Mistrzostwo Słowacji wraca do stolicy w mistrzowskim stylu

ŠK Slovan Bratislava na sześć kolejek przed końcem sezonu zapewnił sobie tytuł Mistrza Słowacji…

SLOVAN - Spartak Trnava, Fot. Donnovan

ŠK Slovan Bratislava na sześć kolejek przed końcem sezonu zapewnił sobie tytuł Mistrza Słowacji. Laur odzyskany przez Belasích po pięciu latach w znakomitym stylu, dodatkowo w stulecie istnienia klubu. Faktem bez precedensu jest to, że klub ze stolicy obok PAOK-u Saloniki, Maccabi Tel-Awiw oraz Crvenej Zvezdy nie zaznał jeszcze goryczy porażki. Duet marokańsko-słoweński jednym z bohaterów sezonu.


Piłkarze Slovana Bratislava w ramach 4. kolejki grupy mistrzowskiej Fortuna Ligi odnieśli przekonywujące zwycięstwo 3:0 nad MŠK Žiliną i tym samym przypieczętowali tytuł mistrzowski z ogromną przewagą, bo aż 19-stu punktów nad drugim DAC Dunajská Streda. Niedzielny mecz zapowiadany jako wydarzenie miesiąca, ponieważ spotkały się najbardziej utytułowane kluby współczesnej historii słowackiej piłki nożnej. Dla fanów Žiliny – Slovaniści są zawsze ważnym przystankiem w terminarzu i odwrotnie. Była to 126 potyczka obu drużyn, z czego 44 razy triumfowali popularni Šošoni, 21 razy padł remis, natomiast Slovan zapisał na swoje konto 61 wygraną. Bramki rysują się następująco: 158 do 222 oczywiście na korzyść Belasích.

Duet iście egzotyczny rozumiejący się na pamięć

Nie jest żadną tajemnicą, że szkoleniowiec zespołu znad Dunaju, czyli Martin Ševela stworzył nieźle funkcjonujący mechanizm: ofensywnie z zachowaniem proporcji w defensywie. Głównymi egzekutorami stali się Moha Rharsalla Kadfi (15 bramek we wszystkich rozgrywkach) oraz pewny kandydat do zdobycia korony króla strzelców – Andraž Šporar. Reprezentant Słowenii zdobył dotychczas 21 goli mający aż 10 trafień przewagi nad wspomnianym Marokańczykiem i Róbertem Boženíkiem z Žiliny. Klimatyczny Štadión pod Dubňom posiada sztuczną murawę i nie każdemu zawodnikowi odpowiada taka nawierzchnia, trzeba dobrać odpowiednie obuwie itd., ale w przypadku Mohy nie było widać różnicy. Muszę przyznać, że skrzydłowego z Maroka ogląda się jeszcze lepiej na żywo niż w telewizji. Oprócz tego, że zdobył dwie bramki na ciężkim terenie to styl w jakim to zrobił trzeba ocenić na piątkę z plusem. Ośmieszył obronę 7-krotnego Mistrza Słowacji, wkręcił ich w ziemię. Ten 25-latek ma niezwykle bujną technikę użytkową, którą potrafi właściwie sporzydkować.

Nosił się z zamiarem przejęcia pałeczki po Milivoje Novakoviciu, miał przebyć podobną ścieżkę kariery, aby ostatecznie trafić do Bundesligi. Andraž Šporar zostając najlepszym strzelcem w lidze słoweńskiej przeniósł się do FC Basel. Wydawać się mogło, że wszystko idzie zgodnie z planem, bowiem na przestrzeni lat wielu dobrych graczy z zespołu, który w 2013 roku dotarł do półfinału Ligi Europy obrało właśnie kierunek niemiecki. Przykładem jest choćby Raúl Bobadilla. Paragwajczyk rozegrał blisko 170 meczów w Bundeslidze, a Mladen Petrić z rozpędu wskoczył do pierwszego składu Borussii Dortmund. Šporar jawił się jako wspaniale utalentowany napastnik, nazywany cudownym chłopakiem marzącym, aby pewnego pięknego dnia wystąpić w barwach The Reds na Anfield Road. Co poszło więc nie tak? Być może czas, w którym reprezentant Słowenii trafił do Bazylei był po prostu wyjątkowo pechowy. Nękany przez różnego rodzaju kontuzje, które zatrzymały jego rozwój i tak naprawdę nie mógł rozwinąć w pełni skrzydeł. Okoliczności te sprawiły, że stracił dużo na swojej sprawności fizycznej. Doskonała koordynacja ciała i zwinność sprawia, że Andraž jest naprawdę niebezpiecznym zawodnikiem bez względu czy posiada piłkę, czy nie. Niewątpliwie wyróżnia go instynkt strzelecki, ale potrafi również swoimi podaniami znakomicie odnajdywać kolegów z drużyny, czego dowodem jest jego współpraca z Mohą. Wyciągnięta dłoń przez Slovan sprawi, że los da mu jeszcze jedną szansę zawalczenia o czołową ligę Europy.

Slovan Bratislava to nie tylko wspomniana dwójka, bowiem mądra polityka transferowa zarządzana przez Ivana Kmotríka przy wsparciu trenera Martina Ševeli pozwoliła, aby w stolicy Słowacji pojawili się serbscy skrzydłowi Aleksandar Cavrić oraz Dejan Dražić. Obaj mają swoje pięć minut w sezonie. Wśród zagranicznych nazwisk wyjawia się także lokalny gracz, a zarazem wychowanek David Strelec, w którym Slovan wypatruje duży talent.

Początek świeżej dominacji na Słowacji

Żaden klub w historii słowackiej Super Ligi nie zdobył tytułu z tak ogromną przewagą, jak uczynił to ŠK Slovan Bratislava. Już na sześć kolejek przed końcem sezonu podopieczni Martina Ševeli po raz 9. mogą świętować mistrzostwo Republiki Słowackiej.

 

Ogólnie Belasí w swojej bogatej historii sięgali 25-krotnie po tytuł mistrzowski, zarówno za czasów gdy istniała Czechosłowacja i po jej rozpadzie, w okresie międzywojennym i podczas II wojny światowej. Mimo, że to Artmedii Petržalka oraz MŠK Žilinie udało się w ostatniej dekadzie awansować do Ligi Mistrzów – Slovan pozostaje najpopularniejszą marką piłkarską na Słowacji. Nie umniejszam oczywiście dokonań choćby Artmedii, która 14 lat temu ograła Celtic Glasgow czy FC Porto, jednak dzisiaj po dużych perturbacjach FC Petržalka próbuje odbudować swoją markę na zapleczu słowackiej ekstraklasy. ŠK Slovan Bratislava jest najbardziej znanym słowackim klubem w całej Europie, między innymi dzięki wygranej nad FC Barceloną w finale Pucharu Zdobywców Pucharów, dzisiejszemu odpowiednikowi Ligi Europy. 21 maja 1969 roku w szwajcarskiej Bazylei Slovaniści pokonali Katalończyków 3:2. Cała Bratysława oszalała, a gracze po powrocie do domu zostali gromko powitani przez tłumy fanów. Świętowania nie było końca.

Foto: archív TASR – Ivan Dubovský

Nie ma co ukrywać, Slovaniści są najbogatszym klubem na Słowacji. Ivan Kmotrík jeden z najbardziej wpływowych przedsiębiorców w kraju naszych południowych sąsiadów, biznesmen, dla którego Belasí są oczkiem w głowie. Zdaje sobie sprawę, że czeka go jeszcze dużo pracy. Jednym z celów jest profesjonalna akademia, która będzie kształcić młodych zawodników. Obecnie około 300 graczy trenuje w ŠK Slovan, a ci najbardziej utalentowani otrzymują profesjonalne kontrakty i stopniowo włączani są do pierwszego zespołu. Uważam, że bardzo dobrą wizją Ivana Kmotríka, którą przybliżył w wywiadzie dla oficjalnej strony klubu jest powstanie szkoły średniej dla swoich wychowanków, gdzie wykształcą się przyszli lekarze, prawnicy, czy inżynierowie grający dla Slovana. Przykładem jest nieżyjący już były napastnik – Božin Laskov, chociaż ciężko w dzisiejszych czasach łączyć studia medyczne z obowiązkami stałego treningu piłkarskiego. Rzecz raczej z tych „mission impossible”. Tutaj kłania się również odpowiednio wykwalifikowany personel nauczycielski. Słowacki naród żył ostatnio wyborami prezydenckimi, tak więc jednym z ważnych elementów może być także to, jak na sektor kształcenia dzieci i młodzieży zapatruje się nowa prezydentowa Zuzana Čaputová.

„Staramy się zwiększać nasz budżet z roku na rok i planujemy kontynuować ten trend. Bardzo dobrze zdaję sobie sprawę, że jeśli chcemy osiągnąć europejski poziom, jesteśmy uzależnieni od budżetu. Nie chciałbym określać liczby, na której chcemy bazować w przyszłości, ale wierzę, że osiągniemy poziom finansowy wystarczający do konkurowania na scenie europejskiej z klubami takimi jak: BATE Borysów, Legia Warszawa, Sparta Praga, Rapid Wiedeń. Oczywiście, żeby osiągnąć ten poziom, potrzebujemy przede wszystkim wielu fanów po powrocie na stary-nowy stadion, ponieważ, jak wszędzie na świecie, największa część dochodów klubu składa się głównie z przychodów ze sprzedaży wejściówek. Wierzę, że razem mamy potencjał, aby osiągnąć ten cel.” – wypowiedź wiceprezydenta ŠK Slovan Bratysława Ivana Kmotríka z maja 2017 roku.

Mijają dwa lata i popularni Belasí nie muszą oglądać się, gdzie jest Legia. Poziom sportowy rośnie, a piłkarze jacy tam grają stanowią monolit. Klub z dumą odnosi się do nowoczesnego obiektu powstałego w miejsce starego stadionu Tehelné pole mogącego pomieścić 22,5 tysiąca widzów. Kibice są przysłowiowym dwunastym zawodnikiem i teraz powinno być łatwiej przyciągnąć duże firmy, a obecni partnerzy, jak choćby Mercedes-Benz robi reklamę w segmencie motoryzacyjnym. Będąc w Žilinie dało się zauważyć, że jest popyt na Slovan Bratysława, a przecież Żółto-Zieloni nie lubią się z ultrasami ŠK Slovan, jeśli chodzi o scenę kibicowską. Normalny kibic jednakże nie ma z tym problemu.

 

W Grecji PAOK Saloniki, w Izraelu Maccabi Tel-Awiw, natomiast w Serbii Crvena Zvezda Belgrad – co łączy te ekipy ze Slovanem? Wszystko odnosi się do meczów bez porażki ligowej. Zobaczymy czy ten stan rzeczy utrzyma się do ostatniego gwizdka kończącego sezon 2018/2019. Na pewno w Bratysławie wszystkie puzzle zostały odpowiednio złożone. Odzyskanie po pięciu latach mistrzowskiej patery w obchody stulecia założenia klubu (3 Maja 1919 roku zapoczątkowała swój byt drużyna pod nazwą 1. ČsŠK Bratislava) jest pięknym osiągnięciem. Coś czuję nosem, że Europa niedługo usłyszy o “Wielkim Slovanie”.  

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x