Sankcje dla przywódców SuperLigi?
fot. tylemagazine.com
Udostępnij:

Sankcje dla przywódców SuperLigi?

Wraz z zawieszeniem SuperLigi i słowom prezesa UEFA Aleksandra Ceferina stało się jasne, że część klubów nie uniknie kary. Dla kogo sankcje i czy w ogóle może do nich dojść?

UEFA wciąż zastanawia się nad sankcjami dla klubów, które formalnie nie opuściły projektu SuperLigi. W piątek odbędzie się  posiedzenie Komitetu Wykonawczego UEFA, na którym omówione zostaną m.in. ewentualne kary wobec promotorów i uczestników projektu - Realu Madryt, Juventusu i Barcelony.

Prezesi Realu Madryt i Juventusu traktowani są jako przywódcy próby rozłamu UEFA. - Prezes Juventusu Andrea Agnelli zerwał stosunki z FIFA, UEFA i prezydentami Serie A, ujawnił się w pierwszej osobie i został zidentyfikowany przez Ceferina jako wróg numer jeden - podaje włoska "La Gazzetta dello Sport". Florentino Perez, czyli prezes Realu Madryt uznany jest natomiast za twarz projektu i głównego inicjatora działań z nim związanych.

Czy i jakie sankcje dla członków SuperLigi?

Sankcje dla przywódców SuperLigi

Pierwsze głosy, które obiegły sieć, wskazywały, że Real Madryt może zostać ukarany jeszcze w aktualnym sezonie. Mowa o wykluczeniu z Ligi Mistrzów. Hiszpanie już w najbliższy wtorek maja zmierzyć się z Chelsea w ramach półfinału tych rozgrywek. Do wykluczenia jednak nie dojdzie. Real nie naruszył żadnego artykułu regulaminu zawodów. Organem sankcjonującym UEFA jest Komisja Dyscyplinarna, która nie miałaby żadnych podstaw do skarcenia Los Blancos. Niemniej jednak zapisy statutu UEFA wskazują, że żaden z klubów członkowskich nie może tworzyć stowarzyszeń/sojuszy między innymi członkami bezpośrednio lub pośrednio bez zgody UEFA.

Kwestią sporną pozostaje zatem "wyrok", albowiem pod uwagę należałoby wziąć również dokumentację SuperLigi przedstawioną w sądzie gospodarczym w Madrycie. Na poziomie regulacyjnym możliwe jest natomiast wyrzucenie madryckiej ekipy z europejskich pucharów w przyszłym sezonie. Według "La Gazzetta dello Sport" zdania są podzielone. Jedni domagają się rocznego wykluczenia, inni łaski. UEFA dość życzliwie podeszła do drużyn, które wyraźnie cofnęły się w swoich planach względem uczestnictwa w SuperLidze. Co ciekawe,  prezes UEFA dość łagodnie wypowiada się także w kontekście Barcelony, która wciąż jest częścią projektu.

- Prowadzimy rozmowy z naszym zespołem prawników. Konsekwencje będą dotyczyły tylko członków SuperLigi z wyjątkiem Barcy. Barcelona rozczarowała mnie najmniej spośród wszystkich zrzeszonych klubów. Laporta niedawno został prezesem, rozmawiałem z nim kilka razy. Jest pod dużą presją z powodu sytuacji ekonomicznej, ale jako mądry negocjator znalazł wyjście - mówił Aleksander Ceferin, odnosząc się do klauzuli podpisanej przez Barcę. Wspomniany zapis dotyczył przyłączenia się do SuperLigi, ale tylko jeśli socios wyrażą zgodę na specjalnym zgromadzeniu. Joan Laporta przez długi czas publicznie nie zabierał głosu. Dziś dla TV3 stwierdził jednak, że SuperLiga jest koniecznością, ale on jest otwarty na dialog z UEFA.

Co z Anglikami?

Według narracji prezesa UEFA, angielskie kluby zreflektowały się wystarczająco szybko i nie są traktowane jako aktywni członkowie SuperLigi. Wbrew słowom Florentino Pereza, który w radiu "Cadena SER" stwierdził, że formalnie prawie wszyscy wciąż są częścią projektu. Prawdopodobnie żaden z zespołów "wielkiej szóstki" nie zostanie ukarany przez UEFA. Nie oznacza to, że nie zrobią tego władze Premier League.

Analiza ewentualnych sankcji wciąż trwa. Pewne jest, że zmianie ulegnie statut ligi. Modyfikacje miałyby zapobiec tego typu sytuacjom w przyszłości w myśl zasady, że drużyny nie mogą opuścić rozgrywek w okresie komercyjnym. Kluby natomiast chcą wyrzucić reprezentantów BIG6 z wewnętrznych komitetów ligi.

Nowy format Ligi Mistrzów przyjdzie szybciej niż w 2024 roku?

W działaniach (nie)konsekwentni

Jednym z postulatów zarówno Florentino Pereza, jak i reszty klubów SuperLigi było odpowiednie zarządzanie finansowym fair-play. Przepis jest traktowany zbyt elastycznie. UEFA zamierza poczynić zmiany, chociaż mimo chęci karania jednych, niekonsekwentnie podchodzi do drugich. Przypomnijmy sytuację związaną z "zamachem" na finansowe fair-play przez paryski klub.

W 2017 roku PSG zapłaciło 400 mln dolarów za Mbappe i Neymara tego samego lata. Zgodnie z ów zasadą kluby nie mogą wydawać więcej, niż zarabiają, a jeśli to zrobią, muszą zmieścić się w limicie 30 milionów euro w ciągu trzech lat. Zasady te, stworzono w celu zmniejszenia zadłużenia klubów. Wyrównania szans w erze, w której drużyny są zasilane gotówką przez miliarderów i państwa narodowe, a dzięki temu konieczne jest równoważenie wydatków z przychodami. Francuski klub nigdy nie został ukarany mimo wielu uchybień. O ponowną analizę prosił prawnik Cunha Rodrigues, lecz PSG wniosło sprawę do Sportowego Sądu Arbitrażowego, powołując się na błędy przy procedurze. UEFA poparło francuski klub, a sprawę zamknięto.

Gdzie zatem ta walka o dobro sportu?  Konsekwencja w stosowaniu własnego przepisu, tak by walczyć z nierównym traktowaniem? Gdzie ta sprawiedliwość? Wydaje się, że władzom lig krajowych nie będzie zależało na karaniu tych, którzy przynoszą ogromne zyski. UEFA chciałaby jednak wyjść z twarzą, nie zostawiając sytuacji samej sobie. Pokazać, czym kończy się spiskowanie za plecami. Z drugiej strony poza kwestiami prawnymi sankcje w postaci zawieszeń wpłyną również na ekonomię organizacji. Ułaskawienie stawia, więc w dobrym świetle nie tylko finanse wszystkich stron, ale i poprawia PR bowiem UEFA okazuje się miłosierna.


Avatar
Data publikacji: 22 kwietnia 2021, 17:30
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.