Oficjalnie: Eric Dier zawieszony

as.com

Eric Dier w końcu został zawieszony. Zawodnika Tottenhamu czeka przerwa za sytuację z marcowego meczu Pucharu Anglii z Norwich.

Długo angielskie FA zbierało się do ukarania Erica Diera, ale Anglik w końcu został przez nich ukarany. Rozchodzi się o wydarzenia po marcowym meczu Puchary Anglii z Norwich. Wówczas po końcowym gwizdku zawodnik ruszył na trybuny do kibica, który obrażał jego oraz jego brata. Ostatecznie skończyło się tylko na krótkiej szarpaninie. FA nadal uznało to jednak za zachowanie zasługujące na karę i po ponad pięciu miesiącach w końcu wymierzyło karę pomocnikowi Spurs.

Dier nie będzie mógł zagrać w najbliższych czterech meczach Tottenhamu w jakichkolwiek angielskich rozgrywkach, zatem tylko w Premier League, ponieważ Koguty już wcześniej odpadły z pozostałych pucharów. Oznacza to zatem, że 26-latek ominie mecz z Bournemouth, Arsenalem, Newcastle United oraz Leicester. Dier otrzymał również grzywnę w wysokości 40 tysięcy funtów.

Kibice Tottenhamu uważają tą karę za absurdalnie wysoką, przyrównując ją do innych zawodników Premier League, którzy rozrabiali w podobnym okresie czasu. Dele Alli za rasistowskie żarty w lutym został też czekał sporo na karę, bo aż cztery miesiące, ale został ukarany tylko jednym meczem i na dodatek pierwszym po zawieszeniu, a nie jak Dier przed arcyważną końcówką sezonu z Derbami Północnymi Londynu po drodze. Przykładowo, Jack Grealish z Aston Villi w czasie lockdownu imprezował i spowodował wypadek drogowy, a nawet nie dostał grzywny. Podobnie jak Kyle Walker z Manchesteru City, który w czasie izolacji zamówił sobie z kolegą prostytutki do domu, a jakichś czas później jak gdyby nigdy nic odwiedzał sobie rodzinę i organizował wycieczki rowerowe.

Bez żadnej kary z federacji obył się także Matteo Guendouzi z Arsenalu, który w trakcie meczu z Brighton miał regularnie obrażać piłkarzy Mew, a po porażce wyładował swoją frustrację łapiąc za gardło Neala Maupaya, który strzelił zwycięską bramkę. Jednak francuski pomocnik został ukarany przez sam klub i od tamtego meczu trenuje indywidualnie. Sporo się mówi, że dni Guenduziego na The Emirates są już policzone.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x