Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

W ostatnim sobotnim spotkaniu Lotto Ekstraklasy Legia Warszawa po słabym meczu przegrała na swoim boisku 0-2 z Wisłą Płock. Dzisiejsza porażka może strącić Mistrza Polski z pozycji lidera.

Od pierwszych minut w Warszawie było bardzo ciekawie. Jako pierwsza zaatakowała Legia. Podanie od Thibault Moulina otrzymał Jarosław Niezgoda. Napastnik Mistrza Polski uderzył z pierwszej piłki, z powietrza, lecz piłka poleciała daleko obok bramki strzeżonej przez Seweryna Kiełpina. Ciekawie było także pod polem karnym Legii. W 7. minucie spotkania w polu karnym szarżującego Giorgiego Merebaszwiliego powalił Iñaki Astiz. Tomasz Musiał początkowo nie zareagował, lecz po protestach piłkarzy gości skorzystał z VAR, po czym wskazał na jedenasty metr. Skutecznym egzekutorem okazał się Nico Varela, który pewnym strzałem otworzył wynik meczu.

Już chwilę po stracie gola, Legia mogła odrobić straty. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w polu karnym świetnie odnalazł się Michał Kucharczyk, który głową skierował piłkę w stronę bramki. Na szczęście dla gości, na linii bramkowej pozostał dobrze ustawiony José Kanté, który nogą wybił piłkę i uratował swój zespół.

Wiślacy w tym meczu pokazywali, że są bardzo groźni z kontrataku. Jedna z nich w 17. minucie przyniosła kolejne trafienie dla Płoczczan. Futbolówkę w pole karne dośrodkowywał aktywny Merebaszwili. Dośrodkowanie zdawało się być średnio udane, lecz próbujący interweniować obrońca Legii Jakub Czerwiński uczynił to na tyle niefortunnie, że pokonał własnego bramkarza.

Po stracie bramki Legioniści częściej utrzymywali się przy piłce, stworzyli również kilka groźnych sytuacji bramkowych. Za najlepsze uznać można strzał głową Kaspera Hämäläinena, który zatrzymał się na poprzeczce oraz zmarnowaną sytuację sam na sam Kucharczyka. Przewaga gospodarzy była niezaprzeczalna, lecz absolutnie nie znalazła potwierdzenia w wyniku. Legia schodziła na przerwę z dwubramkową stratą, która głównie wynikała z jej niemocy w ofensywie.

Po wznowieniu gry Legia w dalszym ciągu testowała Seweryna Kiełpina. Krytykowany w ostatnim czasie 29-letni bramkarz spisywał się jednak bez zarzutu, już w pierwszych minutach drugiej połowy broniąc dwa strzały Niezgody. Goście odgryzali się nielicznymi kontratakami, w których jednak razili niedokładnością, jak np. przy próbach Merebaszwiliego czy Semira Štilicia. Trener Legii Romeo Jozak mógł mieć nadzieje, że wejście na boisko Armando Sadiku odmieni sytuację na boisku. Reprezentant Albanii był aktywny, stworzył sobie nawet dwie okazje, lecz był nieskuteczny – tak jak cała Legia.

Legia do tego spotkania przystępowała w roli lidera. Dzisiejsza porażka może spowodować, że Legia nie utrzyma tej lokaty do przyszłorocznych spotkań. Wszystko rozstrzygnie się w poniedziałek, kiedy Górnik Zabrze na swoim terenie podejmie Cracovię. Wygrana da podopiecznym Marcina Brosza przodownictwo w tabeli na całą zimę.


16 grudnia 2017, 21. kolejka Lotto Ekstraklasy, Warszawa (Stadion Wojska Polskiego), Frekwencja: 13 721

Legia Warszawa – Wisła Płock 0:2 (0:2)

Nico Varela 10 (karny), Jakub Czerwiński 17 (samobójcza)

Legia: Arkadiusz Malarz – Łukasz Broź (Sebastian Szymański 46′), Iñaki Astiz, Jakub Czerwiński, Adam Hloušek – Michał Kucharczyk, Michał Kopczyński, Thibault Moulin, Guilherme (Armando Sadiku 60′), Kasper Hämäläinen (Cristian Pasquato 39′) – Jarosław Niezgoda.

Wisła: Seweryn Kiełpin – Cezary Stefańczyk, Igor Łasicki, Adam Dźwigała, Arkadiusz Reca – Giorgi Merebaszwili, Dominik Furman, Damian Szymański (Alan Uryga 88′), Semir Štilić (Damian Rasak 70′), Nico Varela (Jakub Łukowski 81′) – José Kanté.

Żółte kartki: Moulin – D. Szymański, Dźwigała, Furman, Kiełpin.

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x