fot. The Sun
Udostępnij:

Książę Albert płakał jak oglądał

AS Monaco uległo przed własną publiką 0:1 w starciu z Angers SCO.

 

Wszechobecna nędza zagościła na Stade Louis II. Jeżeli dotychczasowy - bardzo mały - dorobek punktowy nie wszczął alarmu, tak porażka z Angers (!) powinna być początkiem zmian, ponieważ te są niezwykle potrzebne w klubie z Księstwa Monako. Zespół Leonardo Jardima nie miał jakiegokolwiek pomysłu na grę, ba! nie stworzył sobie żadnej okazji. Ofensywne trio: Gołowin, Falcao, Chadli było zaledwie zgrają statystów. Z całym szacunkiem dla Angers, to jeden z najgorzej grających zespołów w lidze, często prezentujący dość radosny i nieudolny futbol, choć ostatnio bardzo skuteczny. Efektywność Czarno-Białych było widać dzisiaj jak na dłoni. W dwudziestej siódmej minucie, Flavien Tait przeprowadził rajd po lewej stronie i dograł niską piłką w środek, gdzie Stéphane Bahoken skierował ją do siatki.

Jedyna szansa gospodarzy na wyrównanie nadarzyła się w ostatnich dziesięciu minutach, kiedy sędzia rozpatrywał celowość zagrania ręką gracza rywali w polu karnym. Ile osób, tyle pewnie będzie opinii odnośnie decyzji. Ostatecznie rzutu karnego nie było i AS Monaco pozostało tylko bicie głową w mur. Pustoszejący z każdą kolejką stadion nie powinien nikogo dziwić. Oglądać Monako się nie da, a zwycięstwo gospodarzy można jedynie zobaczyć na wewnętrznej gierce treningowej.

 

AS Monaco - Angers SCO 0:1 (0:1)
0:1 - Stéphane Bahoken (27.)


Avatar
Data publikacji: 25 września 2018, 20:53
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.