własne

W niedzielnym meczu 10. kolejki Lech podejmował na swoim stadionie gości z Gdyni. W meczu przyjaźni Arka zremisowała z Lechem 0:0

 

Mecz w Poznaniu zapowiadał się bardzo emocjonująco. Wszystko, przez ilość kibiców na stadionie. Akcja “kibicuj z klasą” przyniosła bardo dobre efekty. Na mecz w Poznaniu udało się ponad 400 grup dzieci i młodzieży. W przeliczeniu na “głowy” wyszło ponad 18000 osób.  W kasach przed meczem tłumów nie było,  albowiem reszta biletów zniknęła sporo czasu przed dniem meczowym.

Gdyby lechitów wrzucić do latki MMA, to myślę, że rozszarpaliby swoich rywali w trymiga. Agresja i walka o piłkę w wykonaniu poznaniaków była widoczna gołym okiem. Nie dziwi więc fakt,  że to podopieczni Bjelicy mieli w pierwszych minutach więcej okazji do zdobycia bramki. Strzelali Pawłowski zza pola karnego, Robak oraz Bednarek z główki. We wszystkich przypadkach piłka mijała bramkę Jałochy nieznacznie. Arka umiała tylko odpowiedzieć jedną groźną akcja przez 15. minut, lecz kiks Lasse Nielsena nie wykorzystał Paweł Abbott. Gdyby dopadł do futbolówki nie miałby problemów z pokonaniem Putnockiego z odległości kilku metrów.

W 23. minucie serca kibiców Lecha zdarzały, ale w ten pozytywny sposó. Putnocky po wyłapaniu piłki szybko uruchomił Gajosa,  ten zagrał na lewą stronę do Pawłowskiego. Skrzydłowy Lecha zabrał się z piłką i postanowił strzelić z linii pola karnego. Piłka zatrzymała się nie w siatce, a jedynie na poprzeczce bramki Arki.

Kolejny kwadrans przebiegał pod dyktando Lecha, jednak drugie 15. minut różniło się tym, że Arka nie stworzyła sobie żadnej sytuacji, która mogła przysporzyć pracy Matusowi Putnockiemu. Kolejorz zaś prawdziwe oblężył bramkę arkowców. Najdogodniejszą sytuacje lechici mieli po strzale Makuszewskiego, ale sam strzał nie był groźny. Groźne było to, że w polu karnym był niepilnowany Gajos, który przeciął tor lotu piłki, lecz futbolówka przeleciała minimalnie obok prawego słupka Jałochy.

Końcówka pierwszej połowy i poznaniacy myślami byli już chyba w szatni. Warcholak dostał piłkę na lewym skrzydle i dośrodkował w wydawało się puste pole karne, jednak Marcus Da Silva odnalazł się w szesnastce i dołożył nogę do nadlatujacej piłki. Putnocky jak i obrońcy bylin zaskoczeni, a piłka ledwie przeleciała obok słupka poznaniaków. Pierwsza oliwa ze wskazaniem na podopiecznych trenera Nenada Bjelicy.

Druga połowa to lekki marazm w ekipie obu drużyn. Arka głównie rozgrywała a Lech statystowal gościom z Gdyni. W ekipie Lecha jakby w szatni została walecznych z pierwszej połowy i przez to lechici oddawali pole arkowcom. Nie dało się również zauważyć lekkości w rozgrywaniu piłki przez graczy Kolejorza. Wszystko na chaos, cytując Piotra Świerczewskiego.

Warte odnotowania w drugiej połowie były jedynie kartki i zmiany dokonane przez obu trenerów. Na boisku działo się malutko. Po czasie goście z Gdyni odstąpili pola gospodarzom i lechici grali, jakby na utrzymanie wyniku. Arka mądrze się broniła i nie dopuszczała piłkarzy Kolejorza pod własną bramkę. Mecz zakończył się remisem, ale ze wskazaniem na poznaniaków. Arka wywozi z Poznania cenny punkt, a blisko 40 tysiecy osób wyszło ze stadionu z małym niedosytem. 

Bramki:
Widzów: 39 539
Arbiter:  Jarosław Przybył.
Żółte kartki: 20’ Abbott, 67’ Warcholak, 77’ Pawłowski
Czerwone kartki:

Składy:
Lech Poznań: Matus Putnocky – Tamas Kadar, Lasse Nielsen, Jan Bednarek, Tomasz Kędziora – Radosław Majewski, Aziz Tetteh- Szymon Pawłowski, Darko Jevtić, Maciej Gajos- Marcin Robak.


Arka Gdynia: Konrad Jałocha – Damian Zbozień, Michał Marcjanik, Dawid Sołdecki, Marcin Warcholak – Antoni Łukasiewicz, Artur Marciniak, Marcus Da Silva, Mateusz Szwoch, Miroslav Bożok – Paweł Abbott.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x