Przed nami Sylwester, a po nim szczególny rok

Już kilka chwil do ostatniej zabawy w tym roku i zarazem pierwszej w roku kolejnym. Nadchodzi 2018, a w nim moment, w którym Polska ponownie wstrzyma oddech. A napięcie rośnie, wystarczy jednak nie pompować balonika. Ale na razie – miłej imprezy!

Czekamy więc sylwestrową zabawę, ostatnie chwilę świątecznego odpoczynku i wracamy do codziennego życia, w pracy, szkole, na uczelni itp. Coś, co stało się dla większości zapewne już rutyną niedługo wróci (słabo zacząłem, wszystkich zbliżyłem do depresji).

Ale jest na co czekać. Czerwiec i udział naszej kadry na mistrzostwach świata. Wcześniej Kamil Stoch razem z kolegami powalczą o olimpijskie złoto w Korei, dodatkowo liczymy na jakieś niespodzianki, tak jak cztery lata temu Zbigniew Bródka. Po tym jednak pozostanie nam delektować się ligowymi rozgrywkami i Ligą Mistrzów, a na koniec pozostaje “creme de la creme” czyli mistrzostwa świata w piłce nożnej.

Więc spokojnie, jest na co czekać i większość Polaków ma po co żyć. Co prawda wcześniej jeszcze “biało-czerwonych” czekają sparingi, podobnie jak nas. My też musimy na nowo przyzwyczaić się do meczów Polaków. Trzeba powoli przyzwyczajać uszy na zmianę z barytonu Mateusza Borka i truskawek Tomasza Hajty na problemy z wymówieniem nazwisk Dariusza Szpakowskiego i odkrycia Ameryki Marcina Żewłakowa (błagam, chociaż Jacek Laskowski, albo Maciej Iwański).

Czekamy na turniej, którym będzie żyła cała Polska. Bo mimo negatywnych opinii, największym atrybutem podopiecznych Adama Nawałki jest zespół, co widać na materiałach “Łączy nas piłka”. No i Robert Lewandowski, na którego musimy chuchać i dmuchać. Będziemy emocjonować się rajdami Kamila Grosickiego, taranami Kamila Glika, Michałem Pazdanem, który włoży głowę tam, gdzie inni boją się wsadzić nogę, paradami Wojtka Szczęsnego, albo Łukasza Fabiańskiego, będziemy denerwować się brakiem zmian w naszym zespole i kiksami Arkadiusza Milika (miejmy nadzieję, że na mistrzostwach będzie już w optymalnej formie). Taka mieszanka daje podejrzenie zawału u milionów Polaków, a także zdarcie głosu komentatorów.

I właśnie to jest naszą największą siłą. Potrafimy się jednoczyć. Dlatego Rosjanie mogą nas cmoknąć – GRAMY U SIEBIE słyszane będzie tam najczęściej. Ale do tego jeszcze kawał drogi.

W nadchodzącym roku dlatego życzę wszystkim wewnętrznego spokoju (nie no w czasie mundialu moja pikawa będzie pracować na niebotycznych obrotach. Mam nadzieję, że będzie działać). Ale nawet jeżeli nie wszystko pójdzie po naszej myśli (tfu! Wszystko będzie świetnie) chcemy być zadowoleni z naszych reprezentantów i powiedzieć jasno, że dali z siebie wszystko i wstydu nie przynieśli. Ale lepiej życzmy sobie pozytywnych emocji. Szczególnie gdy założymy się z bukmacherem, że Polska wróci z medalem.

Tak więc krótko, zwięźle i na temat. Życzę wam w nowym roku samych wygranych kuponów i przede wszystkim potężnej, pozytywnej dawki sportowych emocji. Teraz jednak przed nami szampańska impreza, stąd życzenia dłuuuuuugiej nocy i drugiego stycznia wolnego, żeby nikt nie musiał leczyć się tabletkami, tylko jak przystało na Polaka zastosować klin. Widzimy się za rok:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x