Philippe Coutinho za burtą to krok w kierunku Ferrana Torresa. Pracowita zima Mateu Alemany’ego

Coutinho

fot. Erwin Spek

Mateu Alemany nowym królem na Camp Nou. Kupić na dogodnych warunkach, wyrzucić niepotrzebny balast. Przyszłości pomóc, zamiast rzucać kłody pod nogi. Barcelona zapomniała już jak to jest mieć człowieka, który zna się na rzeczy. Wiele w tym pomocy z zewnątrz, ale szczęściu czasami trzeba pomóc.

W Barcelonie zimowe okienko transferowe, to nie czas na odpoczynek, a moment na wietrzenie szatni. Odciążenie masy płacowej  i wypełnienie przestrzeni finansowej na własnych warunkach. Dogodnych lub przynajmniej przyzwoitych, a to już wiele, biorąc pod uwagę niezrozumiałe ruchy za czasów Josepa Marii Bartomeu. Dani Alves początkiem, ale końca jeszcze nie widać.

Majstersztyk Alemany’ego

Ferran Torres już czeka, aż Barcelona zarejestruje go w lidze, aby zadebiutować w pierwszym zespole. Blaugrana działała ryzykownie z uwagi na trudności ekonomiczne i złożoność operacji. Być może Mateu Alemany zagrał na alibi. A być może całość była częścią większego planu, a odejście Coutinho zostało przyklepane dużo wcześniej. Prawdopodobnie tego się nie dowiemy, choć dziwi, że do zwolnienia masy płacowej nie doszło przed ewentualnym transferem. Tak, aby nie powtórzyć sytuacji z Messim, którą kibice na Camp Nou z pewnością zapamiętają na długo.

Barcelona to klub spektakularnie zadłużony, wciąż walczący z przepisami LaLiga. To dwie dość różne kwestie, choć częściowo od siebie zależne. Należy pamiętać, że wyrobiona marka stawia Joana Laportę w o wiele bardziej uprzywilejowanej sytuacji niż na przykład drużynę o mniejszej renomie. Barca ciągle jest graczem, choć po prostu ze skromniejszymi możliwościami. Na krótszym dystansie problemem okazuje się limit wynagrodzeń. W tym sezonie ustalony na 97 mln euro. Barca może przeznaczyć tylko 25% tej kwoty na kontraktowanie nowych piłkarzy. Tym samym każdy transfer wymaga cięcia płac bądź pozbycia się kolejnych zawodników.

Ze sportowego punktu widzenia sprowadzenie Ferrana, to największa bomba transferowa na hiszpańskim, zimowym okienku transferowym. Powrót do ojczyzny po lekcjach u Pepa Guardioli i mocnym wprowadzeniu do hiszpańskiej kadry narodowej u Luisa Enrique. Powrót na przyjaznych warunkach dla Blaugrany i przy zapewnionym miejscu w wyjściowej jedenastce u Xaviego. Warto pamiętać, że Ferran Torres ma dopiero 21 lat. Sprowadzenie go na Camp Nou to po prostu majstersztyk Alemany’ego, o czym więcej pisałem TUTAJ.

Wielki niewypał i wielki sukces

Aż chce się powiedzieć, że i Barcelona ma swojego Edena Hazarda. Philippe Coutinho w 2018 roku został najdroższym transferem w historii katalońskiego klubu. Do Barcelony ściągnięty za 120 mln euro wraz z 40 mln w zmiennych. Barca, liczyła, że ten bezprecedensowo stanie się ważnym elementem drużyny. Rzeczywistość okazała się brutalna, a pobyt w Monachium kompletnie nie zmienił postrzegania Brazylijczyka. Przybycie Xaviego również, albowiem jego wizja na Barcelonę nie zakłada obecności 29-latka. Niemniej ten wielki niewypał równocześnie staje się sukcesem Mateu Alemany’ego. Pozbycie się piłkarza niepotrzebnego, który zarabia krocie to spory krok w kierunku rejestracji Ferrana Torresa. Osiągnięcie godne podziwu, nawet jeśli kolejność zdarzeń budzi wątpliwości.

Philippe Coutinho do Aston Villi przejdzie na zasadzie półrocznego wypożyczenia z opcją wykupu za 40 mln euro. Barca nie zdołała przeforsować obowiązkowej klauzuli transferu definitywnego. Mimo wszystko Anglicy zapłacą połowę wynagrodzenia piłkarza, czyli 14 mln euro brutto, co oznacza oszczędność dla katalońskiego klubu na poziomie 7 mln euro netto. A przynajmniej według scenariusza potwierdzonego przez Fabrizio Romano. Inne zakładają, że Aston Villa weźmie na siebie 65% pensji piłkarza, który zrezygnuje z części płaconej przez Barcelonę. Trudno jednak o wiarygodność źródła. TV3 jeszcze tego samego dnia debatowało o gigantycznej pensji Gerarda Pique, który postanowił błyskawicznie odpowiedzieć i zawstydzić niektórych ekspertów. Na więcej szczegółów trzeba będzie poczekać. Jedno jest pewne – wypożyczenie Coutinho to rozwiązanie niezbędne, ale krótkoterminowe. Temat wróci latem, choć istnieje szansa, że zmieni się kontekst. To wystarczy.

Druga strona medalu to przydatność Brazylijczyka u Stevena Gerrarda. Z jednej strony mówimy o byłym piłkarzu Liverpoolu i legendzie tejże drużyny. Obaj panowie rozmawiali ze sobą przed całą operacją, a Anglik wydawał się więcej niż zadowolony. Dla społeczności Aston Villi to wielki transfer i nie ma znaczenia forma 29-latka, czy czas przydatności. Trudno bowiem założyć scenariusz, w którym Naseef Sawiris wyciąga 40 mln euro. W podobnym tonie mieszane uczucia budzi dopasowanie zawodnika w ataku z Buendią, Ingsem, Watkinsem i Baileyem. Coutinho powinien zostać odciążony od gry w defensywie, a w ofensywie otrzymać swobodę. Czy to wykonalne w tak krótkim czasie?

Gra w otwarte karty

Przy nierozstrzygniętych sprawach Luuka de Jonga, Umtitiego, czy Dembele należy odnotować jeszcze jedną operację, której bohaterem został Alex Collado. Wielki przegrany ery Ronalda Koemana. Kuriozalne decyzje latem sprawiły, że Hiszpan został bez gry przez prawie osiem miesięcy. Teraz ten stracony czas może okazać się łaskawy, bo Collado wiosnę spędzi w Granadzie.  – Szkoda, że sami nie byliśmy w stanie go zarejestrować. Bardzo by nam pomógł. Na treningu zawsze wyglądał niesamowicie i celem jest, aby wrócił w czerwcu. W Granadzie na pewno pokaże swój talent – mówił Xavi zapytany o przyszłość 22-latka. Z wypowiedzi szkoleniowca można uznać, iż Collado będzie istotnym elementem kadry w przyszłym sezonie.

Najpierw musi udowodnić swoją wartość u Roberta Moreno. Łatwo nie będzie, ponieważ Andaluzyjczycy dopiero pozbyli się kryzysu tożsamości po odejściu Diego Martineza. Nowy trener próbuje zburzyć twierdzę poprzednika, a z wynikami bywa różnie. Collado to jednak część, która do tej układanki pasuje. Przegląd pola i przyśpieszanie tempa gry są w Granadzie towarem deficytowym. 22-latek oferuje także możliwość gry na jeden kontakt, chętnie włączając się do pojedynków jeden na jeden. Ta przebojowość może zadziałać pozytywnie w kontekście minut, których Collado potrzebuje jak powietrza. Nie można jednak wykluczyć, iż konkurencja z dolnej części tabeli przyciśnie, a wtedy Moreno poszuka bezpiecznej przystani.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x