Quo Vadis Liverpool?

Sympatycy Liverpoolu ostatnimi czasy przeżywają naprawdę ogromną huśtawkę nastrojów. Rozpoczęli oni od euforii, kiedy ich drużyna pod przewodnictwem Jurgena Kloppa pokonała futbolowego giganta w postaci FC Barcelony w stosunku 4:0. Ekstaza trwała, kiedy The Reds ograli wicemistrza Anglii, czyli Arsenal po genialnym meczu, który zakończył się wynikiem 4:3 dla Liverpoolu. Po takich sukcesach mecz z Burnley miał być tylko formalnością, ale kolejka Premier League bez sensacji nie jest kolejką Premier League. Drużyna z miasta Beatlesów poległa na polu bitwy, a na głowy kibiców spuszczono kubeł lodowatej wody.

Liverpool mniej więcej w połowie poprzedniego sezonu wkroczył w nową i dużo jaśniejszą erę. Przyjście Jurgena Kloppa na Anfield było zapowiedzią powrotu magicznej drużyny, która niegdyś nie miała sobie równych zarówno na krajowym, jak i europejskim podwórku. Pierwsze miesiące pracy tego szkoleniowca nie były wybitne, ale zwiastowały nadejście lepszych dni, chociaż sam Niemiec studził nastroje podekscytowanych kibiców, a nawet piłkarzy. Do stworzenia drużyny piłkarskiej, która będzie mogła starać się o najwyższe możliwe cele należy przejść długą i ciężką drogę, ale na szczęście dla sympatyków Liverpoolu ich klub na tej ścieżce się znajduję, a co więcej ma jednego z najlepszym przewodników, który tą samą trasę przeszedł chociażby z Borussią Dortmund.

Liverpool na tej przysłowiowej ścieżce zrobił już kilka dużych kroków do przodu, a chyba największym i najważniejszym z nich była polityka transferowa, której prowadzenie Klopp zawłaszczył tylko i wyłącznie sobie. Dobre transfery, które wywodzą się od trenera, a nie zarządu i które wpasowują się w koncepcję gry drużyny to chyba jedna z istotniejszych zmian ery Jurgena. Tego w Liverpoolu brakowało chyba najbardziej. Właściwie to gdyby ktoś stworzył listę rzeczy oraz cech potrzebnych do zdobycia mistrzostwa Anglii to The Reds mogliby odhaczyć zdecydowaną większość z nich. Drużyna z Anfield ma dobrych zawodników, wyśmienitego trenera, pieniądze, wspaniałą historię i kibiców, którzy tak pięknie śpiewają You Will Never Walk Alone. Czego, więc im brakuje?

Odpowiedź jest prosta, a mianowicie chodzi tutaj o mentalności. Odnoszę wrażenie, że gracze Liverpoolu zbyt szybko się podpalają. Po odniesieniu kilku sukcesów zbyt szybko mają wrażenie, że są panami świata i nikt nie jest im straszny. Przecież pokonali wielką Barcelonę i trochę mniejszy Arsenal, a dodatkowo każdej z tych drużyn strzelili po cztery bramki, więc co może im zrobić takie małe Burnley? Jak się przekonaliśmy bardzo dużo.

Właśnie w tym widzę największy problem ekipy Jurgena Kloppa, ale wiem, że nie ma lepszego trenera do zapanowania nad gorącymi głowami niż właśnie ten niezwykle ekspresyjny Niemiec. Na sam koniec Liverpoolowi życzę zapanowania nad emocjami i tego, aby w niedalekiej przyszłości podnieśli puchar za zdobycie Premier League. Może warto by dać to zrobić Gerrardowi?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x