Nie taki Conte świetny, jak go malują

Daily Star

Czasem na niektóre rzeczy w futbolu należy patrzeć inaczej, wnikliwiej, przewidująco. Spójrzmy na Chelsea. Wszystko wydaje być się na swoim miejscu. Już w pierwszym sezonie pod wodzą nowego trenera wygrywają mistrzostwo, wyprzedzając resztę stawki o wyraźną ilość punktów. W drugim nie jest aż tak kolorowo, lecz udaje się nawet momentami zajmować pozycję wicelidera. Ktoś mógłby zapytać, co w ekipie Antonio Conte jest nie tak, skoro nadal z powodzeniem udaje utrzymywać im się względne wyniki. A no jest nie tak, bo wyliczania błędów włoskiego szkoleniowca zdaje się nie być końca.

Mourinho pod postacią Conte

Przepraszam, że tak was męczę, jednak muszę przytoczyć historię, którą w mediach zapewne czytaliście już tysiące razy. A brzmi ona circa tak: The Blues ponieśli porażkę w starciu z Arsenalem, więc genialny Włoch postawił na innowacyjne rozwiązanie grą trójką obrońców. Dzięki tej metodzie piłkarze z Londynu odstawili resztę stawki w tyle, gdyż ta nie spodziewała się tak oryginalnej formacji. Fajnie, tylko że było to już ponad rok temu, a Conte nadal myśli, że jego patent jest niekonwencjonalny. Wcale nie gra tak Arsenal, Bournemouth i West Ham. Nawet ci trenerzy, którzy nie stawiają na trójkę piłkarzy z tyłu i tak już dawno rozpracowali metodę Włocha. Conte zachowuje się jak złodziej, który po obrabowaniu sklepu, łudzi się, że nie zainstalowano w nim kamer i ponownie wraca w miejsce przestępstwa.
Oczywiście zrewolucjonizował on brytyjski futbol, wprowadzając do niego formację, która od lat gości na włoskich stadionach (w zasadzie to przywrócił on schemat, który w latach 80-tych używał George Elcoat) Włoch sprawia jednak wrażenie będącego święcie przekonanym, że nikt nie rozgryzie jego taktyki z użyciem wahadłowych. Chelsea, której skład i formacja nie różni się wiele od tej z poprzedniego sezonu, w ostatnich miesiącach wygląda zupełnie inaczej. Gorzej, rzecz jasna. W tym momencie The Blues grają niesamowicie brzydką piłkę dla oka. Oglądając protegowanych ekstrawertycznego Włocha, możemy odnieść wrażenie, jakbyśmy na naszych ekranach oglądali Newcastle czy Leicester. Tyle że to jest Chelsea, mistrz Anglii, zwycięzca Ligi Mistrzów. Podam jeden z wielu przykładów sytuacji, które zaobserwowałem w trakcie oglądania niedawnego spotkania przeciwko Lisom. Rudiger wychodzi z kontrą, przebiega trzydzieści metrów wzdłuż linii bocznej. Do kogo może podać? Do Hazarda albo Moraty, wokół których znajduje się siedmiu przeciwników. Nikogo więcej nie ma na połowie rywala. Nie wątpię w umiejętności Belga, ale nie wydaje mi się, by po każdym przyjęciu piłki potrafił powtórzyć akcję z lutego ubiegłego roku. A tego chyba wymaga od niego trener. Niby był to jedynie przykład, lecz uważam, że idealnie obrazuje to, jak ostatnimi czasy w ofensywie prezentuje się ekipa ze Stamford Bridge.

Plan H

W Futbonomii, książce napisanej przez Simona Kupera i Stefana Szymańskiego, autorzy przedstawiają wygląd tzw. listy życzeń większości menadżerów. Na samym jej szczycie znajduje się zazwyczaj zawodnik, którego prawdopodobieństwo sprowadzenia do danego zespołu jej bardzo niskie. Najczęściej więc do drużyny trafia piłkarz numer 2 lub 3. Patrząc na wyczyny Conte na rynku transferowym, mam wrażenie, że do klubu ściąga on kandydatów numer 8, 9, czy 10. Diego Costę zastąpił Alvaro Morata, który doszczętnie pogłębił Chelsea w mało atrakcyjnej taktyce. Nie twierdzę, iż Hiszpan jest słabym napastnikiem, natomiast jest mało zwrotny, co tak naprawdę wymusza na Conte dostosowanie taktyki do niego. Dośrodkowania Césara Azpilicuety na głowę byłego kopacza Realu Madryt stają się jednej z najbardziej przewidywalnych rzeczy na świecie. Drugi najdroższy nabytek The Blues, Tiemoué Bakayoko (jak bardzo absurdalnie nie brzmi to, gdy mówimy o piłkarzach) jest po prostu leniem. Francuz w ostatnich miesiącach przypomina Yaya’e Touré z pamiętnego półfinału Ligi Mistrzów. Tiemou przychodząc do stołecznej ekipy, był zapowiadany jako zawodnik, którego jednym z atutów jest dobre ustawianie się, a tymczasem nieustannie ma problemy z upilnowaniem rywala. Drinkwater, sprowadzony z Leicester za 38 milionów euro do tej pory na boiskach Premier League spędził tylko 350 minut. Wielu twierdzi, że prezentowałby się o wiele lepiej od byłego gracza AS Monaco. Ale jak to sprawdzić, gdy od pierwszej minuty na boisku zameldował się tylko 4 razy. Najwidoczniej Conte chce za wszelką cenę udowodnić światu, że jego decyzja o sprowadzeniu Bakayoko była słuszna i dlatego utrudnia rozwój Drinkwatera. Niestety tak to nie działa. Gdy coś nam się nie udaje, należy nad tym pracować, a nie czekać, aż kolej losu popchnie nas do sukcesu.

Młodzież? A na co to komu? A komu to potrzebne?

Patrząc na to, jak w barwach Liverpoolu radzi sobie Joe Gomez można zadać sobie pytanie, czy Jurgen Klopp zbyt za mocno nie wziął się za realizację projektu rozwoju młodzieży na Anfield. Trent Alexander-Arnord, podobnie jak wspomniany wyżej dżentelmen, również nie do końca radzi sobie w starciach przeciwko Leroy’owi Sane, czy Kevinowi De Bruyne. Można jednak popaść w jeszcze większą skrajność. Antonio Conte uznał bowiem, że młodzi i perspektywiczni gracze tak naprawdę w Londynie nie mają czego szukać. Z klubem pożegnali się m.in. Nathan Aké, Bertrand Traoré, czy Nathaniel Chalobah. Pożegnali się, rzecz jasna na stałe, nie zostali wypożyczeni. Zostali sprzedani i to za, patrząc na dzisiejsze realia rynku, niesamowicie śmieszne pieniądze. Co o tym sądzę, chyba nie muszę tu pisać. Zapewne mamy dokładnie identyczne zdanie na wyżej wspomniany temat. Nie spotkałem bowiem jeszcze żadnej osoby, która podzielałaby opinie byłego menadżera Juventusu.
Conte jedzie w tym momencie samochodem (choć patrząc na styl gry The Blues, powinienem napisać, autobusem) rozpędzonym do niebotycznej szybkości. Włoch lada moment z auta wyskoczy, a zostanie w nim jedynie pozostawiony na pastwę losu Roman Abramowicz. Pytanie tylko, czy przejażdżka zakończy się kalectwem, czy śmiercią pasażera.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x