Sądny dzień dla Czesława Michniewicza – drugiej szansy może już nie być

Czesław Michniewicz

Zdjęcie: Lens Strong/Shutterstock

Legia Warszawa wieczorem rozegra spotkanie dwunastej kolejki Ekstraklasy. Brak zwycięstwa w dzisiejszym meczu z Piastem Gliwice może skutkować zwolnieniem Czesława Michniewicza z posady trenera stołecznego klubu.

Dziewięć punktów po dziewięciu spotkaniach. Tak marny dorobek punktowy dla Legii Warszawa to rzecz bardzo niesatysfakcjonująca, tym bardziej że konkurencja nie śpi. Co rusz demonstrację siły pokazuje Lech Poznań, w dobrej formie są Lechia Gdańsk i Raków Częstochowa, a przecież są jeszcze Śląsk Wrocław i Pogoń Szczecin. Nawet do wrocławian Legia traci przed dzisiejszym meczem już jedenaście punktów.

Może jednak warto przypomnieć sobie tekst piosenki “Ta ostatnia niedziela”

– Idąc na konferencję, mówię do Izy Kruk, że przypomina mi się film „Chłopaki nie płaczą”, jak, chyba, Michał Milowicz śpiewał „Ta ostatnia niedziela”. Nie, nie śpiewam tej piosenki.

Te słowa powiedział Czesław Michniewicz przed spotkaniem z Lechem Poznań. Spotkanie rozgrywane w poprzednią niedzielę Legia przegrała, a w wypowiedziane wcześniej słowa szkoleniowca od razu wdarła się niepewność. Jeśli notujesz w Ekstraklasie pięć porażek w sześciu meczach, to nawet będąc trenerem słabeusza, nie możesz być pewnym swojej posady, nie mówiąc już o Legii Warszawa.

Michniewiczowi tydzień temu się upiekło, zarząd Legii postanowił dać mu czas. Tylko pytanie jak długo on będzie trwał, bo paradoksalnie idealnym momentem na pozbycie się trenera jest właśnie dzisiaj. Aktualnego mistrza Polski czeka za chwilę pucharowe spotkanie ze Świtem Skolwin, więc idealna okazja dla nowego szkoleniowca na przegląd wojsk i przygotowanie się do poważnej ligowej oraz europejskiej batalii.

Jeśli Michniewicz chce utrzymać posadę, to wygrana w dzisiejszym meczu z Piastem Gliwice musi być dla niego priorytetem.

Dlaczego Dariusz Mioduski może zwolnić Czesława Michniewicza?

Najbardziej oczywistą odpowiedzą na zadane pytanie, jest oczywiście sytuacja ligowa. Legia zajmuje dopiero piętnaste miejsce i jest tuż nad strefą spadkową. Do tej pory wytłumaczeniem serii porażek w Ekstraklasie mogła być świetna dyspozycja w Lidze Europy, ale i tam szczęście się powoli kończy. Ostatni wyjazd do Neapolu zakończył się przecież gorzkim 3:0 dla Napoli, choć Legia dzielnie walczyła przez ponad siedemdziesiąt minut.

Dariusz Mioduski na pewno podziękował Michniewiczowi za solidne zasilenie budżetu klubu pieniędzmi z europejskich zdobyczy. Jednak właściciel Legii widzi także coraz większe problemy ligowe i oddalające się czołowe miejsca w tabeli. W tym momencie może odezwać się w nim typowo biznesowe podejście do zawodu. Jak coś nie działa, to trzeba to zmienić… I tym sposobem nie wykazując się żadną wizją budowania zespołu Mioduski może powiedzieć kolejnemu trenerowi “do widzenia”.

Wszystko, to brzmi bardzo logicznie, ale jest jeden mały szczegół. Czesław Michniewicz ma nadal aktualny kontrakt z Legią. Obowiązuje on do zakończenia obecnego sezonu. Zwolnienie oznaczałoby pieniądze wypłacane mu przez cały czas aż do czerwca. Czy mistrz Polski może sobie na to pozwolić? Na pewno tak, ale taki przypadek byłby kolejnym w najnowszej historii klubu, co nie prowadzi do niczego dobrego.

A może jednak nie zwalniać?

Bądźmy szczerzy, w tej sytuacji nie ma jednego i dobrego wyjścia. Legia gra coraz słabiej i nie dziwne, że kibice i prezes mogą chcieć zmiany. Jednak jak mówi ligowy klasyk: gdyby Alex Ferguson pracował w Ekstraklasie, to już dawno by go zwolniono. I tak jest też w tym przypadku. Michniewicz jest przecież dobrym trenerem i co do tego nie ma żadnych wątpliwości, więc dlaczego nie dać mu czasu na poukładanie pewnych spraw? Może w przypadku Legii warto przeżyć chudy rok w Ekstraklasie a dobrze pokazać się w Lidze Europy i powalczyć o Puchar Polski?

Przykładów na poparcie tezy o daniu trenerowi czasu jest wiele. Jako że koszula jest najbliższa ciału, spójrzmy na tabelę Ekstraklasy przed rokiem. Do przerwy zimowej Piast Gliwice regularnie zajmował jedne z najniższych miejsc w tabeli. Równocześnie władze klubu mówiły jasno: Waldemar Fornalik zostaje. Prawda jest taka, że były selekcjoner Polski na tyle poukładał zespół, że na koniec sezonu do awansu do kwalifikacji do europejskich pucharów zabrakło mu dwóch punktów.

I oto dziś spotyka się właśnie Piast Gliwice z Legią Warszawa. Klub poukładany z głową i rozwagą przeciwko zespołowi zarządzanemu “na wariata”. Gliwiczanie już dawno zrozumieli, że zwalnianie trenera co rok nic nie daje i na dłuższą metę prowadzi do zamętu. Zdaje się, że Legia i Dariusz Mioduski jeszcze tego nie wiedzą…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.