Lech – Legia: Kiedyś dzień wojny…

Piotr De Bever (Piłkarski Świat)

Dzisiaj wieczorem absolutny hit piłkarskiej LOTTO Ekstraklasy Lech Poznań – Legia Warszawa…Tak jeszcze do nie dawna grzmiały by sportowe tytuły. Piłkarskie media rozpisywały by się o meczu, który uważany był za klasyk, nasze polskie derby. Dzisiaj, głownie za sprawą Kolejorza sprowadzony został do zwykłego meczu, który nie budzi już takich emocji.

Tak, wiemy wszyscy że #wszystkozostałojużpowiedziane, że większość z sympatyków Lecha czeka z wytęsknieniem na koniec sezonu. Niektórzy czekają na wielkie zmiany jakie mają nadejść. Jeszcze inni w szczególny sposób wyrażają swoje frustracje, złość, zobojętnienie. Poznański artysta uliczny (bo tak chyba trzeba go nazywać) Luntrus, stworzył nowe graffiti które świetnie oddaje atmosferę poznańskich kibiców. “Kiedyś dzień wojny, tak uczył tata, dzisiaj wielkie pustki bo czasu strata“, tak brzmi slogan który obrazuje niską frekwencję jaką Kolejorz odnotuje podczas dzisiejszego spotkania. 

Jeszcze rok, może dwa lata temu zakup biletu na mecz z Legią przy Bułgarskiej był trudnym zadaniem. Wejściówki w przedsprzedaży rozchodziły się jak ciepłe bułeczki, a stadion wypełniony był po brzegi. Im bliżej było do spotkania, tym częściej kibice rozprawiali o formie, taktyce, umiejętnościach, o historii spotkań. Kibice żyli tym dniem, tym spotkaniem, tą atmosferą. Gdy doszło do reformy rozgrywek i powstaniu ESA37, przed końcem rundy zasadniczej fani Lecha obliczali które miejsce powinny zająć drużyny, aby ten trzeci mecz z Legią zagrać u siebie. 

Tymczasem gdy po 30.kolejce Kolejorz fartem zachował miejsce w czołowej ósemce, i gdy podano terminarz rozgrywek, nikt się jakoś nie cieszył z faktu goszczenia u siebie odwiecznego rywala. Już w lutym, podczas starcia w fazie zasadniczej, wygranego przez Lecha 2:0, z obecnością fanów na stadionie nie było najlepiej. Z trybun mecz obejrzało 24 164 kibiców, i była to najniższa frekwencja od 2010 roku. Dzisiaj będzie znacznie gorzej. We wtorek uprawnionych do wejścia było nieco ponad 11 tysięcy. Nie znaczy to jednak że tyle osób zasiądzie na Bułgarskiej, bowiem osoby uprawnione to również te, które posiadają karnet na rundę, ale na mecz mogą wcale nie przyjść. 

Ligowy klasyk stoczył się na samo dno, i trudno szukać jakiegokolwiek usprawiedliwienia. Legia walczy o mistrza, jak co roku zresztą, Lech tylko chcę się liczyć w stawce, ale od 2015 roku zawsze czegoś brakuje. Ewentualna wygrana poznaniaków, nawet taka która przyczyniał by się do tego, że Legia mistrza nie zdobędzie i tak nastrojów nie poprawi. Nowy sezon może być jeszcze gorszy, bo Kolejorz musi szukać nowych piłkarzy, nowego (chociaż to nie przesądzone) trenera i zbudować nową drużynę. Czy władze Lecha stać (i nie chodzi tylko o kwestie finansowe) na transfery zawodników którzy od razu dadzą klubowi jakość? Trudno się tego spodziewać. I nawet piękne motto poznańskiej drużyny “Nigdy się nie poddawaj” przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Poddali się zawodnicy, poddali się i kibice.

Ale spokojnie, kibice wcale się nie odwrócili od Lecha. Nie spalili swoich szali, nie pozbyli się klubowych pamiątek, nadal z dumą noszą niebiesko-białe barwy i nadal Kolejorza mają w sercu. Nie przychodzą na stadion w ramach demonstracji, walczą o to aby władze nie traktowały ich jak klientów. I to klientów niższej kategorii jak się wydaje. Zarządzany bowiem jak korporacja Kolejorz z jednej strony namawia swoich fanów aby Ci przyszli na stadion, z drugiej strony nie robi nic aby ich do tego zachęcić. Prawdą jest że na dzisiejszy mecz ceny wejściówek są niższe, niż na spotkanie które odbyło się w lutym, jednak cena i tak jest wysoka. Wyższa niż na spotkania z innymi przeciwnikami. Taki zabieg marketingowy wzbudza w kibicach tylko kolejną falę złości. I tutaj powraca wątek “klienta niższej kategorii”, bo jak inaczej nazwać relacje ze sprzedającym widowisko, które nijak ma się do szumnych zapowiedzi? Gdy kupimy, nawet w wielkiej korporacji wadliwy produkt, możemy go reklamować, lecz gdy na boisku zobaczymy brak zaangażowania zawodników i kolejną porażkę, to jedyne co możemy zrobić to utyskiwać w drodze do domu. 

Oczywiście nie tylko cena biletu determinuje kibiców do pozostania w domu, jednak jego wysokość obrazuje do jakiej roli został na chwilę obecną sprowadzony kibic. 11 tysięcy kibiców na meczu z Legią Warszawa brzmi jak żart, ale nim nie jest. To potężny cios wizerunkowy dla klubu, i pora do przemyśleń strategii zarówno marketingowej, lecz głównie sportowej. Potencjał kibicowski Lecha jest wielki, szkoda że zabijany z sezonu na sezon.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x