fot.
Udostępnij:

Ligue 1 – podsumowanie 1. kolejki

Przerwa wakacyjna przyniosła kilka ciekawych zmian, jednak układ sił pozostał ten sam.

Otwierająca sezon kolejka Ligue 1 obyła się bez większych niespodzianek. Najwięcej działo się wśród starć mniejszych klubów, w tym beniaminków, które tradycyjnie skradły serca kibiców.

Inauguracja nowego sezonu Ligue 1 miała miejsce na przepięknym Stade Velodrome w Marsylii, gdzie najpierw kibice mogli podziwiać zdobyty przez Francuzów Puchar Świata, którego bacznie obserwowali jego właściciele  - Steve Mandanda, Adil Rami i Florian Thauvin, a następnie oglądać prawdziwy popis strzelecki gospodarzy przeciwko kiepsko grającej Tuluzie. Paradoksalnie jednak, początek meczu wcale nie był tak udany w wykonaniu Marsylii i choć sytuacji było co niemiara, to tablica wyników nadal wskazywała wynik 0:0. Sytuację przed przerwą uratował kontrowersyjny rzut karny, co do którego oceny nie upewniła nas nawet analiza VAR. Jedenastkę wykonał zdecydowanie najlepszy gracz na boisku - Dimitri Payet. Gwiazdor ostatnich mistrzostw Europy był nie do zatrzymania i kąsał przeciwników raz za razem. Jeszcze w drugiej połowie wpisał się na listę strzelców i zapracował na miano gracza kolejki. Tuluza nie miała jakichkolwiek argumentów, lecz do końca próbowała zmienić losy spotkania, co niestety miało dla nich brutalne skutki. W 89.minucie, a także doliczonym czasie gry do siatki gości trafiali Germain i Thauvin. Marsylia cztery, Tuluza zero.

Dimitri Payet z dwoma golami jest ex aequo na pozycji lidera klasyfikacji strzelców.

Sobotnia seria meczów została rozpoczęta od starcia Nantes z wicemistrzami zeszłej kampanii - AS Monaco. Od drużyny Leonardo Jardima oczekiwano pewnego zwycięstwa i po części cel został osiągnięty, lecz gra Monaco była daleka od ideału. Niespodziewanie to Nantes przewodziło grę i wykazywało znacznie więcej argumentów ku zwycięstwu. Gdyby nie zwichrowany celownik Valentina Rongiera, Żółto-Zieloni mogli schodzić do szatni z dwubramkowym prowadzeniem. Obraz gry uległ diametralnej zmianie dopiero w momencie zameldowania się na murawie Radamela Falcao i Samuela Grandsira. Piłkarze z Księstwa Monako natychmiast doszli do głosu i wyprowadzili trzy, jakże bolesne ciosy. Do bramki trafiali Lopes, Jovetić i wreszcie Falcao. Gospodarze odpowiedzieli szczęśliwym trafieniem Emiliano Sali, ale było to za mało na pragmatycznie grające Monaco. Kamil Glik rozegrał całe spotkanie i zanotował kilka ważnych interwencji.

Mecz pomiędzy Angers a Nimes wydawał się być najmniej interesującym starciem pierwszej kolejki. W końcu trudno było oczekiwać wysokiego poziomu od bardzo przeciętnej drużyny Ligue 1 z beniaminkiem. Tymczasem kibice zgromadzeni na Stade Raymond Kopa byli świadkami kapitalnego thrillera ze smutnym finałem dla miejscowego zespołu. Ponad 25 lat trwała rozłąka Nimes z francuską ekstraklasą. Nieco mniej oczekiwano na gola, którego beniaminek strzelił już po czterech minutach. Był to tak naprawdę początek trasy sobotniego roller coastera. Angers natychmiast ruszyło do ataku. Do przerwy wynik był remisowy, ale już dziesięć minut po wznowieniu gospodarze cieszyli się z dwubramkowego prowadzenia. Ostatni kwadrans to prawdziwy koncert trenera Bernarda Blaquarta. Szkoleniowiec Nimes wpuścił na boisko Clementa Depresa. Napastnik błyskawicznie odpłacił się golem kontaktowym. Wzmożona ofensywa drugiej drużyny zeszłego sezonu Ligue 2 wydawała się zaraz załamać szyki obronne rywala. Wtem czerwoną kartkę otrzymał obrońca Nimes - Florian Miguel. Gdyby emocji było mało, osłabieni goście strzelili jeszcze dwa gole i wynikiem 4:3 udanie rozpoczęli nową przygodę z Ligue 1.

Piłkarze Nimes byli w szampańskich nastrojach po zwycięstwie nad Angers

Droga przez mękę Loïsa Diony'ego zakończyła się już w pierwszym meczu. Snajper Saint-Etienne przerwał niemal roczną serię bez strzelonego gola i przechylił szalę zwycięstwa na stronę Zielonych w starciu z Guingamp. Mecz był wyrównany i żadna z drużyn nie wyróżniała się na tyle, by mówić o w pełni zasłużonym triumfie. Wynik otworzył nowy gracz Saint-Etienne - Wahbi Khazri. Tunezyjczyk popisał się świetnym strzałem z woleja. Kilkanaście minut później, dzięki jedenastce wyrównał Marcus Thuram. W 80.minucie doskonałą wrzutkę na gola zamienił wcześniej wspomniany Diony, czym ustalił wynik spotkania.

Debiut Patricka Vieiry w roli trenera drużyny z Ligue 1 nie przebiegł po myśli wspaniałego niegdyś pomocnika. Nicea pod wodzą Vieiry grała kiepski futbol, widocznie cierpiąc z powodu braku Alassane'a Pley i Mario Balotellego. Rywale z Reims objęli prowadzenie po golu Moussy Doumbii już w drugiej minucie, po czym skupili się głównie na utrzymaniu korzystnego wyniku. Uważnie grająca obrona nie dawała Nicejczykom okazji do przedostania się pod bramkę, przez co większość strzałów padała z dystansu. Efekt? Na dziewiętnaście prób gospodarzy, tylko raz zagrozili rywalom. Stade de Reims powtórzyło sukces Nimes - oba beniaminki zainkasowały komplet punktów na start.

Pojedynek bramkarzy - tak można opisać mecz Montpellier z Dijon. Niefrasobliwość obrony gości sprawiła, że już po pięciu minutach prowadzenie objęło Montpellier. Piłkarze Dijon prezentowali się bardzo słaby w pierwszych czterdziestu pięciu minutach, jednak po przerwie widzieliśmy zupełnie inną, lepiej grającą drużynę trenera Dall'Oglio. Szybko nastąpiło wyrównanie i wówczas do gry weszli golkiperzy. Lecomte w Montpellier i Runarsson w Dijon - obaj prezentowali znakomity poziom, co nie zostało niezauważone przez dziennikarzy L'Equipe, którzy umieścili Runarssona w drużynie kolejki, choć bardziej efektownymi interwencjami popisał się Lecomte, między innymi przy rzucie karnym. Obroniona jedenastka nie uratowała meczu dla Montpellier. W ostatnich minutach spotkania, gola dającego trzy punkty strzelił defensor Dijon - Senou Coulibaly.

Jeszcze niedawno walczyli w europejskich pucharach, w zeszłym sezonie otarli się o spadek, tym razem rozpoczynają od zwycięstwa. Od kilku lat Lille coraz bardziej zawodziło, lecz w sobotę zrobiło wszystko tak jak należy. Mecz z Rennes nie układał się po myśli mistrzów Francji z 2011 roku. Nowy nabytek gości - Clement Grenier, dał prowadzenie tuż przed przerwą. Zmiana wyniku była tylko kwestią czasu. Lille imponowało efektownymi, szybkimi i bezpośrednimi podaniami. Stade Rennes było bezradne przeciwko kontratakom rywali. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3:1. Kibice ze Stade Pierre-Mauroy mogą póki co optymistycznie spoglądać na nadchodzący sezon.

Niedzielny popołudniowiec Olympique Lyon - Amiens może walczyć o miano najnudniejszego spotkania inauguracyjnej kolejki. Absolutna dominacja gospodarzy sprawiła, że mecz był nijaki, a częsty brak składnych akcji dopełnił złego obrazu. Kolorytu dodali Bertrand Traore i Memphis Depay. Zarówno jeden, jak i drugi, bez żadnych kompleksów próbowali ogrywać rywali kolejnymi sztuczkami. Szczególnie efektownie wypadał Traore, który był nie do upilnowania dla defensywy Amiens. Najlepszym przykładem wspaniałej dyspozycji byłego gracza Chelsea był pierwszy gol, gdy najpierw ograł obrońcę, znalazł sobie trochę miejsca schodząc w pole karne i przymierzył wprost między nogi obrońców i bramkarza. Przed końcowym gwizdkiem Memphis Depay postanowił nie być gorszy od klubowego kolegi, więc powalczył o najpiękniejsze trafienie kolejki, bo z pewnością można tak nazwać doskonały strzał Depaya w górny róg bramki z rzutu wolnego.

Feta po zdobyciu mistrzostwa świata nie ma końca. Puchar celebrowano w Marsylii i Lyonie.

Wśród ekip z czołówki zeszłosezonowej tabeli, tylko jeden klub może mówić o ogromnym rozczarowaniu w związku ze startem sezonu, mianowicie Girondins Bordeaux. Nowe rozdanie, własny stadion, rywal z dolnej części tabeli (RC Strasburg) - czy powinno coś pójść nie tak? Wielbłąd bramkarza gospodarzy kosztował drużynę własnego obrońce, gdyż ten nie miał wyboru i musiał faulować rywala, co kosztowało go czerwoną kartką. Wszystko to miało miejsce kilkanaście minut po rozpoczęciu spotkania. Strasburczycy wykorzystali dary losy i rozbili Bordeaux dwoma bramkami. Nowy środkowy pomocnik Strasburga, Ibrahima Sissoko, okazał się kluczowym żołnierzem w talii Thierry'ego Laurey'a. Młodzieżowy reprezentant Francji dyrygował, konstruował i strzelił gola dającego prowadzenie.
Całe spotkanie w barwach Żyrondystów rozegrał Igor Lewczuk. Polak był najmocniejszym punktem formacji obronnej gospodarzy.

Paris Saint-Germain pod wodzą Thomasa Tuchela dopełniło formalności i rozbiło Caen 3:0. Niemiecki szkoleniowiec wyznaczył do gry mocno zmienioną jedenastkę, dając szansę wielu mniej znanym graczom możliwość gry u boku Neymara, Rabiot czy Thiago Silvy. Debiutu w nowej lidze doczekał się legendarny Gianluigi Buffon. Rywal był dużo niżej notowany od PSG, lecz popularny "Gigi" i tak zdążył przywitać się z miejscową publicznością dobrymi interwencjami. Przebieg meczu niczym nie zaskoczył. Podopieczni Tuchela byli znacznie lepsi. Bramki dla mistrzów Francji strzelali Neymar, Rabiot, a dzieło ukończył, stawiający pierwsze kroki w wielkiej piłce, Timothy Weah. To już siódme kolejne zwycięstwo Paryżan na otwarcie sezonu.

Jedenastka 1.kolejki Ligue 1 wg PilkarskiSwiat.com:

Wyniki 1. kolejki i tabela Ligue 1:

Olympique Marsylia - Toulouse FC 4:0
FC Nantes - AS Monaco 1:3
SCO Angers - Nîmes Olympique 3:4
OSC Lille - Stade Rennais FC 3:1
Montpellier HSC - Dijon FCO 1:2
OGC Nice - Stade de Reims 0:1
AD Saint-Étienne - EA Guingamp 2:1
Olympique Lyon - SC Amiens 2:0
Girondins Bordeaux - RC Strasbourg 0:2
PSG - SM Caen 3:0

[table id=5 /]

Czołówka klasyfikacji strzelców Ligue 1:

[table id=109 /]


Avatar
Data publikacji: 14 sierpnia 2018, 8:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.