Kokainowy futbol

https://deportes.terra.com.co

W latach 70 przez granicę kolumbijsko-peruwiańską kursować zaczęły ogromne wozy przewożące jeszcze większe ilości worków z ziemniakami. Do USA przylatywały kolejne samoloty, a niezwykle często pasażerami były kobiety w ciąży i mężczyźni w skórzanych kurtkach. Tak rozpoczynał się handel kokainą, kolumbijskim dzieckiem, które później odegrało wielką rolę m.in. … w piłce nożnej.

Kokainowy baron, czyli bezinteresowna pomoc dla Atletico Nacional de Medellin.

W 1989 roku Copa Libertadores mogło mieć jednego zwycięzcę. Atletico Nacional. Klub z Medellin był w stanie pozyskać wszystkich najlepszych piłkarzy Ameryki Południowej, których kontrakty budziły zazdrość zawodników innych klubów. Za tym wszystkim stały ogromne pieniądze pompowane przez narkobossów, dla których drobne wsparcie dla klubu było niczym w porównaniu do dochodów. Dziennych dochodów. W latach największej prosperity, Escobar zarabiał bowiem nawet 50-60 milionów dolarów dziennie. Nie dziwi więc fakt, że Pablo Emilio Escobar Gaviria widniał na liście najbogatszych ludzi świata. Po co jednak narkotykowi liderzy (Escobar, Gacha i bracia Ochoa) mieszali się w działalność biednego z początku – klubu z Medellin? Otóż po pierwsze to kolejny biznes do prania brudnych pieniędzy. Po drugie “El Patron”, czyli Pablo Escobar kochał piłkę, a po trzecie, skoro stać ich było na rozdawanie pieniędzy biednym na ulicy i budowanie dla nich domów, to czemu miałoby ich nie starczyć na medelliński klub piłki nożnej. W każdym bądź razie, po raz pierwszy w historii, Copa Libertadores zostało zdobyte przez klub z Kolumbii. Do następnego zwycięstwa Atletico w południowo-amerykańskiej lidze mistrzów trzeba było czekać do… 2016 roku. Niespodzianka? “Życie jest pełne niespodzianek, niektóre są dobre, inne niekoniecznie” ~Pablo Escobar.

main-qimg-2e81349481505931f49f4511db5eb76f-c

Mundial, poprzedzony śmiercią króla

2 grudnia 1993 roku zakończyła się hegemonia Escobara. “El Patron” by uniknąć amerykańskiej zasadzki popełnił samobójstwo. Kraj się podzielił. Biedni opłakiwali barona, jako wielkiego dobroczyńcę ludu. Nazywany zresztą był i wciąż jest, szczególnie przez środowiska ubogie – kolumbijskim Robin Hoodem. Oczywiście nawiązując do jego hojności. Wyglądem nie przypominał angielskiego “chłopaka w legginsach”. Niestety Pablo, bądź jego sicario (płatni mordercy), zabili około 10 tysięcy osób. Wydawało się, że śmierć “Króla kokainy” to początek końca wojny toczonej przez kolumbijskie kartele. W 1994 w Stanach Zjednoczonych odbywał się mundial. W grupie obok początkującej jeszcze reprezentacji gospodarzy, Rumunii oraz Szwajcarii znalazła się drużyna narodowa Kolumbii. Wydawałoby się murowany faworyt, stosunkowo słabej grupy A. Od początku turnieju “Los Cafeteros” nie szło jednak zbyt dobrze i turniej zakończyli na ostatnim 4 miejscu, zdobywając jedynie 3 punkty, dzięki zwycięstwu 2:0 ze Szwajcarią. Jak okazało się po zakończeniu turnieju piłkarze Kolumbii  zastraszeni byli przez kartel z Cali. Niegdyś nieliczącą się w narkotykowej hierarchii grupę, która wpływy zyskała po śmierci Escobara. Cóż można powiedzieć. Kilku półgłówków z Cali postanowiło postawić znaczną sumę pieniędzy na triumf reprezentacji. By upewnić się, że piłkarze spełnią ich oczekiwania zastraszono ich, grożąc śmiercią ich rodzin. Ofiarą groźby stał się Andres Escobar. Tym razem zbieżność nazwisk przypadkowa, choć Andres reprezentował na co dzień barwy klubu z Medellin. Po powrocie do rodzinnego miasta Escobar napadnięty został przez grupę gangsterów. Jeden z nich oddał w kierunku Andresa 6 strzałów. Po pierwszym strzale napastnik krzyknął wymownie: “podziękowania za samobójczego gola”. Za zamach odpowiadała organizacja przestępcza braci Gallon z Cali.

3spoescobargetty_213539

Nie tylko w Kolumbii

Jeden z wiodących obecnie klubów meksykańskich – Queretaro FC, jeszcze niedawno był oficjalnie pod władaniem Tirso Martineza Sancheza. Wydawałoby się niegroźnego człowieka, nazywanego przez miejscowych “El Futbolista”, czy też “The soccer player”. Tirso Martinez Sanchez jak wyszło na jaw dorobił się na handlu kokainą. W latach 2000-2003 przewiózł za granicę około 70 ton białego proszku. Sanchez jest także podejrzany o kontrolowanie dwóch innych klubów piłkarskich: Irupato i Celayi. O okrucieństwie meksykańskich karteli przekonał się paragwajski piłkarz – Salvador Cabanas grający właśnie w klubie z Meksyku. Cabanas podczas wypadu do klubu wybrał się do toalety. Zakończyło się to niemalże tragicznie. Obok niego stanął tajemniczy mężczyzna, który wykrzyczał do Paragwajczyka: “Jestem najbardziej poszukiwanym handlarzem narkotyków. Dzisiaj jest twój ostatni dzień, zaraz umrzesz. Okradasz nas, Meksykanów”. Piłkarz odpowiedział na zaczepkę napastnika: “Dlaczego? Przyjechałem tutaj tylko do pracy, ponieważ potrzebuję pieniędzy”. Uzbrojony mężczyzna powiedział jeszcze ostatnią frazę, po czym postrzelił Cabanasa: “Nie, zarabiasz za dużo pieniędzy i zabierasz je ze sobą do Paragwaju. My jesteśmy bardziej potrzebujący, a musimy pracować na ciebie”.

Przez lata kokaina, narkotyk z Ameryki Południowej, sporo namieszał na  kontynencie na którym go stworzono. Zamiast dobrobytu przyniósł jednak ze sobą szkody, wywierając wpływ na całym społeczeństwie. Również na piłce nożnej. Na koniec wspomnę jeszcze ciekawostkę z eliminacji Mistrzostw Świata 2018. Kibice Kolumbii, jadący na mecz z reprezentacją Chile w swoich autokarach przewozili 575 kilogramów kokainy. Dużo prawda?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x