blank
fot. Zvonimir Kożulj, Marko Vesović / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

Kożulj: Prezes mnie nie lubił

Wysoka porażka Pogoni Szczecin zaraz po wznowieniu rozgrywek to nie jedyne smutne zdarzenie, które nie daje spać kibicom "Portowców". Ostatnio prezes Jarosław Mroczek skrytykował w wywiadzie dla "Super Expresu" byłą gwiazdę drużyny, Zvonimira Kożulja. Pomocnik nie pozostał jednak dłużny swojemu pracodawcy i odpowiedział na zarzuty.

Oskarżenia

Kożulj niedawno rozwiązał kontrakt z Pogonią za porozumieniem stron. Jest to działanie spowodowane planowaną redukcją wydatków na przyszły sezon. Dość szybko po jego odejściu prezes klubu ze Szczecina uderzył w byłą gwiazdę zespołu:

- Kożulj kłamał, że chce u nas zostać, bo od pół roku marzył tylko o odejściu. Uważał siebie za największą gwiazdę na świecie i nie chciał zostać. Nie chcę rozwijać wątku Kozulja i Spiridonovicia , ale jeden jest wart drugiego, jakby to byli bracia. To były nasze fatalne wybory pod względem charakterologicznym.

Mroczek skomentował również formę strzelecką obu wspomnianych piłkarzy, która była ostatnimi czasy niezadowalająca:

- Strzelali, ale tylko do grudnia, bo później - nie licząc gola Spiridonovicia z karnego - już nie trafiali. W pierwszej rundzie tego sezonu Spiridonović grał bardzo słabo, a wręcz wcale nie powinien wychodzić na boisko. Z kolei na początku tej rundy w meczu z ŁKS, Kozulj wyrywał piłkę z rąk Kowalczykowi przed rzutem karnym, którego nie strzelił i straciliśmy 2 punkty. To też fakty, których nie można pomijać. Kozulj nie był pierwszym wyznaczony do strzelania karnych, a zachował się jak potencjalny gwiazdor, żeby się wypromować.

Odbicie piłeczki

Mocne słowa Jarosława Mroczka nie mogły obyć się bez echa. To dotarło do samego krytykowanego, który postanowił odpowiedzieć byłemu pracodawcy. W wywiadzie dla portalu "Pogoń Sportnet" powiedział:

- Dotarły do mnie słowa prezesa Mroczka. Nie chcę z nim walczyć, ale muszę się bronić. Nadejdzie czas kiedy reszta zespołu i sztabu będzie mogła o tym mówić i potwierdzi moją historię o prezesie Mroczku. Mieliśmy zespół na poziomie mistrzowskim, a on nie chciał wspierać, nie chciał inwestować. Teraz chce zrzucić winę na mnie i Spiriego. 

Rzucił on również nowe światło na sprawę wspomnianego przez Mroczka karnego. Według Bośniaka historia z nim związana jest, delikatnie mówiąc, nieco inna niż prezentuje prezes.

 - Jeśli chodzi o karnego w Łodzi, to opowiem dokładnie jak było. Wyznaczonym do strzelania był Spiridonovic, ale był już na ławce rezerwowych. Trzeci trener zanim wszedłem na boisko wyjaśnił mi moją rolę i powiedział "bierz wszystkie stałe fragmenty" a to są przecież też rzuty karne. Kowal podszedł i zapytał mnie czy jestem gotowy do strzału. Historia o tym, że wyrwałem piłkę Kowalowi jest bzdurą.

W Szczecinie trwa burza, która może porwać całą szatni. Problemy finansowe sprawiły, że zarząd usiadł na beczce z prochem. Pytanie brzmi, czy Kożulj nie jest iskrą, która ją rozsadzi?


Avatar
Data publikacji: 3 czerwca 2020, 17:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.