Premier League: Dwie twarze derbów Manchesteru. Kompromis w starciu odwiecznych rywali

united

Getty Images

Derby Manchesteru bezsprzecznie stanowiły największe wydarzenie 12 kolejki Premier League. A raczej miały takowe stanowić. O ile pierwsza połowa mogła się podobać, o tyle druga nie przyniosła jakichkolwiek emocji. Pojedynek zwaśnionych stron ostatecznie zakończył się zasłużonym, bezbramkowym remisem.

Przed 183 derbami Manchesteru władza w mieście znajdowała się w rękach klubu z jego czerwonej części. Manchester United w poprzednim sezonie niespodziewanie wgrał oba  spotkania ze swoim odwiecznym rywalem. Ich najdłuższa passa zwycięstw nad “Obywatelami” miała miejsce w okresie od listopada 2008 roku do kwietnia 2010 roku. Wówczas podopieczni sir Alexa Fergusona zwyciężyli cztery razy z rzędu. Już wiadomo, że obecny zespół “Czerwonych Diabłów” nie zbliży się do rekordu ich poprzedników. Dzisiejszy pojedynek obu klubów zakończył się pierwszym podziałem punktów od kwietnia 2017 roku.

Choć bramek w pierwszej połowie nie uświadczyliśmy, piłkarze obu drużyn stanęli na wysokości zadania i regularnie stwarzali okazje do ich zdobycia. W 11 minucie świetna współpraca Paula Pogby i Bruno Fernandesa zakończyła się groźnym strzałem Portugalczyka. Co prawda efektem był jedynie rzut rożny, lecz po dośrodkowaniu Luke’a Shaw’a z kornera z piłką minimalnie minął się McTominey, który mógł pokonać Edersona. Po niespełna 10 minutach indywidualne umiejętności zaprezentował Raahem Sterling. Zawodnik Manchesteru City wprawił w niemały obłęd defensywę przeciwka, jednak ostatecznie strzał został zablokowany przez Maguire’a.

Jednym z najaktywniejszych graczy w szeregach drużyny Ole Gunnara Solskjaera był Paul Pogba, wokół którego w ostatnim czasie powstało małe zamieszanie poprzez wypowiedzi jego agenta sugerującego, że Francuz zimą pożegna się z Old Trafford. To właśnie on w 26. minucie mógł wykorzystać indywidualny błąd Edersona. Ostatecznie “Czerwone Diabły” uzyskały rzut rożny, po którym znów zagotowało się w polu karnym wicemistrzów Anglii. Tym razem strzał głową oddał Harry Maguire jednak minimalnie piłka pofrunęła nad poprzeczką. Odpowiedź z drugiej strony nastąpiła błyskawicznie. W główne role wcielili się Riyad Mahrez i Kevin de Bruyne, rozprowadzając świetną dwójkową akcję. De Gea nie dał się jednak zaskoczyć.

Druga część gry mogła rozpocząć się od mocnej kontrowersji ze strony arbitra Chris’a Cavanagh’a. Mowa o ulubionej dla Manchesteru United rzeczy, czyli rzucie karnym. Marcus Rashford w 49. minucie padł na murawę po kontakcie z golkiperem “Obywateli”. Interwencja Brazylijczyka w żaden sposób nie obligowała do podyktowania jedenastki, gdyż przeciwnik znajdował się na pozycji spalonej i ostatecznie po wideoweryfikacji rozjemca spotkania podjął jedyną słuszną decyzję. W drugiej połowie obie strony spuściły z tonu i mecz zupełnie nie przypominał tego, z pierwszej odsłony. Jeśli ktoś miał wyszarpać wygraną, to zespół gości. De Gei nie zdołali kolejno pokonać: Kevin de Bruyne, Gabriel Jesus i już w doliczonym czasie gry Rodri. Z kolei Manchester United tak naprawdę zaledwie raz przetestował Edersona po strzale Bruno Fernadesa z 89. minuty.

12.12.2020, 12. kolejka Premier League, Old Trafford

Manchester United – Manchester City 0:0 (0:0)

Manchester United: De Gea – Wan-Bissaka, Maguire, Lindelof, Shaw – Fred, Pogba, McTominay, Fernandes – Rashford, Greenwood (74′ Martial)

Manchester City: Ederson – Walker, Dias, Stones, Cancelo – Rodri, Fernandinho – Mahrez (66′ Torres), De Bruyne, Sterling – Jesus

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x