Kubo
fot. fot. Agencia EFE
Udostępnij:

Kubo i Alena, czyli Getafe z odrobiną finezji. Czy to zadziała?

Bordalas ściągnął posiłki. Carles Alena i Takefusa Kubo pragną gry. Obaj nie należą jednak do profilu Getafe. Czy pierwiastek finezji sprawdzi się na  Coliseum Alfonso Perez?

Getafe, szukając wsparcia, zwróciło się o pomoc do FC Barcelony. Carles Alena dał kilka powodów w ubiegłym sezonie, by na niego postawić. Wówczas grał na wypożyczeniu w Betisie. Na Camp Nou zabrakło jednak miejsca. Łącznie w tym sezonie w barwach Blaugrany zagrał jedynie 170 minut. Katalończycy nie chcąc pozbywać się 23-latka na stałe, postanowili wypożyczyć go raz jeszcze. Tym razem mowa o jedynie półrocznym pobycie poza Barceloną. Hiszpan ma niewiele czasu, ale i niewielką konkurencję. O minuty więc nie powinno być trudno.

Od Emery'ego wprost pod skrzydła Bordalasa

Po solidnym sezonie w barwach Mallorki, Real Madryt postanowił wypożyczyć Takefuse Kubo raz jeszcze. Tym razem do zespołu, bijącego się o grę w europejskich pucharach. Villarreal na papierze wyglądał dobrze, ale realia okazały się zupełnie inne. Japończyk zdecydowanie nie był pierwszym wyborem Emery'ego. Na jego nieszczęście, Żółta łódź podwodna radzi sobie całkiem nieźle, więc i zabrakło argumentów, by Kubo dostał więcej czasu. 19-latek zatem spróbował poszukać go gdzie indziej, a zarówno Los Blancos, jak i Villarreal z chęcią mu w tym pomogły. Padło na Getafe. Wydaje się, iż w innnych okolicznościach Kubo do ekipy Bordalasa raczej by nie trafił. Pomogły jednak trudne warunki zarówno na Coliseum Alfonso Perez, jak i Japończyka, który zimą musiał podjąć decyzję o swojej przyszłości dość błyskawicznie.

Debiut na "tak", choć rywal pomógł

Getafe do meczu z Elche podchodziło jako zespół o włos od strefy spadkowej. Zwycięstwo z beniaminkiem było więc koniecznością. Szczególnie że podopieczni Almirona nie wygrali od października. Wczorajszy mecz był również świetną okazją, aby zarówno Carles Alena, jak i Takefusa Kubo odhaczyli debiut. Pierwszy z wymienionych wyszedł w podstawowej jedenastce, natomiast drugi pojawił się w 64. minucie meczu.

Elche wbrew oczekiwaniom gości postawiło trudne warunki. Mimo gry pod wysokim pressingiem od pierwszych minut już po pierwszej kontrze objęli prowadzenie. Carles Alena czuł się jednak pewnie. To on wykonywał wszystkie stałe fragmenty gry. Katalończyk także starał się być cały czas pod grą (76 kontaktów z futbolówką), choć nie podejmował ryzyka. Najczęściej wybierał dość proste rozwiązania. Właściwie w swoim stylu, przypominającym nam skąd pochodzi. Mówiąc z lekkim przytykiem, można było odnieść wrażenie, że błyskawicznie zadomowił się w ekipie Bordalasa. 23-latka mnóstwo było nie tylko w akcjach Getafe. Przy każdym przewinieniu nie odpuszczał sobie szansy do dyskusji z arbitrem. W drugiej połowie z postawy biernej przyjął bardziej bezpośrednią, za co wyłapał żółty kartonik.

O ile Alena rozegrał całe spotkanie, tak Kubo musiał zadowolić się dwoma kwadransami. To jednak wystarczyło, by uznać, że Japończyk dał świetną zmianę. Przyczynił się do zdobycia dwóch bramek, które ostatecznie dały przyjezdnym komplet punktów. Dla kolegów starał się być widoczny, urywając się spod krycia. Często zmieniał tempo, dając nieco potrzebnego dynamizmu.  Rywale za to go nie oszczędzali, więc niejednokrotnie bliżej witał się z murawą. Choć rozpalił apetyty, tak pozostaje nieodparte pytanie, czy nie pomógł sam rywal. Elche od 52. minuty grało w dziesiątkę, co dało się zauważyć po diametralnej zmianie postawy. Do przerwy gospodarze nie odstawali od ekipy Bordalasa, mimo że rzadziej byli przy piłce.

Athletic i jego problemy wykraczają poza ramy sportowe. Gdzie tkwi problem?

 

Zdążyć, wpisać się w klucz

Czasu jest niewiele. Pół roku na pomoc uskutecznienia ofensywy Getafe, ale i progres indywidualny. Dla Kubo latem może się zwolnić miejsce w Realu Madryt. Sytuacja gracza FC Barcelony wygląda gorzej, aczkolwiek niewiele wskazuje, by miał zostać w Getafe na dłużej. To oznacza, że zarówno jeden, jak i drugi dla Bordalasa mają być tylko kołem ratunkowym, a nie pomostem.

Mecz z Elche w wykonaniu obu panów mógł się podobać. W najbliższym czasie Getafe zagra z Huescą, Athletikiem, czy Alaves, więc miejsca na rozwinięcie skrzydeł powinno być całkiem sporo. Na prawdziwy sprawdzian przyjedzie nam poczekać do lutego i meczów z Sevillą, czy Realem Sociedad. Mimo wszystko dyspozycja i miejsce Getafe nie jest dziełem przypadku. Ekipa z Coliseum Alfonso Perez ma swoje problemy również z tyłu. Tutaj ani Alena, ani Kubo nie będą wsparciem i o tym warto pamiętać.

Tak samo, jak o charakterze Jose Bordalasa. Ten co prawda o Takefuse Kubo zabiegał już wcześniej, ale identycznie było przecież z Victorem Mollejo. Szkoleniowiec Azulones za wszelką cenę chciał wypożyczyć nastolatka, mimo że ten początkowo miał zostać w Madrycie. Atletico jednak się ugięło, bo Lemar nie został sprzedany. Mollejo profilem pasował do Getafe jak nikt inny. Mimo to rozegrał w tym sezonie tylko cztery spotkania, wszystkie zaczynając z ławki. Nie jest ważnym elementem układanki Bordalasa, choć wciąż wierzy, że dostanie więcej czasu. Przypadek Aleni i Kubo jest inny, bo od nich oczekuje się więcej. Niemniej jednak rzeczywistość potrafi zaskakiwać i trzeba się z tym liczyć.


Avatar
Data publikacji: 12 stycznia 2021, 10:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.