Michniewicz: Czeka nas piłkarskie święto, jesteśmy pełni optymizmu
– Teoretycznie nie powinniśmy mieć z Leicester większych szans, ale wczorajszy mecz Realu z Sheriffem pokazał, że pieniądze nie grają – mówił Michniewicz na środowym briefingu.
Mistrzowie Polski po zaskakującej wygranej w Moskwie ze Spartakiem (1:0) są liderem swojej grupy w Lidze Europy. W czwartek przy Łazienkowskiej zawita Leicester City (godz. 18:45).
– Jesteśmy pełni optymizmu. Czeka nas piłkarskie święto. Rozegramy spotkanie ze świetną drużyną, prowadzoną przez bardzo dobrego trenera. Jeżeli mamy podążać w kierunku Europy, aby co roku być co najmniej w tej fazie, w której jesteśmy obecnie, to musimy uczyć się gry z takimi zespołami – stwierdził trener.
– Po analizie sposobu gry Leicester od razu widać różnice gry na takim poziomie – szybkość podejmowania decyzji, operowanie piłką i tempo gry w meczach rozgrywanych przez Leicester jest imponujące. Ciesze się, że jutro będziemy mieli okazję zobaczyć to z bliska zarówno my, jak i kibice. Chcemy być częścią jutrzejszego święta – dodał.
Artur Boruc na pewno nie zagra z Lisami. Przechodzi badania, po tym jak zaczęły się jego problemy z plecami. Z kolei Luquinhas nie wziął udziału we wtorkowych zajęciach. – Dalej odczuwa ból w mięśniu czworogłowym. Zobaczymy, jak dzisiaj będzie wyglądała sytuacja dzisiaj. Pod znakiem zapytania stoi występ Andre Martinsa. Dzisiaj będziemy jeszcze z nim rozmawiać, czy jest na 100% gotowy do gry. Pozostali zawodnicy nie zgłaszali żadnych urazów – zaznaczył.
– Nie wiem czy był kontakt z Jasurem. Cieszymy się z tego, że ten zawodnik strzelił gola Realowi. Wszyscy wiedzieli, że jest to bardzo dobry zawodnik. Pamiętajmy, że Jasur przyszedł do nas w listopadzie. Przez trzy miesiące nie trenował z żadną drużyną i wrócił w lutym. Sumiennie trenował, nadrabiał zaległości, rozegrał sparing z Zawiszą Bydgoszcz, gdzie zanotował fantastyczną asystę. Było widać, że potrafi grać. My jednak widzieliśmy także problemy fizyczne. Gdy wrócił po kontuzji rozpoczął się ramadan, który też przeszkadzał mu w optymalnym trenowaniu – kończy Czesław Michniewicz.
źródło: legia.com /