La Liga: Fatalna gra Sevilli, Barcelona zdemolowała Osasunę, Betis skromnie wygrywa z Athleticiem

Barcelona

/twitter.com/FCBarcelona/

W ramach 28. kolejki La Ligi Santader rozegrano dziś cztery spotkania. Najciekawiej zapowiadała się rywalizacja Blaugrany z Osasuną na Camp Nou, ale też starcie Rayo z Sevillą. Z kolei Baskowie rozegrali między sobą derby, a trzecia drużyna poległa na Benito Villamarin z Betisem. 

Rayo Vallecano – Sevilla 1:1 

O grze Sevilli na wyjazdach można się rozpisywać i rozpisywać, ale wszystko to piłkarze nam pokazują na boisku. Ekipa Lopetegui’ego co prawda nie przegrywa, ale notuje fatalne występy poza Sanchez Pizjuan, a szczególnie źle to wygląda na tle słabych rywali. Kilka tygodni temu z Osasuną, tydzień temu z Deportivo Alaves, a dziś do tego doszła strata punktów z Rayo Vallecano, które nie zgarnęło punktów od sześciu kolejek! Także remis z ekipą z Vallecas w tej formie można traktować jak porażkę! Zupełnie inaczej sprawa wygląda na własnym terenie, gdzie Los Nervioneses grają wybitnie. Przypominają się czasu Unai’a Emerego, który podczas swojego ostatniego sezonu ani razu nie wygrał na wyjeździe!

Szkoleniowiec gospodarzy dokonał dziś kilku roszad przed meczem rewanżowym z West Hamem. W czwartek Sevilla wygrała tylko 1:0, choć na gola zawodnicy mieli więcej sytuacji. Patrząc na to, iż pierwszy mecz toczył się w Andaluzji to w Londynie można spodziewać się absolutnie wszystkiego. Z kolei dziś to tzw. “wszystko” to jeden strzelony gol i także jeden stracony. W pierwszej połowie Sevilla nie pokazała nic! Absolutnie nic! To Rayo prowadziło grę i szukało sobie okazji na gola. Co prawda uderzenia w większości były niecelne, ale więcej z ich strony można było zaobserwować, niż ze strony sześciokrotnych mistrzów Ligi Europy. Rafa Mir w 11. minucie zdobył gola, lecz po interwencji VAR został on anulowany z uwagi na przyjęcie futbolówki ręką.

Dopiero po zmianie stron gra nabrała rumieńców, a impulsem do tego było kapitalne trafienie Bebe. Portugalczyk nawinął Augustinssona, a następnie uderzył mocno przy bliższym słupku. Strzał ten oddał z ostrego kąta, co sprawiło, że Bono nie miał zbyt wielu szans na obronę. Dopiero potem Lopetegui wpuścił na boisko Jesusa Coronę, Anthonego Martiala i Marcosa Acunę, lecz Argentyńczyk dość szybko opuścił plac gry z powodu urazu. Goście zdołali odpowiedzieć właśnie za sprawą Thomasa Delaney’a, który wykorzystał wrzutkę od Jesusa Corony. W ostatnim kwadransie Rafa Mir upadł w polu karnym po starciu z jednym z przeciwników. Sędzia wstępnie wskazał na wapno, ale po obejrzeniu powtórki wycofał się z tej decyzji. Ostatecznie wynik 1:1 nie uległ zmianie. Rayo przełamało swoją niemoc, a Sevilla po raz kolejny zgubiła punkty w banalny sposób.

Real Betis – Athletic Club 1:0 

Los Verdiblancos w ostatnim czasie stracili impet jeżeli chodzi o wygrywanie meczów. Zapoczątkowała to porażka z Sevillą w Gran Derbi, a następnie przegrana na własnym stadionie z Atletico Madryt, czyli rywalem z grupy pościgowej. Betis stracił trzecią pozycję na rzecz Barcelony i Atletico i znajduje się obecnie w strefie Ligi Europy. Dziś jednak z Athleticiem pokazali tyle, by trzy oczka na Benito Villamarin zatrzymać. Baskowie także szukali sobie okazji, by wywieźć komplet punktów, lecz plan Manuela Pellegriniego był bardziej konkretny.

Betis wyszedł na prowadzenie w 20. minucie gry, kiedy wrzutkę z lewej strony wykorzystał Borja Iglesias. Napastnik dostawił głowę i posłał piłkę przy dalszym słupku. W dalszej fazie meczu gospodarze szukali sobie szans, by podwyższyć prowadzenie, ale i Athletic nie pozostawał dłużny. Groźny w ofensywie był Inaki Williams, a także jego brat, który na placu gry pojawił się dopiero w drugiej połowie. Punkt kulminacyjny nastąpił w 80. minucie gry, kiedy to Mateu Lahoz  pokazał Nabilowi Fekirowi czerwoną kartkę. Francuz podczas meczu był wielokrotnie zatrzymywany nieprzepisowo, a pod koniec spotkania przesadził z emocjami, kopnął dość mocno Ikera Muniaina. Goście nie potrafili jednak wykorzystać gry w przewadze, a Betis dowiózł skromne prowadzenie do ostatniego gwizdka arbitra.

Real Sociedad – Deportivo Alaves 1:0 

Kolejne spotkanie tego dnia, które zakończyło się wynikiem 1:0. Derby Kraju Basków pomiędzy Sociedad, a Alaves zakończyły się zwycięstwem gospodarzy. Nie było jednak zdobyć decydującą bramkę, bowiem goście z Vitorii bardzo sumiennie prezentowali się w defensywie. Praca pod tym kątem w wykonaniu Jose Luisa Mendilibara wyglądała znakomicie. Zarówno defensorzy, jak i cała ekipa konsekwentnie neutralizowali ataki gospodarzy. W pierwszej połowie Real Sociedad nie miał zbyt wiele do zaoferowania. Dopiero po zmianie stron Baskowie ruszyli z większym impetem, na pozycji pokazywał się Portu, czy też Alexander Sorloth. W 70. minucie gry dośrodkowanie z rzutu wolnego Mikela Oyarzabala wykorzystał Martin Zubimendi. Obrońca znalazł się na dobrej pozycji i oddał strzał głową. Goście starali się opowiedzieć, lecz ta sztuka im się nie udała.

Barcelona – Osasuna 4:0 

Posucha ze zdobywaniem małej ilości bramek w całej kolejce skończyła się na Camp Nou. Szkoda tylko, że to spotkanie rozgrywane było na samym końcu kolejki, jednak patrząc na wynik i grę to można rzec, że warto było tyle czekać. Była to także kolejna rywalizacja, w której Barca zaaplikowała rywalowi cztery bramki. Piłkarze Osasuny momentami wyglądali jak tyczki, Blaugrana urządziła sobie trening, który zakończyła owocną zdobyczą. Strzelanie rozpoczął już w 14. minucie Ferran Torres, który wykorzystał pewnie rzut karny. Kilka chwil później po znakomitym podaniu od Dembele Ferran podwyższył prowadzenie. Wyczekał moment do samego końca i w prosty sposób pokonał Sergio Herrerę. Dembele w 27. minucie posłał także drugie kapitalne podanie, tym razem do Aubameyanga. Gabończyk wyszedł w momencie podania zza linii obrońców i tylko dostawił stopę do piłki zagrywanej z prawej flanki boiska.

W drugiej połowie gospodarze włączyli ekonomiczny, a Xavi dał szansę tym zawodnikom, którzy w dużej mierze spędzali czas na ławce rezerwowych. Na boisku zameldowali się między innymi Clement Lenglet, Oscar Mingueza, Martin Braithwaite, czy też Riqui Puig. Na szczególną uwagę zasługuje ten ostatni piłkarz, wychowanek Barcy. Puig poszedł sam z akcją i dwukrotnie położył na boisku Sergio Herrerę, po czym oddał strzał w kierunku bramki. Wynik nie uległ już zmianie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x