięstwa. Zdominowaliśmy grę, zasłużyliśmy na trzy punkty. Zwycięstwo, które kontynuuje nasze marzenie o Lidze Mistrzów. A jeśli osiągniemy już ten cel, to dlaczego nie pójść dalej. Ale krok po kroku. Milan? Musimy być gotowi, dodatkowy dzień odpoczynku może mieć znaczenie” – powiedział 35-latek dla kanału Lazio Style Channel. Jedno jest pewne, że Simone Inzaghi będzie musiał zmienić nieco taktykę ofensywną, gdyż Immobile oraz Felipe Caicedo wykartkowali się na Rossonerich.

Genoa CFC Juventus F.C. (1:3) Wyścig o najbardziej spektakularnego gola

Juve znając wynik Lazio nie mogli pozwolić sobie na stratę punktów z Genoą, która znajduje się tuż nad strefą spadkową. Dla Bianconerich Stadio Luigi Ferraris to niewygodny teren, albowiem spośród sześciu ostatnich gier w Serie A, połowę z nich przechylili na swoją korzyść gospodarze z Ligurii. Stefano Sturaro oraz Goran Pandev doskonale pamiętają triumf 2:0 w marcu ubiegłego roku. Obaj zresztą wystąpili we wtorkową noc, ale nie zdołali przeciwstawić się znakomitym indywidualnym popisom Paulo Dybali, Cristiano Ronaldo, a także Douglasa Costy. Jedna bramka piękniejsza od drugiej. Po wznowieniu rozgrywek ligowych spotkania z Bologną, Lecce, Genoą ułożyły się w ten sposób, że jeśli strzela CR7, to młodszy kolega z Argentyny nie chce być gorszy. Niemniej jednak wspomniane duo, przyćmił teraz były zawodnik Bayernu. Zresztą popatrzcie sami jak przy golu na 0:3 zachował się Douglas Costa. Poezja. Wojciechowi Szczęsnemu nie udało się zachować czystego konta, ponieważ Andrea Pinamonti przechytrzył go pakując piłkę do siatki z ostrego konta.

Juventus ogłosił, że zawarł umowę o przedłużeniu kontraktu z Gigi Buffonem i Giorgio Chiellinim do 2021 roku. Weterani tego klubu będą nadal reprezentować kolory czerni i bieli przez kolejny rok. Miłość do Juve dwóch piłkarzy reprezentacji Włoch nadal wydaje się daleka od zachodu słońca. „To trochę tak, jakby będąc już starym człowiekiem przeżywał te same emocje, które odczuwałem, gdy byłem młody sportowcem. Jest to również sekret, dla którego kontynuuję karierę. Gram dalej, ponieważ czuję się dobrze i jestem konkurencyjny. Jeszcze dlatego, że mogę się nadal poprawić, wciąż są marginesy, zawsze mam w sobie ten ogień, który sprawia mówiąc sobie, że nie czujesz się do końca zadowolony z wykonanej roboty na boisku” – powiedział Gianluigi Buffon dla Sky Sports tuż po podpisaniu nowego kontraktu – golkiper – który ma na karku 42 lata.

Bologna FC 1909 Cagliari Calcio (1:1) Wysłannicy Sinišy Mihajlovicia zmarnowali szansę na zwycięstwo

Oglądając przebieg meczu dwóch ekip okupujących środek tabeli można było dojść do wniosku, dlaczego z tej potyczki górą nie wyszła Bologna? A no śpieszę szybko z odpowiedzią. Podopieczni Sinišy Mihajlovicia byli po prostu nieskuteczni. Niewytłumaczalne było pudło Rodrigo Palacio z 40. minuty. Trafienie do szatni autorstwa Musy Barrowa okazało się za małą zaliczką, gdyż natychmiast po przerwie odpowiedziało Cagliari. Do wyrównania po jeden doprowadził Giovanni Simeone, dla którego była to czwarta bramka z rzędu po przerwie postpandemicznej.

Inter Mediolan Brescia Calcio (6:0) Nerazzurri bezlitośni dla czerwonej latarni Serie A

Nie do końca było jasne, czy Antonio Conte i jego wysłannicy poradzą sobie z beniaminkiem z Brescii. Takie przesłanki dawał nieco do myślenia wyjściowy garnitur włoskiego bossa. Zabrakło w nim bowiem Romelu Lukaku oraz Christiana Eriksena, którzy zasiedli na ławce rezerwowych. Inter szybko rozwiał te wątpliwości. Swoją szansę otrzymał między innymi Alexis Sánchez w duecie ataku z Lautaro Martínezem. Chilijczyk został MVP meczu popisując się dwoma świetnymi asystami przy golach Ashleya Younga oraz Roberto Gagliardiniego. Dołożył również bramkę po rzucie karnym. Sánchez mówi otwarcie, że nie ma ochoty wracać na Wyspy Brytyjskie i najchętniej zakotwiczyłby na dłużej w Mediolanie. „Związaliśmy się z Alexisem ponieważ ma jakość. Niestety, straciliśmy go na dłuższą metę. Teraz zaczyna być w porządku, nawet jeśli nie jest to jeszcze ten Sánchez, którego doceniałem za jego postawę w Anglii. Mogę powiedzieć, że jest na dobrej drodze” – powiedział zadowolony Conte po zakończonym meczu z Brescią. Jesteśmy ciekawi jak dalej rozwinie się cała ta przygoda reprezentanta Chile z calcio.

Nerazzurri nie tracą rezonu i choć Juventus wraz z Lazio rzadko się potykają, to strata ośmiu oczek do lidera z Turynu pozostaje jeszcze w kwestii realnych czynów. Do końca sezonu pozostało bowiem 9 kolejek. Inter w tym czasie podejmie: Bolognę (D), Hellas (W), Torino (D), SPAL (W), Roma (W), Fiorentina (D), Genoa (W), Napoli (D), Atalanta (W). Gdyby ekipa z San Siro zdobyła komplet 21 punktów do meczu przeciwko SSC Napoli, to kto wie, czy walka o Scudetto nie przerodzi się w coś więcej niż tylko brązowe medale i udział w Lidze Mistrzów, który dla Nerazzurrich jest priorytetem.

US Lecce UC Sampdoria (1:2) Mecz o „sześć” punktów dla Sampy

Rywalizacja, która toczyła się na Stadio Via del Mare miała ważne podłoże walki o utrzymanie. Opiekun Sampdorii, czyli Claudio Ranieri wierzył, że w końcu zły urok odwróci się od jego drużyny, a przełamanie nastąpi właśnie w bezpośrednim spotkaniu z Lecce. Słabość obu zespołów, iż toczą batalię o ligowy byt świadczy środowy pojedynek, w którym wszystkie gole padły po stałym fragmencie gry – rzucie karnym. Niektóre przewinienia okazały się sporne, a zawody prowadził doświadczony arbiter, Gianluca Rocchi. Gastón Ramírez bohaterem Blucerchiati. Z jedenastu metrów honorową bramkę dla gospodarzy zdobył Matteo Mancosu. Klub z Apulii stracił najwięcej bramek ( 66 ) w kampanii. Fatalny styl, a w zasadzie jego brak uprawnia nas, aby mówić, że Fabio Liverani nie uratuje beniaminka przed hukiem spadku do Serie B. Bartosz Bereszyński rozegrał pełne 90 minut. Karol Linetty doznał drobnego urazu prawej stopy, dlatego został wyłączony z kadry na US Lecce.

AC Fiorentina US Sassuolo (1:3) Castrovilli największym winowajcą porażki

Teren Stadio Artemio Franchi nie należą do przyjaznych względem Sassuolo. Tylko rok temu udało się zielono-czarnym wywieźć z Florencji pełną pulę. Przypomnijmy, że Neroverdi występują w Serie A nieprzerwanie od 2013 roku. Wówczas jedną jedyną zwycięską bramkę zdobył Domenico Berardi po asyście Sensiego. Jak dobrze wiadomo, Stefano jest obecnie graczem Interu, a Roberto De Zerbi ma teraz bogactwo w ofensywie mogąc dać odsapnąć Francesco Caputo. Grégoire Defrel należycie zagrał rolę dublera inkasując dopiette. Na dodatek defensywa Fiorentiny musiała mieć baczną uwagę na Jérémiego Bogę. Iworyjczyk jest niewątpliwie objawieniem tegorocznej kampanii i będzie łakomym kąskiem podczas letniego mercato.

Błędy jakie popełniali piłkarze Violi późnym wieczorem w środę nie przystoi na tym poziomie. Gaetano Castrovilli bezsensownie faulował Filipa Djuričicia w szesnastce i sędzia Daniele Chiffi nie wahał się wskazać na wapno. Przy drugiej bramce Defrela, każdy patrzył się na każdego, kto powinien być odpowiedzialny za krycie Francuza. Nieudana również pułapka ofsajdowa. Winnym utraty trzeciego gola stał się tudzież Castrovilli. Środkowy pomocnik miejscowych pogubił się we własnym polu karny z czego skrzętnie skorzystał Mert Müldür. Bartłomiej Drągowski nie zdołał naprawić błędów kolegów z pola. Patrick Cutrone autorem zaledwie bramki pocieszenia. AC Fiorentina na własne życzenia uwikłała się w walkę o utrzymanie.

Hellas Verona Parma Calcio (3:2) Beniaminek z Werony rzadko zwykł przegrywać u siebie

Ekipa Ivana Juricia dzięki petardzie Metteo Pessiny ustaliła wynik meczu przeciwko Parmie na 3:2. Zarazem ósma wygrana Hellasu na Stadio Marc Antonio Bentegodi, co plasuje ich w tej statystyce jedynie za czołową czwórką Serie A. Samo widowisko mogło się podobać wybierającym akurat to spotkanie w telewizji. Zarówno Gialloblu, jak również parmeńczycy śmiało mogą marzyć o europejskich pucharach, chociaż bliższym upragnionego celu jest beniaminek z Werony, który traci do szóstego miejsca zaledwie trzy oczka. Nikt w najśmielszych snach nie wierzył w taki obrót spraw. Być może jedynym, który naprawdę wierzył, to Tony D’Amico – najmłodszy dyrektor sportowy Serie A ( 40 lat ). Jeden z niewielu, którzy od razu byli przekonani do owego projektu budowanego kawałek po kawałku – zespołu powierzonemu całkowicie Ivanowi Juriciowi.

S.P.A.L. – AC Milan (2:2) Los chce ze mną grać w pokera …

Nie mniej emocji przysporzyło spotkanie w Ferrarze, gdzie przybyli Milaniści. Po dwóch kwadransach i strzale życia 38-letniego Sergio Floccariego, Rossoneri przegrywali już 2:0. Nic nie zapowiadało na takowy przebieg rywalizacji przy pustych trybunach Stadio Paolo Mazza. Oj gdyby obiekt ten mógł przyjąć kibiców, to na pewno ponieśliby oni swoich piłkarzy do ważnego zwycięstwa. Stało się inaczej. Na domiar złego SPAL grało od 43. minuty w osłabieniu. Marco D’Alessandro słusznie otrzymał czerwoną kartę za niebezpieczny wślizg w nogi Theo Hernándeza. Podopieczni Luigiego Di Biagio dzielnie walczyli utrzymując dwubramkowe prowadzenie do 79. minuty. Dopiero rezerwowy Rafael Leão okazał się skuteczny. Później nerwów nie wytrzymał sam szkoleniowiec gospodarzy. Czyn skutkował surową karą wyrzucenia na trybuny. Wcześniej na boisku po wyleczeniu kontuzji pojawił się Zlatan Ibrahimović, który mógł na dzień dobry ukąsić rywala z rzutu wolnego. Próba Szweda minęła jednak lewy słupek Karlo Leticy. Chorwacki golkiper był zresztą dobrze dysponowany tego dnia, lecz nie spodziewał się, że w czwartej minucie doliczonego czasu gry, pokona go własny kumpel z zespołu. Francesco Vicari pechowcem 19. ekipy Serie A. Śmiało można przytoczyć tutaj słowa piosenki Zenka Martyniuka pod tytułem „Przekorny los”.

Atalanta Bergamo – SSC Napoli (2:0) La Dea jak przyczajony tygrys

Mario Pašalić i Robin Gosens w osiem minut zabili marzenia Azzurrich o jakichkolwiek marzeniach zdobyczy punktowej. Pierwsza połowa jak flaki z olejem. Do zapomnienia. Ani ten mecz był dobry, ani słaby. Druga połowa ciut zrekompensowała pierwszą odsłonę. Najważniejsze, że padły bramki, do których przyzwyczaili gracze Gian Piero Gasperiniego. Przy trafieniu chorwackiego pomocnika biernie w polu karnym zachowali się defensorzy Napoli, a właściwie Giovanni Di Lorenzo. Papu Gómez miał komfort na prawej flance, aby wypieścić futbolówkę dośrodkowaną na głowę Pašalicia. Trafienie na 2:0 to już klasyczny kontratak Atalanty. Świetnie na prawej stronie pograli Rodrigo Tolói z Timothy Castagne. Ostatecznie to Brazylijczyk obsłużył podaniem Gosensa. Piotr Zieliński rozegrał pełne 90. minut, ale niczym szczególnym się nie wyróżnił. Szkoda, że Gennaro Gattuso od początku nie postawił na szpicy na Arkadiusza Milika. Wydaje się, że reprezentant Polski mógłby dać więcej możliwości drużynie niż Matteo Politano, czy Dries Mertens. Wniosek ten wynika z szans jakie stworzyli sobie Partenopei. Kilka ciekawych dośrodkowań z boków boiska miało miejsce podczas pierwszych 45 minut, dlatego też twierdzę, że Milik lepiej zachowałby się na piątym metrze niż wspomniana dwójka.

Klub z Bergamo umacnia się na czwartej pozycji. Na uwagę zasługuje ich rekordowa seria zwycięstw w Serie A. Imponujące osiągnięcie. Z drugiej strony SSC Napoli ma jeszcze teoretyczne szanse na Ligę Mistrzów, ale powiedzmy sobie szczerze, że te szanse są raczej iluzoryczne.

AS Roma Udinese Calcio (0:2) Niespodzianka na zakończenie kolejki

Na dziesięć ostatnich meczów na Stadio Olimpico aż dziewięciokrotnie zwyciężali Romaniści. Bilans bramkowy 27 do 11. Nic więc nie zapowiadało klęski Romy nad Udine pogrążone w marazmie ligowym. Przyjezdni mający duże problemy ze zdobywaniem bramek w delegacji. Tylko 13 zdobytych goli na 15 dotychczasowych spotkań. Trzeci najgorszy wynik w Serie A za Brescią i SPAL. Podopieczni Luci Gottiego wyrzucili wszystkie wcześniejsze statystyki do kosza i wyszli odważnie na Giallorossich. Efektem było trafienie Kevina Lasagni. Il Capitano gości wykorzystał w efekcie podanie Rodrigo de Paula, któremu ewidentnie zeszła piłka przy uderzeniu na bramkę Antonio Mirante. Po pół godzinie gry Diego Perotti mógł udać się przedwcześnie pod prysznic za chamskie wejście w piszczel Rodrigo Becão. Przewinienie to mogło skutkować poważną kontuzją brazylijskiego defensora Zebr. Ajajaj, powtórki mrożą krew w żyłach.

Na drugą połowę w miejsce Lasagni wszedł Łukasz Teodorczyk. Były snajper Anderlechtu nawet dwukrotnie wpakował futbolówkę do siatki, ale ostatecznie sędzia Pan Marco Guida zagwizdał pozycje spalone. Coś nie idzie Teo na włoskich boiskach. Przełamał się jednakże inny rezerwowy. Ilija Nestorovski musiał wprost wykorzystać dopieszczone dogranie Rodrigo de Paula. Macedoński napastnik zaliczył tym samym premierowe trafienie w 2020 roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x