fot. UEFA
Udostępnij:

Premier League – podsumowanie 14. kolejki

Premier League nabrała bardzo intensywnego tempa. Po zaledwie dniu przerwy rozegrano jej czternastą kolejkę. Zgodnie z tradycją, podsumowujemy to, co w ostatniej serii gier wydarzyło się na angielskich boiskach.

We wtorkowy wieczór rozegrano cztery mecze. Podziałem punktów zakończyły się bezpośrednie starcia drużyn z dolnej połówki tabeli. W spotkaniu Brighton z zamykającym tabelę Crystal Palace bramki nie padły. Aż cztery zobaczyli za to kibice zgromadzeni na The Hawthorns, gdzie piłkarze West Bromwich prowadzili z Newcastle już 2:0, ale dali sobie wydrzeć prowadzenie i musieli zadowolić się remisem. Drugi raz z rzędu w wyjściowym składzie "The Baggies" zabrakło Grzegorza Krychowiaka. Tymczasowy menedżer Gary Megson zdecydowanie woli stawiać na 19-letniego Sama Fielda, który we wtorkowym meczu odpłacił mu się zresztą strzelonym golem. Polak zmienił młodego kolegę dopiero w ostatnich minutach spotkania. Pozostaje mieć nadzieję, iż sytuacja naszego reprezentanta ulegnie zmianie po przyjściu nowego opiekuna, którym oficjalnie został Alan Pardew.

Trzeci z rzędu mecz bez zwycięstwa zaliczył Tottenham. Po przegranych derbach północnego Londynu z Arsenalem i remisie z West Bromwich, tym razem podopieczni Mauricio Pochettino okazali się gorsi od Leicester. Na King Power Stadium "Lisy" już do przerwy prowadziły 2:0 po trafieniach swoich liderów - Jamie Vardy'ego oraz Riyada Mahreza. W drugiej połowie rozmiary porażki zmniejszył z kolei najlepszy strzelec Tottenhamu - Harry Kane. Asystę przy tej bramce zanotował Erik Lamela i nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Argentyńczyk pojawił się na boisku po ponad rocznej przerwie. W tym czasie przeszedł dwie operacje biodra oraz przeżył śmierć swojego ukochanego psa, po której podobno długo nie mógł się pozbierać psychicznie. Wydaje się na szczęście, że Lamela problemy ma już za sobą, czego nie można powiedzieć o jego drużynie. Czy można mówić już o poważnym kryzysie "Kogutów"? Gdyby nie ich ostatnie świetne występy w Lidze Mistrzów, odpowiedź zapewne byłaby twierdząca. Nie ulega jednak wątpliwości, iż w rozgrywkach ligowych graczom Tottenhamu nie wiedzie się najlepiej i powoli tracą oni w tabeli kontakt z najważniejszymi rywalami. Najbliższa okazja do odwrócenia złej karty nadarzy się już w sobotę, kiedy to wicemistrzowie Anglii zmierzą się na wyjeździe z Watfordem.

Jak należy grać przeciwko tej drużynie, pokazał we wtorek Manchester United. Aktualny wicelider ligowej tabeli już po pierwszej połowie prowadził na Vicarage Road 3:0, a dwie bramki zdobył Ashley Young, z których zwłaszcza drugie trafienie - bezpośrednio z rzutu wolnego - było wyjątkowej urody. Gospodarze nie rezygnowali jednak i udało im się zmniejszyć stratę do jednego gola. Nadzieje zawodników i fanów Watfordu rozwiał definitywnie w końcówce meczu Jesse Lingard. Ostatecznie Watford uległ Manchesterowi United 2:4.

Specjalistami w niwelowaniu trzybramkowej różnicy, na swoją korzyść bądź nie, są piłkarze Liverpoolu. W środę "The Reds" nie mieli jednak takiej potrzeby. Do przerwy prowadzili oni na wyjeździe ze Stoke tylko 1:0. W końcówce meczu zwycięstwo podopiecznych Jurgena Kloppa przypieczętował ich najlepszy strzelec. Mohamed Salah niespodziewanie zaczął ten mecz na ławce rezerwowych, ale po wejściu w drugiej połowie zdołał dwukrotnie wpisać się na listę strzelców, a Liverpool zwyciężył ostatecznie 3:0. Trzy gole padły także na dwóch innych stadionach. Bournemouth uległo Burnley 1:2, a Manchester City w takim samym stosunku pokonał Southampton. Zwycięstwo nie przyszło aktualnemu liderowi ligowej tabeli łatwo. Wydawało się, iż mecz zakończy się podziałem punktów i podopieczni Pepa Guardioli stracą punkty po raz drugi w tym sezonie, ale w ostatniej minucie doliczonego czasu gry zwycięskiego gola strzelił Raheem Sterling.

Jedenaście punktów do lidera traci aktualny mistrz Anglii - Chelsea. "The Blues" w środę wyraźnie dominowali nad Swansea, ale zdołali zdobyć tylko jedną bramkę. Duża w tym zasługa golkipera "Łabędzi" - Łukasza Fabiańskiego, który popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami. Znacznie skuteczniejsi od podopiecznych Antonio Conte byli inni piłkarze z Londynu. Gracze Arsenalu, bo o nich mowa, rozbili beniaminka z Huddersfield aż 5:0.

Ogromne znaczenie miał mecz Evertonu z West Hamem. Oba kluby pogrążone są w głębokim kryzysie i niedawno zmieniali menedżerów. W zespole z Liverpoolu Ronalda Koemana tymczasowo zastępował David Unsworth, a już od następnego meczu stery przejmie Sam Allardyce. Drużynę "Młotów" przejął natomiast David Moyes, dla którego starcie z Evertonem było powrotem na Goodison Park, gdzie spędził większą część swojej trenerskiej kariery. Powrót okazał się blamażem, a katem Szkota i jego drużyny był ten, który jako 16-latek pod jego wodzą piętnaście lat temu debiutował w Premier League - Wayne Rooney. Doświadczony Anglik zaliczył hat-tricka, a jedną z bramek zdobył strzałem z własnej połowy boiska! W końcówce meczu wynik na 4:0 ustalił Ashley Williams.

Premier League nie daje swoim piłkarzom oraz fanom ani chwili wytchnienia. W nadchodzący weekend czekają nas kolejne emocje. Piętnasta kolejka uraczy nas m.in. hitem na Emirates Stadium pomiędzy Arsenalem a Manchesterem United.


Jedenastka 14. kolejki Premier League wg PilkarskiSwiat.com:

blank


Wyniki 14. kolejki i tabela Premier League:

Brighton & Hove Albion - Crystal Palace 0:0
Leicester City - Tottenham Hotspur FC 2:1
Watford FC - Manchester United 2:4
West Bromwich Albion - Newcastle United 2:2
Arsenal FC - Huddersfield Town 5:0
AFC Bournemouth - Burnley FC 1:2
Chelsea FC - Swansea City 1:0
Everton FC - West Ham United 4:0
Manchester City - Southampton FC 2:1
Stoke City - Liverpool FC 0:3

[table id=2 /]


Avatar
Data publikacji: 30 listopada 2017, 10:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.