PKO Ekstraklasa: Festiwal pięknych bramek w Lubinie

Zagłębie Lubin / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Kibice zgromadzeni na obiekcie w Lubinie nie mogli czuć się zawiedzeni. Zagłębie Lubin wygrało 2:1 (1:1) z Koroną Kielce. Bramki, które padały w tym meczu były wyjątkowej urody. Dla gospodarzy dwukrotnie, perfekcyjnie uderzył Jewgienij Baszkirow. Korona odpowiedziała tuż przed przerwą fenomenalnym trafieniem z rzutu wolnego Petteriego Forsella.

Sytuacja Korony przed tym spotkaniem była kiepska, żeby nie powiedzieć, że fatalna. Nie dość, że trzy ostatnie spotkania zakończyły się porażkami (siedem straconych bramek), to strata do bezpiecznej strefy wzrosła do ośmiu punktów. Mało tego, Korona ostatni raz wygrała 31 maja. Bilans Macieja Bartoszka, który objął Koronę 6 marca, wynosił przed tym spotkaniem dwa zwycięstwa, jeden remis i cztery porażki. Dla Kielczan każde zwycięstwo jest na wagę złota. A okazja do tego była. Naprzeciwko Koronie stanęło grające tradycyjnie w kratkę Zagłębie Lubin. Podopieczni Martina Seveli są już jednak praktycznie pewni utrzymania – musiałby stać się jakiś kataklizm, by Miedziowi spadli do ostatniej trójki.

Po spokojnym początku spotkania, pierwszą dobrą okazję do strzelenia bramki mieli goście. W 12. minucie z rzutu wolnego na bramkę rywali strzelał Petteri Forsell. Fin niejednokrotnie już pokazał, że z tego stałego fragmentu gry jest bardzo niebezpieczny. Tak było i tym razem, jednak nie zakończyło się to bramką. Futbolówka po jego mocnym uderzeniu minęła bramkę Zagłębia. Z minuty na minutę jednak narastała przewaga gospodarzy.

W 21. minucie Zagłębie wyszło na prowadzenie. Świetnym strzałem z powietrza zza pola karnego popisał się Jewgienij Baszkirow. To trafienie było tylko potwierdzeniem narastającej przewagi gospodarzy. Przy bramce Rosjanina Marek Kozioł był bez szans, chociaż gdyby stał bliżej bramki, to może zdołałby trącić piłkę. Mimo tego, w innych sytuacjach pokazał na co go stać. W 27. minucie obronił mocny strzał Damjana Bohara oraz umiejętnie skrócił kąt przy dobitce Bartosza Białka. 18-letni napastnik nie był w stanie pokonać bramkarza Korony takze 12 minut później. Z prawej strony boiska dośrodkowywał Saša Živec. Białek wyprzedził defensora rywali i na wślizgu oddał strzał na bramkę Korony. Piłka poleciała jednak wprost w Kozioła, który popisał się refleksem i obronił ten strzał.

To, co nie udało się Forsellowi w 12. minucie, udało się tuż przed przerwą. Fin stanął do piłki ustawionej na około 30 metrze. Ofensywny pomocnik Korony kropnął potężnie, a piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Przy takim uderzeniu Dominik Hładun nie miał absolutnie nic do powiedzenia. Ta bramka dla Korony była niczym podanie butli z tlenem. Z przebiegu spotkania to raczej Zagłębie zasługiwało na prowadzenie, jednak nie wykorzystali kilku sytuacji, co się zemściło.

Po wznowieniu gry, obserwujący dotychczasowe zmagania Ognjen Gnjatić najwyraźniej pozazdrościł innym zawodnikom efektownych bramek z dystansu. W 54. minucie Bośniak potężnie uderzył z dystansu, ale świetnie interweniował Hładun. Pomimo kilku prób Korony, po raz drugi Zagłębie wyszło na prowadzenie. Wszystko zaczęło się od długiego wybicia Hładuna oraz błędu Themistoklísa Tzimópoulsa, który minął się z piłką. Do futbolówki dopadł na prawym skrzydle Białek. Po wymianie kilku podań futbolówka trafiła do Baszkirowa, który zza pola karnego strzelił równie pięknego gola, co w pierwszej części spotkania. Kozioł po raz kolejny nie miał nic do powiedzenia.

Po tym ciosie Korona nie była w stanie się już podnieść, pomimo usilnych starań. Efektowne trafienie Forsella z pewnością dodało sił podopiecznym Macieja Bartoszka, jednak to nie wystarczyło. Słabo to wyglądało (poza Forsellem) w ofensywie. Brakowało bodźca, dzięki któremu goście mogli odmienić losy spotkania. A tak, sytuacja Korony stała się jeszcze gorsza. Przy ewentualnych zwycięstwach Wisły Kraków i Wisły Płock, te dwa zespoły mogą odskoczyć Koronie na kolejno 11 i 12 punktów. A to jest już strata na tyle duża, że szansę na utrzymanie będą już czysto iluzoryczne.

26 czerwca 2020, 33. kolejka PKO Ekstraklasy (grupa spadkowa), Lubin (Stadion Miejski)

Zagłębie Lubin – Korona Kielce 2:1 (1:1)

Jewgienij Baszkirow 21, 67 – Petteri Forsell 45

Zagłębie: Dominik Hładun – Jakub Tosik, Bartosz Kopacz, Ľubomír Guldan, Saša Balić – Saša Živec (Filip Starzyński 58′), Jewgienij Baszkirow, Łukasz Poręba (Dawid Pakulski 83′), Dejan Dražić (Patryk Szysz 69′), Damjan Bohar – Bartosz Białek.

Korona: Marek Kozioł – Grzegorz Szymusik, Themistoklís Tzimópoulos, Adnan Kovačević, Mateusz Spychała – Jacek Kiełb (Daniel Szelągowski 75′), Ognjen Gnjatić, Milan Radin, Petteri Forsell, Dawid Lisowski (Andrés Lioi 77′) – Michal Papadopulos (Wiktor Długosz 86′).

Żółte kartki: Spychała, Tzimópoulos.

Sędzia: Mariusz Złotek ze Stalowej Woli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x