Sherlock H: W poszukiwaniu cienia ekstraklasowego rozumu

Gdy wstałem rano, jak zwykle nieco markotny i z rozczapierzonymi włosami na głowie, podszedłem do szuflady, która kryje drobiazgi z całego domu. Każdy chyba wie o co chodzi z taką szufladą. Wrzucamy tam wszystkie mniej lub bardziej potrzebne rzeczy, licząc, że w niespodziewanym momencie (przez przesądnych zwanym “czarną godziną”) przyjdą nam z pomocą. Ja wyciągnąłem z niej lupę. I tak oto z powiększającym szkiełkiem w ręku udałem się w podróż do krainy nonsensu. Lotto Ekstraklasy.

Jeszcze kilka dni temu fani poznańskiego Lecha mogli cieszyć się z faktu, że ich zespół, jak co roku, zaczyna powoli wygrzebywać się z dna tabeli. Tak było rok, dwa lata temu i teraz znów runda jesienna zaczęła się dla Lecha niekorzystnie. Jan Urban, który w zeszłym sezonie przychodził poznaniakom na ratunek, teraz zadomowił się już na swojej ciepłej posadce, popełniając tym samym karygodny błąd. Zapomniał bowiem, że tu w Ekstraklasie decyzje podejmowane są spontanicznie i najczęściej za sprawą doradcy, jeszcze innego doradcy, który to doradził właścicielowi. Tak oto dwa dni temu Urban pracę w Lechu stracił i chyba szykuje się dla niego chwila trenerskiej przerwy. Czas by naładował swoje akumulatory, poszperał nieco w piłkarskich nowinkach. Za chwilę bowiem znów powróci do Ekstraklasy, gdyż w niej raczej prędzej niż później kolejna trenerska głowa zostanie ścięta. Szkoda tylko, że wśród klubowych magnatów nie ma już największego kata – Bogusława Cupiała, człowieka u którego trenowałeś piłkarzy przed jednym meczem, a w drugim podziwiałeś byłych już podopiecznych w telewizji.

O tym, że Cupiał dziwnym człowiekiem był, wiadomo było niemal od zawsze. W Białą Gwiazdę włożył wszystko co mógł, a na sam koniec swojej żeglugi po Wiśle dał się oszukać… prostakowi bez matury. Meresiński w Krakowie pojawił się głosząc niechybny powrót Wisły na szczyt i podpisanie nowych kontraktów sponsorskich. Tym zjednał sobie Marka Citkę oraz współpracowników Cupiała, którzy wynegocjowali warunki sprzedaży klubu. Meresiński wszedł do Wisły i od razu coś zaczęło śmierdzieć. Nie potrzeba nawet lupy by zauważyć nonsens tej transakcji. Ostatecznie niczym czarny charakter z książki Jakub M. “zrobił wszystkich w konia” i z walizką zarobionych na handlu Wisłą pieniędzy zniknął prawdopodobnie na zawsze z polskiej piłki.

Nieco wcześniej. Przy innym pokerowym stole, prezydent Kielc wykonał w jego mniemaniu ruch zasługujący na aplauz publiczności. Odrzucił bowiem, zapewne niebywale atrakcyjną, ofertę Meresińskiego i sprzedał (albo i nie sprzedał) klub Senegalczykom. I tu zawiązuje się detektywistyczna intryga. Afrykanie w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęli i nie ma z nimi żadnego kontaktu. Może to właśnie niepewna przyszłość klubu i piłkarskich portfeli sprawiła, że jeden z zawodników Korony, a mianowicie Marokańczyk Nabil Aankur za dużo schudł, przez co został odsunięty od pierwszego składu! Rozumiem wszystko, ale żeby nie dojadać…

Doskonale wpisującym się w podsumowanie tekstu o ekstraklasowej głupocie cytatem, może być ten, byłego już piłkarza Wisły Kraków Donalda Guerriera, którego zapytano kiedyś o to dlaczego spowodował karnego. Dziennikarze otrzymali taką oto odpowiedź: “Jeśli chodzi o rzut karny, to moim zdaniem sfaulowałem, ale to nie był faul na karnego”. Już zaczyna mi Donalda pod Wawelem brakować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x