Mamrot: Nie ma czasu na wielką radość, bo musimy patrzeć na to, co przed nami

Ireneusz Mamrot / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

– Na gorąco mogę powiedzieć, że jestem zadowolony z tego, jak byliśmy zorganizowani w defensywie. Śląsk miał sytuacje głównie po szybkich atakach – ocenił Ireneusz Mamrot po zwycięstwie ze Śląskiem Wrocław (2:1).

Piłkarze Arki Gdynia stracili gola po podyktowaniu kontrowersyjnego rzutu karnego, który wykorzystał Michał Chrapek. W drugiej połowie zdołali odrobić straty, a zwycięskiego gola w doliczonym czasie gry zdobył Marko Vejinović. – Nie będę mówił o emocjach, bo wiadomo, że one były. Tak na gorąco mogę powiedzieć, że jestem zadowolony z tego, jak byliśmy zorganizowani w defensywie. Śląsk miał sytuacje głównie po szybkich atakach. Cieszy mnie też sposób prowadzenia gry. Może nie przełożyło się to jeszcze na ilość sytuacji, natomiast lepiej wyglądało nasze poruszanie się po boisku. Kluczową sytuacją była obrona Pavelsa, a później do końca staraliśmy się wykorzystać stałe fragmenty. Pracujemy nad nimi, zaczynają one przynosić efekty i punkty. Nie ma czasu na wielką radość, bo musimy patrzeć na to, co przed nami – zaznaczył Mamrot, cytowany przez portal arka.gdynia.pl.

– Nie można udawać, że nic by się nie działo. Zawsze zmiana trenera powoduje mobilizację u zawodników, ale musi być to poparte wynikami. Przy negatywnych wynikach dużo trudniej się pracuje. Na pewno, jestem zadowolony z tego, jak zawodnicy podchodzą do pracy. Wiara sztabu i zawodników w utrzymanie jest mocna – podkreślił.

Wiele emocji wywołał rzut karny z 10. minuty, gdy zdaniem arbitra sfaulowany został Robert Pich. W magazynie “Liga+extra” Sławomir Stempniewski jasno stwierdził, że Paweł Raczkowski nie powinien odgwizdać “jedenastki”.   – Widziałem w przerwie sytuację z karnym dla Śląska na wideo. Upierałem się, że nie było faulu i dalej tak uważam. Natomiast decyzja została podjęta i nie mieliśmy wpływu na jej zmianę. Poczekamy na ocenę innych ludzi, którzy się tym zajmują. Cieszę się, że zespół zostawił tę decyzję w szatni i wyszedł na drugą połową, by odwrócić losy meczu, co nam się udało – dodał Mamrot.

fot. Krystyna Pączkowska/slaskwroclaw.pl

– Moja praca polega na przygotowaniu zespołu, a nie na analizie decyzji sędziowskich. Zrobimy analizę dzisiejszego spotkania. Były sytuacje, które mogliśmy lepiej wykorzystać, mogliśmy lepiej kontrolować przebieg wydarzeń. W ostatniej części meczu Arka wykazała się dużym zaangażowaniem i po prostej grze rozstrzygnęła go na swoją korzyść. Dla nas to komplikuje sprawę, ale mamy jeszcze dwa spotkania i musimy utrzymać pozycję w grupie mistrzowskiej – przyznał Vitezslav Laviczka.

W środę drużyna Ireneusza Mamrota zmierzy się na wyjeździe z liderem PKO Ekstraklasy – Legią Warszawa, zaś piłkarze Śląska Wrocław spotkają się z będącą w słabszej dyspozycji płocką Wisłą.

źródło: arka.gdynia.pl / slaskwroclaw.pl / własne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x