Lech Poznań: Nie zmarnować tej chwili

Lech Poznań - Jagiellonia Białystok, 19.07.2020 / fot. Mikołaj Barbanell

Lech Poznań po wyeliminowaniu belgijskiego Royal Charleroi i awansie do fazy grupowej Ligi Europy, znów pojawił się na ustach wielu ekspertów od piłki nożnej w naszym kraju. Kolejorzem zachwycają się wszyscy, nawet ludzie, którzy zazwyczaj Lechem się nie zajmują. Prezesi Lecha mogą uśmiechać się do siebie, ale dla kibiców ważniejsze jest to, czy na koniec sezonu Lech włoży coś do pustej od 2015 r. gabloty. 

Lech Poznań – sukces nie tylko na murawie

Przed czwartkowym meczem z Royal Charleroi wielu zadawało sobie pytanie – czy tego Lecha stać na awans do fazy grupowej Ligi Europy? Ostatecznie po heroicznym boju (zwłaszcza w samej końcówce), piłkarze Dariusza Żurawia mogli cieszyć się z dużego sukcesu. W zasadzie od razu po końcowym gwizdku sędziego, powstało kolejne pytanie – czy Lech ma kadrę, która wystarczy do gry na trzech frontach? Tutaj po raz pierwszy trzeba pochwalić postawę prezesów Kolejorza.

Sprowadzenie do klubu takich zawodników jak Nika Kacharava, Vasyl Kravets oraz Mohammad Awwad było dobrym ruchem ze strony dyrektora sportowego. Wymienieni piłkarze sprawili, że trener Dariusz Żuraw ma komfort wyboru przy wybieraniu składu na dany mecz. Oczywiście, żeby nie było zbyt słodko, to trzeba od razu zaznaczyć, że te transfery nie wystarczą. Lechowi nadal brakuje 2-3 zawodników, którzy byliby nie tylko uzupełnieniem składu. W zespole z Poznania potrzeba piłkarzy, którzy w razie urazu, kartek lub słabszej formy któregoś z podstawowych zawodników, wejdą na boisko i nie obniżą poziomu drużyny.

Awans do rozgrywek grupowych Ligi Europy, to moment, którego dawno w Poznaniu nie przeżywano. Wydaje się, że od zeszłego czwartku nazwa Lech Poznań została już odmieniona przez wszystkie przypadki. I po raz pierwszy od bardzo dawna, nie są to tylko zarzuty, pretensje i kolejne wytykanie błędów. Dziś o Lechu mówi się dobrze, bo tego wymaga realna ocena zaistniałej sytuacji. Jak długo tak będzie? To zależy nie tylko od samych piłkarzy czy szkoleniowca. To równie mocno zależy od rządzących Lechem Poznań. Oni dziś mają chwilę oddechu, ale kibic nie zapomina o latach, które delikatnie pisząc – były bardzo średnie. Panowie Klimczak i Rutkowski nie pierwszy raz mają okazję się wykazać. Najbliższe miesiące pokażą czy słowa o wyciąganiu wniosków, wreszcie się potwierdzą.

Transfer wpisujący się w klimat

Jak już wyżej wspomniałem, wokół Lecha aktualnie wszystko wydaję się być na dobrych torach. Można powiedzieć, że wreszcie. Oczywiście na wyciąganie poważniejszych wniosków oraz ocenienie przełomu września i października przyjdzie jeszcze czas. Jednak takie informacje, jak ta z wytransferowaniem Jakuba Modera do angielskiego Brighton & Hove Albion również niejako wpisuje się w aktualną pozytywną dynamikę wokół klubu ze stolicy Wielkopolski.

Doniesienia: Będzie rekord transferowy Lecha. Moder zagra w Anglii

Ktoś może mi zarzucić, ale jak to?! Sprzedają piłkarza i piszemy, że jest to dobra informacja? Otóż jest! Taki transfer, na takich warunkach o jakich jest mowa, to tylko i wyłącznie plus. Dla klubu i dla zawodnika. Nawet najwięksi malkontenci zostali zmuszeni do tego, aby ten transfer pochwalić. Pojawiają się głosy, że po występach w Lidze Europy cena za Jakuba Modera jeszcze by wzrosła. W mojej opinii to nie musi wcale działać w tę stronę. Oczywiście liczę na to, że Lech Poznań w pojedynkach z Benficą Lizbona, Standardem Liege czy Rangers FC pokażę się z jak najlepszej strony i o Kolejorzu ciągle będzie głośno. Co jednak gdyby forma piłkarzy nagle gdzieś uszła, a wyniki byłyby dalekie od wymarzonych? Pojawiłyby się pretensje do klubowych władz, że nie wykorzystali oni wcześniej nadarzającej się okazji i nie zrobili transferowego strzału w 10-tkę.

Taki mamy klimat i musimy się z nim pogodzić. Cały czas podkreślam, że słowa uznania dla panów Klimczaka, Rutkowskiego i Rząsy nie są żadnym wywyższaniem tej trójki. Cały czas oceniam to, co się aktualnie dzieje. Skoro wokół Lecha i ludzi za niego odpowiedzialnych pojawiły się plusy, to warto je docenić. Nie zapominając jednak o wcześniejszych, tych złych chwilach.

Zapełnić gablotę! W końcu

Ani awans do Ligi Europy, ani sprzedaż Jakuba Modera za ogromne pieniądze, ani też całkiem solidne transfery nie pomogą w poprawie oceny prezesów Lecha, jeżeli na koniec sezonu Kolejorz zostanie z niczym. To trzeba sobie powiedzieć uczciwie. Dziś jest chwila, która sprawiła, że fani z Poznania mają o czym mówić. Mogą, a może nawet powinni żyć nadzieją, że to wszystko zaczyna mieć sens. Wiemy jednak, że ta bańka może bardzo szybko prysnąć. Co wtedy?

Wyobraźmy sobie koniec sezonu 2020/2021 – Lech zajmuje miejsce w pierwszej trójce PKO BP Ekstraklasy, ale nie jest to najwyższa pozycja. W rozgrywkach o Puchar Polski, piłkarze Dariusza Żurawia odpadają w półfinale po zaciętych rzutach karnych. A ambitna postawa w Europie nie pozwoliła na wyjście z grupy. Czy wówczas wszyscy związani z Lechem będą wracać do października i będą wspominali mecz z Charleroi? Czy będą rozmawiali o pieniądzach za Modera? Będą, ale raczej w sensie kolejnych, nieumiejętnie wydanych pieniędzy. Solą grania w piłkę nożną trofea. I to z nimi utożsamiają się kibice. Z trofeami utożsamiany jest cały klub. Jeśli ich nie będzie, wszystko zostanie tylko i wyłącznie “osiągnięciem pobocznym”. Takim, które nic nie dało.

Zmiana odbioru pracy trenera

Dariusz Żuraw sam mówił, że nie stawiają sobie w klubie celów. Jedynymi słowami, które wypłynęły z ust szkoleniowca były te, o ładnej dla oka grze. Jakiś czas temu o tych słowach kibice wypowiadali się w nieco wścibski sposób. Przecież za piękną grę nie dostaje się żadnego pucharu. I każdy kto tak mówił, miał absolutną rację. Mam wrażenie, że po każdym kolejnym meczu Lecha w eliminacjach Ligi Europy odbiór pracy trenera Żurawia się zmieniał. Co oczywiste – na lepsze. Dziś opiekun Lecha Poznań doczekał się nawet skandowania swojego nazwiska, kiedy to drużyna wróciła z Belgii.

Wiemy doskonale, że łaska fana na pstrym koniu jeździ. I skoro dziś Dariusz Żuraw jest chwalony i obsypywany komplementami, to już “jutro” mogą pojawić się zarzuty. Tak jest od zawsze i tego nie zmienimy. Ja sam byłrm w tej grupie, która mimo kilku dziwnych decyzji, była po stronie trenera Żurawia. Tak, pamiętam to, że Lech pod jego – nomen omen skrzydłami, nic nie wygrał. Jednak widzę to, jak urodzony w Wieluniu szkoleniowiec ewoluuje. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że robi to równomiernie do przemiany swojego zespołu. Jak ważna w zespole jest atmosfera pokazują ostatnie mecze. Dziś w Lechu każdy jest w stanie skoczyć za sobą w ogień. To jest siłą Kolejorza. Lech dziś jest drużyną, przez duże “D”.

Dobrze rozumiejący się piłkarze są ważni, bardzo ważni. Jednak nad wszystkim pieczę trzyma sztab szkoleniowy z Dariuszem Żurawiem na czele. W Lechu przed sezonem doszło do istotnych roszad. Być może jest za wcześnie żeby to oceniać, ale prędzej czy później pojawi się podsumowanie zrezygnowania z Dariusza Skrzypczaka i Karola Bartkowiaka i zastąpienie ich Januszem Górą oraz Dariuszem Dudką. Tak czy inaczej na ten moment, to Dariusz Żuraw jest jednym z największych wygranych. Kibice, nawet ci nieprzekonani, powoli zaczynają zauważać i doceniać model pracy tego trenera. Jednak z trenerem jest podobnie jak z zarządem. Dziś możemy pochwalić pojedyncze decyzję, ale clou sprawy jest takie, że bez zdobycia Mistrzostwa Polski wszystko zostanie zapomniane i wykorzystane jako szereg zarzutów. Do trenera, do prezesów, a nawet do piłkarzy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x