Jacek Zieliński: Występ Lecha w Europie oceniam pozytywnie. Teraz czas dla prezesów!

Zielinski

Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Jacek Zieliński, który zdobył z Lechem Poznań tytuł Mistrzów Polski w sezonie 2009/2010, ocenia występ Kolejorza w fazie grupowej Ligi Europy. W opinii trenera, który pełnił rolę eksperta i komentatora TVP Sport – Lech zaprezentował się pozytywnie, a doświadczenie, które zawodnicy nabrali musi zaprocentować wiosną w PKO Ekstraklasie. Dodał też, że działacze Lecha mają pole do popisu, bo drużyna potrzebuje wzmocnień.

Leszek Urban – PiłkarskiŚwiat.com: Lech Poznań zakończył grę w fazie grupowej Ligi Europy. Jaki to był występ w pańskiej opinii?

Jacek Zieliński – były trener Lecha oraz ekspert TVP Sport: Wbrew temu, co widzieliśmy patrząc na wyniki, to uważam, że był to naprawdę pozytywny występ Kolejorza. Doświadczenie, które ci zawodnicy nabrali prędzej czy później będzie musiało zaprocentować. Poza tym, takie mecze jak ten pierwszy z Benficą czy Standardem Liege, pokazały, że zawodnicy Lecha potrafią grać na najwyższym poziomie. Owszem jedna wygrana i pięć porażek, to nie jest powód do dumy, ale patrząc globalnie, to wierzę, że piłkarze z Poznania wyniosą wiele nauki z tej lekcji.

Mówi pan o doświadczeniu. Żeby one zaprocentowało, to wypadałoby grać w Europie co roku.

Chodziło mi bardziej o rozgrywki ligowe. Bo to tutaj Lech ma stratę do liderów i trzeba przyznać otwarcie, że nie ma miejsca na pomyłki. Ten limit został wykorzystany. Mówiąc o doświadczeniu z pucharów, mam na myśli to, że w trudnych momentach, jakie z pewnością się przytrafią Kolejorz będzie potrafił sobie poradzić. Takie mecze z dużo silniejszymi rywalami dają naprawdę dużo.

Co było największym plusem Lecha Poznań w fazie grupowej?

Młodzi zawodnicy! Oni pokazali, że nie boją się nikogo i niczego. Patrząc na to, jak prezentowali się Tymek Puchacz, Kuba Kamiński, Michał Skóraś czy Jakub Moder, to uważam, że można czuć pewną satysfakcję. Kuba Moder już w zasadzie jest poza Lechem i od niego było wymagane najwięcej, a on podołał zadaniu. Dla tych zawodników gra w Europie była niczym przejście z klasy średniej na zajęcia na Uniwersytecie. Duży przeskok, który nie okazał się przepaścią.

A największy minus?

Zdecydowanie postawa defensywy. Na takim poziomie nie powinny się przydarzać takie błędy, jakie popełniali zawodnicy Dariusza Żurawia. Widać było, że nie zawsze w przeciągu jednego meczu były to pewne zachowania. I tutaj nie obwiniałbym za wszystko Tomasza Dejewskiego, który zagrał w meczach z Benficą. On na co dzień grywał na poziomie 2 Ligi. Takie przejście to akurat dla niego spora róznica. Już teraz mogę powiedzieć, że w Lechu powinni myśleć o wzmocnieniu defensywy. To powinno być priorytetem.

Często się mówi, że występy na arenie międzynarodowej, to okazja do wypromowania swoich zawodników. Lechowi się to udało?

Myślę, że tak. Już nawet nie chodzi o samą Ligę Europy. Notesy zagranicznych scoutów z pewnością są zapełnione nazwiskami młodych zawodników z poznańskiej akademii. Jak już wspomniałem, oni pokazali, że umiejętności posiadają. Jednak od razu warto zaznaczyć, że nie ma co się spieszyć z wytransferowaniem Puchacza czy Kamińskiego, którzy już teraz są baczniej obserwowani. Dla nich najbliższe pół roku będzie bardzo ważne i osobiście wolałbym, żeby obaj zostali w Lechu.

Uważa pan, że słusznie obrywa się Filipowi Marchwińskiemu?

W jednej z wypowiedzi Dariusz Żuraw wspomniał, że Filip Marchwiński dopiero w tym ostatnim meczu zagrał na swojej nominalnej pozycji. Wcześniej był rzucany na pozycję numer 6 czy 8, a nawet na skrzydło. To zapewne nie pomogło. Nie ma co wieszać psów na młodym zawodniku, bo rozumiem oczywiście wymagania kibiców, ale on ma jeszcze czas. Błędy, które popełniał mogą go tylko i wyłącznie zbudować.

Wzmocnienie defensywy to jedno, ale w środku pola również są braki.

Dokładnie. Widać, że Lechowi brakuje zawodników do rotacji. Odejście Jakuba Modera spowodowało sprowadzenie Jaspera Kalstroema. Jednak to nadal mało. Jest Tiba, Ramirez i Marchwiński, ale nadal potrzeba kogoś, kto wejdzie z ławki i nie obniży poziomu zespołu. Tutaj jest pole do popisu dla działaczy Kolejorza.

Lech niedawno przedłużył kontrakt z trenerem Dariuszem Żurawiem. O ile dobrze pamiętam, to pan pochwalił ten ruch, komentując jeden z meczów Kolejorza.

Tak, bo w mojej opinii to oznaka normalności, jaka może wreszcie zawitać do Poznania. Zaufanie i chęć budowy zespołu pod kątem jednego trenera. Zgodzenie się z jego wizją i trzymanie się tego. Dariuszowi Żurawiowi trzeba oddać, że to on zbudował takiego Pedro Tibę, jakiego widzieliśmy w tych meczach, które są już za Lechem. Ten zawodnik chyba nigdy się tak nie prezentował i przyznam, że nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że są kluby, które byłyby zainteresowane jego sprowadzeniem.

Kibice jednak zarzucają trenerowi to, że nie zawsze potrafi dobrze ustawić drużynę. Przypominają się straty goli w końcowych sekundach meczów…

Tutaj od strony taktyki nie zarzucałbym dużo trenerowi Żurawiowi. Te straty goli to nie tyle błędy taktyczne, a bardziej brak koncentracji. Pamiętajmy, że za błędy indywidualne nie może odpowiadać trener. Na całe szczęście dla kibiców Kolejorza udało się to opanować i zawodnicy przestali popełniać te same błędy.

Z krytyką Filipa Bednarka pan się zgadza?

Tutaj mam pewien problem. Bo z jednej strony potrafił on wybronić kilka takich sytuacji, że ręce składały się do oklasków. Z drugiej jednak, w wielu przypadkach powinien zachować się zdecydowanie lepiej. Pewnie ta duża rotacja w linii obrony nie pomagała, ale tak czy inaczej ja wymagałem od tego zawodnika zdecydowanie więcej.

Czytałem porównania do Krzysztofa Kotorowskiego, który też potrafił zachwycić interwencją, a za chwilę robił „babola”.

Z Krzyśkiem to było tak, że zawsze był wręcz wypychany z klubu, albo lądował jako ten trzeci, a i tak wracał do bramki i stanowił o silę drużyny. Błędy się zdarzały, jak każdemu bramkarzowi, ale w czasie mojej pracy nie pamiętam wielu takich pomyłek.

Widział pan na żywo kilka meczów Lecha. Osobiście mam problem z oceną Jana Sykory. Co pan myśli o tym zawodniku?

Sykora przyszedł do Lecha za relatywnie duże pieniądze. Nie dziwią głosy krytyki, bo skoro się płaci, to trzeba wymagać. Jednak z drugiej strony, nie tacy zawodnicy jak Sykora potrzebowali chwili na dostosowanie się do realiów polskiej ligi. Mówię to po tym, jak sprawdziłem sobie jego liczby w lidze czeskiej. Tam naprawdę były sezony, w których błyszczał. Przyszedł do Lecha z ligi, która w pewnych uwarunkowaniach przypomina polską ekstraklasę i faktycznie nieco może dziwić jego słaba postawa. Powinien dawać drużynie więcej. Ale być może on potrzebuje tego okresu na aklimatyzację.

Wspomniał pan o braku miejsca na pomyłki w lidze. Czy Lecha stać na włączenie się do walki o tytuł Mistrza Polski?

Kluczowe są te trzy mecze, które pozostały Lechowi do rozegrania w tym roku. Zapewne w Poznaniu celują w komplet punktów, a to byłoby bardzo dobrą sytuacją wyjściową do wiosennego grania. Ja pamiętam swój czas w Lechu i też niezbyt udaną jesień. A wiosną? Na 13 meczów wygraliśmy dziesięć i trzy zremisowaliśmy. Co było później wszyscy wiemy. Dziś patrząc nawet na to, że Legia się rozpędza, to absolutnie uważam, że Lech może włączyć się skutecznie do walki o pozycję numer jeden.

To teraz bardziej prywatne pytanie: czyta pan pozytywne opinię na swój temat?

Nie, nie. Nie posiadam ani Facebooka, ani Twittera. Nie jest mi to potrzebne, aby wdawać się w jakieś niepotrzebne dyskusje. Staram się robić to, co robię w jak najlepszy sposób.

Papiery trenerskie nadal są wyżej od tych eksperckich?

Tak zdecydowanie. Ja całe życie uczyłem się tego, aby być trenerem i tego się trzymam. Dostałem propozycję udzielania się w telewizji i z niej skorzystałem, bo zawsze warto być blisko tej wielkiej piłki. Dla mnie to fajna przygoda, która może zaprocentować w przyszłości.

Zbliża się „dobry czas” dla zmiany trenerów. Wielu szkoleniowców mówi, że najlepiej zacząć pracę wraz z początkiem okresu przygotowawczego. Do pana jakieś zapytania były skierowane?

To prawda. Rozpoczęcie pracy z pierwszym dniem okresu przygotowawczego byłoby idealnym momentem. W moim przypadku pojawiały się zapytania, były jakieś rozmowy, ale na razie bez konkretów. Teraz spokojnie odpoczywam w Tarnobrzegu i czekam na rozwój sytuacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x