Lech odzyskuje tożsamość. Świetna robota Djurdjevicia, ale to dopiero początek

Krzysztof Drobnik (Piłkarski Świat)

W końcówce poprzedniego sezonu z klubem Lecha Poznań pożegnał się ówczesny szkoleniowiec drużyny – Nenad Bjelica. Jego miejsce zastąpił tymczasowo Radosław Ulatowski. Jak wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, tamten okres był jednym z gorszych w ostatnich czasach dla “Kolejorza”. W klubie oczekiwano zmian w zarządzie i zastanawiano się kto przejmie schedę po Chorwacie. 

Wybór padł na Ivana Djurdjevicia. W grze były jeszcze podobno kandydatury m.in. takich trenerów jak Jerzy Brzęczek (obecny selekcjoner reprezentacji Polski) czy Marcin Brosz, który wyśrubował wynik ponad stan z beniaminkiem – Górnikiem Zabrze. Kibice z pewnością nie narzekali na wybór “Djuki”. W końcu to on występował już w barwach Lecha jako piłkarz. Był kapitanem drużyny, słynął z walki, potwornego zaangażowania. Wszyscy w Poznaniu doskonale wiedzą, że Serb to bardzo silna osobowość z mocnym charakterem. Do czego zmierzam? Niedawno – kibice wbiegali na murawę z zażenowania z tego, co się dzieje. Sytuacja wyglądała tragicznie. Przyszedł Djurdjevic, ściągnął do pierwszej drużyny – siedzącego od lat w rezerwach Mateusza Orłowskiego. Z wypożyczenia powrócił Paweł Tomczyk. Do drużyny dołączył Tomasz Cywka, Karol Szymański, Pedro Tiba, Joao Amaral i Dioni. To jak gra Lecha wygląda teraz to oczywiście nie tylko zasługa Serba. Władze wykonały jego polecenia transferowe. On od razu zabrał się do roboty. Zmienił system gry zespołu z czwórki na trójkę obrońców, a wiadomo, że formacja z czwórką od lat była praktykowana w Poznaniu. W reprezentacji Polski granie z trójką graczy w defensywie nie podziałało, w Legii podobnie, a w Lechu? Kapitalnie przygotował swoich piłkarzy do tego trener Djurdjevic.

“Djuka” często podkreśla w swoich wypowiedziach: “To jest Lech Poznań. Tu trzeba walczyć“. Dobrze, że to nie są tylko puste słowa, bo jak widać przekłada to się odpowiednio na piłkarzy. To nie jest przypadek, że lechici dużo decydujących bramek w tym sezonie zdobywają w końcówkach meczu. Taka sytuacja miała miejsce w meczu z Gandzasarem Kapan, z Wisłą Płock czy z Szachtiorem Soligorsk.

Obecnie “poznańska lokomotywa” wygląda jakby ruszyła z kopyta do przodu, żeby za wszelką cenę osiągnąć swój cel. Ale widać póki co, że jeszcze nie wszystko działa do końca, jak należy – są momenty rozprężenia – w rewanżu z Gandzasarem, w drugiej połowie z Wisłą Płock, Cracovią bądź Szachtiorem Soligorsk. Nie ma wątpliwości jednak, że jeśli te błędy zostaną wyeliminowane – Lech ma szansę grać na równi z równym w meczach z Genk i walczyć o mistrzostwo Polski z Legią czy Jagiellonią do samego końca.

Coraz lepiej też wygląda gra pod presją u piłkarzy Lecha. W kilku spotkaniach w trwającym już sezonie zostali zepchnięci pod ścianę, jednak niejednokrotnie potrafili wyjść z opresji zwycięską ręką nawzajem się wspierając.

Zmiany jakie władze Lecha w duecie wraz z szkoleniowcem Ivanem Djurdjeviciem wprowadzili są w ostatnim czasie niepoliczone. Jednak to jest dopiero początek… nie tylko wielkich wyzwań, ale także i fantastycznej, przekonującej gry i walki do końca. Djurdjevic konsekwentnie wprowadza to, czego innym trenerom w Lechu regularnie nie udawało się wdrożyć w życie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x