Sobota: Było mi żal, że nie mogę być członkiem kadry

slaskwroclaw.pl

Mistrzostwa Europy w 2016 roku oglądałem jako kibic. Było mi żal, że nie mogę być członkiem kadry, ale i tak mocno przeżywałem świetną grę naszej drużyny – stwierdził Waldemar Sobota w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”.

Waldemar Sobota przez ostatnie siedem sezonów reprezentował barwy odpowiednio belgijskiego Club Brugge i niemieckiego FC ST.Pauli. Pomimo dobrej gry na zapleczu niemieckiej ekstraklasy, klub nie przedłużył z nim wygasającego wraz z końcem sezonu kontraktu. Wpływ na decyzję działaczy miała zmiana trenera, któremu Polak nie pasował w koncepcję zespołu.

33-latek w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” stwierdził, iż pomimo długiej nieobecności na boiskach PKO BP Ekstraklasy, rozgrywki ligowe nie są mu obce.

To nie jest tak, że poznaję tę piłkę na nowo, bo przecież cały czas miałem z nią kontakt, oglądałem mecze, śledziłem informacje w internecie. Muszę jednak zacząć regularnie grać, by na własnej skórze się przekonać, gdzie teraz jestem – powiedział.

Sobota zaznaczył jednak, że jest innym piłkarzem niż w 2013 roku, kiedy odchodził ze Śląska Wrocław.

Powiem nieskromnie, że mam też inne walory, no ale wszystko okaże się w praniu. W Polsce jestem kojarzony ze skrzydłem, jednak ostatnie półtora roku grałem już tylko w środku, pozycja numer 8 albo numer 10. Oczywiście, jeśli będzie potrzeba, może być znowu skrzydło, nie zamykam się na tę opcję. Może to właśnie nawet mój nowy atut i element zaskoczenia: stałem się bardziej uniwersalny, dla rywali zawsze to będzie jakaś zagadka  – stwierdził.

Waldemar Sobota przyznał, że spełnił swoje piłkarskie marzenie dotyczące wyjazdu za granicę.

Spełniony to duże słowo. We wczesnej młodości, gdy wypisywałem sobie sportowe cele, zawsze na ważnym miejscu pojawiał się transfer zagraniczny. W tym sensie cel osiągnąłem, a co więcej przez siedem lat cały czas grałem, to były praktycznie pełne sezony. Pewnie, że marzyłem też o 1. Bundeslidze, ale i tak nie mam zamiaru narzekać – mówił.

Zawodnik urodzony w Ozimku odniósł się do reprezentacji Polski oraz wygranego 2:0 meczu z Niemcami w ramach eliminacji mistrzostw Europy 2016.

Gdy grałem jeszcze w Club Brugge, dostawałem od Adama Nawałki powołania. Po przenosinach do 2. Bundesligi już ani razu nie zagrałem w reprezentacji. Ta liga jest naprawdę mocna, a jednak przez selekcjonerów naszej kadry ciągle jakoś niedowartościowana. Trudno z niej trafić do kadry narodowej. Nie byłem gorszym piłkarzem, nie obniżyłem poziomu, a jednak powołania przestały przychodzić. Pewnie, że było szkoda, ale nic więcej nie mogłem zrobić. Mistrzostwa Europy w 2016 roku oglądałem jako kibic. Było mi żal, że nie mogę być członkiem kadry, ale i tak mocno przeżywałem świetną grę naszej drużyny – kontynuował.

Piękne, historyczne wydarzenie. Wszedłem do gry przy stanie 1:0, a w końcówce gola pieczętującego zwycięstwo strzelił Sebastian Mila, a więc mój dawny kolega ze Śląska. To oczywiście też daje wyobrażenie, jak mocną mieliśmy drużynę we Wrocławiu, kiedy zdobywaliśmy mistrzostwo Polski. Wracam jednak do tego, że to była wyrównana i zgrana paczka  – zakończył.

Cały wywiad z Waldemarem Sobotą do przeczytania na stronie przegladsportowy.pl.

Źródło: Przegląd Sportowy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x