twitter.com/PremierLeague

Premier League nie daje ani chwili wytchnienia swoim fanom. Po zaledwie dwóch dniach od zakończenia czternastej kolejki, rozegrano następną serię gier. Remisem zakończyło się szlagierowe starcie na Old Trafford, niespodziewanej porażki doznała Chelsea, a imponującą serię przedłużył Łukasz Fabiański. O tych, jak i pozostałych wydarzeniach z wtorku i środy na angielskich boiskach, piszemy w naszym tradycyjnym podsumowaniu kolejki.

Podczas krótkiej, bo zaledwie jednodniowej, przerwy między czternastą a piętnastą kolejką, pracę zdążył stracić jeden z menedżerów. Mowa o Marku Hughesie, który po niespełna dziewięciu miesiącach pożegnał się z Southamptonem. Jego drużyna od początku sezonu spisywała się poniżej oczekiwań. Święci wygrali zaledwie jeden mecz – najmniej w całej lidze – i po czternastu kolejkach znajdowali się w strefie spadkowej. Zwolnienie Hughesa to bardzo interesujący ruch z perspektywy polskich kibiców, ze względu na Jana Bednarka. Polak był dopiero piątym środkowym obrońcą w hierarchii Walijczyka i w większości spotkań nie łapał się nawet na ławkę rezerwowych. I choć zmiana menedżera nie daje rzecz jasna gwarancji regularnej gry Bednarkowi, może okazać się dla niego zbawieniem. Jedno jest pewne – sytuacja reprezentanta Polski w drużynie z St. Mary’s Stadium na pewno nie ulegnie pogorszeniu, gdyż zwyczajnie gorsza już być nie może. Zaledwie dwa dni po zwolnieniu Hughesa, klub ogłosił jego następcę. Został nim były opiekun RB Lipsk – Ralph Hasenhüttl, który podpisał dwuipółletni kontrakt. Póki co, jeszcze pod wodzą tymczasowego szkoleniowca Kelvina Davisa i bez Jana Bednarka w kadrze meczowej, Święci ulegli na Wembley Tottenhamowi 1:3.

Hitem piętnastej serii gier było rzecz jasna starcie Manchesteru United z Arsenalem. Rywalizacja obu zespołów od wielu lat budzi spore zainteresowanie mediów oraz kibiców. Wprawdzie w ostatnich sezonach zespoły te nie liczyły się w walce o mistrzowski tytuł, ale i bez tego stawka środowego meczu była bardzo duża. Zwłaszcza dla Czerwonych Diabłów, które chcąc zachować kontakt z ligową czołówką i szanse na pierwszą czwórkę, muszą szukać punktów w starciach z najsilniejszymi zespołami. Tym większe zdziwienie zapanowało wśród sympatyków United i nie tylko, kiedy José Mourinho postanowił dać odpocząć w tym meczu swoim największym gwiazdom – Romelu Lukaku i Paulowi Pogbie. Pierwsza odsłona meczu na Old Trafford nie należała do najpiękniejszych. Zakończyła się wynikiem 1:1, ale przebiegała głównie pod znakiem twardej, a momentami wręcz brutalnej gry. Swoje trzy grosze dorzucił także arbiter Andre Marriner. Nie brakuje bowiem opinii, iż wyrównujący gol dla gospodarzy nie powinien być uznany z powodu pozycji spalonej, a ponadto czerwoną kartkę powinien obejrzeć Marcos Rojo. Na szczęście w drugiej połowie zobaczyliśmy już znacznie lepsze piłkarsko widowisko. Po raz drugi Arsenal wyszedł na prowadzenie i po raz drugi Czerwone Diabły błyskawicznie wyrównały. Mecz zakończył się remisem 2:2 i wydaje się, że jeśli którakolwiek ze stron może odczuwać z tego powodu satysfakcję, to są to Kanonierzy. Dla United był to już bowiem czwarty z rzędu mecz bez wygranej.

Zgoła odmienne nastroje w dalszym ciągu panują w obozie rywala Czerwonych Diabłów zza miedzy. Pisząc po każdej kolejce o meczu Manchesteru City, moglibyśmy właściwie używać opcji „kopiuj – wklej”. Mistrzowie Anglii wciąż są nie do zatrzymania i wygrywają niezależnie od rywala, z jakim przyjdzie im się mierzyć oraz składu, jaki desygnuje Pep Guardiola, który lubi czasem nieco porotować. Tym razem, pod nieobecność Sergio Agüero czy Raheema Sterlinga, w rolę lidera The Citizens wcielił się Riyad Mahrez. Algierczyk zdobył bramkę oraz asystował przy trafieniu Leroya Sané, a klub z Etihad pokonał na wyjeździe Watford 2:1. Co ciekawe, Mahrez ma wyjątkowy patent na drużynę Szerszeni. Była to już jego szósta bramka w starciach z tym rywalem. The Citizens utrzymali się rzecz jasna na pozycji lidera ligowej tabeli i pozostają jedną z dwóch niepokonanych w tym sezonie drużyn w lidze. Drugą z nich jest Liverpool. Wprawdzie The Reds przegrywali niespodziewanie z Burnley, ale na stratę gola zareagowali najlepiej, jak było to możliwe. Błyskawicznie zdobyli dwie bramki, a w doliczonym czasie dołożyli trzecią i zwyciężyli ostatecznie 3:1.

W przeciwnym kierunku powędrowała natomiast Chelsea. Londyńczycy, którzy przed tą kolejką plasowali się na trzecim miejscu w tabeli, sensacyjnie przegrali z Wolverhampton. Co prawda The Blues od pewnego czasu nie zachwycają i prezentują się znacznie gorzej niż na początku sezonu, ale chyba nawet najbardziej zagorzali fani nie przewidywali w środę porażki na Molineux Stadium. Zwłaszcza, że rywalem londyńczyków był zespół, który nie zaznał smaku zwycięstwa od dwóch miesięcy. Futbol bywa jednak okrutny. Podopieczni Maurizio Sarriego przez długi czas prowadzili 1:0 i stwarzali kolejne sytuacje do podwyższenia prowadzenia. Nie potrafili ich jednak wykorzystać, co zemściło się na nich podwójnie. Gospodarze w krótkim odstępie czasu strzelili dwa gole, czym zupełnie podcięli skrzydła graczom Chelsea. Dla The Blues jest to druga porażka w przeciągu niecałych dwóch tygodni, a bilans ten za parę dni może wyglądać jeszcze gorzej. Już w sobotę na Stamford Bridge przyjedzie bowiem Manchester City.

Bardzo interesujący przebieg miało starcie pomiędzy Crystal Palace a Brighton. Rywalizacja pomiędzy tymi zespołami nazywana jest M23 Derby, mimo że siedziby obu klubów nie znajdują się w tym samym mieście, czy nawet regionie. Nazwa pochodzi od drogi M23 łączącej Londyn z Brighton, a zaciekła rywalizacja sięga lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Oba zespoły grały wówczas ze sobą wyjątkowo często, a w sezonie 1975/76 zmierzyły się w bezpośredniej walce o awans do drugiej ligi. Ponadto, smaczku tej rywalizacji dodawał pojedynek menedżerów: Terry’ego Venablesa oraz Alana Mullery’ego. Obaj panowie, jeszcze w czasach gdy byli piłkarzami Tottenhamu, toczyli ze sobą spór o kapitańską opaskę. Klimat tej wojenki udzielił się kibicom obydwu drużyn i od tamtej pory obydwa zespoły są dla siebie największymi rywalami. We wtorek potwierdziło się porzekadło, ze derby rządzą się swoimi prawami. Ekipa Brighton już od 28. minuty musiała grać w dziesiątkę, a ponadto menedżer Chris Hughton już w pierwszej połowie zmuszony był dokonać dwóch zmian. Pomimo tego, gospodarze do przerwy prowadzili 3:0, a Crystal Palace zdołało w drugiej odsłonie odpowiedzieć zaledwie honorowym trafieniem i trzy punkty pozostały na Amex Stadium.

Piętnasta kolejka była bardzo udana dla Łukasza Fabiańskiego. Jego West Ham wygrał drugi mecz z rzędu, pokonując przed własną publicznością Cardiff 3:1. Nie wiadomo jednak, jak potoczyłoby się to spotkanie, gdyby nie rzut karny obroniony przez polskiego bramkarza w 35. minucie meczu – jeszcze przy stanie 0:0. Golkiper reprezentacji Polski staje się powoli specjalistą w bronieniu jedenastek. Był to już jego trzeci z rzędu zatrzymany strzał z „wapna”, a począwszy od startu sezonu 2017/18, Fabiański obronił aż pięć z ośmiu prób. Imponująca seria. Co ciekawe, bramkarz wtorkowego rywala Młotów Neil Etheridge również ma się czym pochwalić w tym aspekcie. W pierwszych dwóch meczach bieżącego sezonu obronił bowiem dwa rzuty karne. We wtorek to Fabian i jego drużyna cieszyli się jednak ze zwycięstwa. Warto dodać, że opiekun Cardiff Neil Warnock został czwartym menedżerem w historii, który poprowadził klub Premier League po siedemdziesiątce. Przed Warnockiem, który 70. urodziny obchodził w minioną sobotę, dokonali tego sir Bobby Robson, sir Alex Ferguson oraz Roy Hodgson.

Porażka nie miała dla ekipy Cardiff większych konsekwencji. Wszystkie zespoły z dołu tabeli, oprócz Fulham, solidarnie przegrały bowiem swoje mecze. Wspomnieliśmy już o porażkach Southamptonu i Burnley, które za ich sprawą pozostały w strefie spadkowej. Tuż nad kreską znajduje się natomiast ekipa Huddersfield, która również musiała tym razem obejść się smakiem, przegrywając 1:2 z Bournemouth. Stawkę wciąż zamyka Fulham, które jako jedyne spośród ostatniej szóstki tabeli zdołało zdobyć punkty. A konkretnie jeden punkt – za remis 1:1 z Leicester. Takim samym stosunkiem zakończył się mecz na Goodison Park pomiędzy Evertonem a Newcastle.


Jedenastka 15. kolejki Premier League wg PilkarskiSwiat.com:


Wyniki 15. kolejki i tabela Premier League:

AFC Bournemouth – Huddersfield Town 2:1
Brighton & Hove Albion – Crystal Palace FC 3:1
West Ham United – Cardiff City 3:1
Watford FC – Manchester City 1:2
Burnley FC – Liverpool FC 1:3
Everton FC – Newcastle United 1:1
Fulham FC – Leicester City 1:1
Wolverhampton Wanderers – Chelsea FC 2:1
Manchester United – Arsenal FC 2:2
Tottenham Hotspur FC – Southampton FC 3:1

 


Czołówka klasyfikacji strzelców Premier League:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x