Gramy u siebie… Ale nie do końca…


Sandecja Nowy Sącz historyczny przyszły sezon zagra na obczyźnie, korzystając z tej okazji zaczęły mi chodzić myśli na temat polskich przepisów licencyjnych. Zapraszam na felieton „Gramy u siebie….Ale nie do końca.
Sandecja już oficjalnie w Ekstraklasie. Wiadomo jednak, że swój pierwszy sezon rozegra poza Nowym Sączem. Po negocjacjach z klubami z Krakowa i Mielca, które zakończyły się niepowodzeniem przyszła kolej na Nieciecze, gdzie Sandecja ma rozgrywać spotkania w przyszłym sezonie.
Pierwsza myśl jaka przychodzi mi do głowy jest przepis, który pozwala klubom posiadającym słabszą infrastrukturę zagrać na innym stadionie. Oczywiście ma to swoje plusy i minusy, ale czy nie byłoby prościej pozwolić zagrać na swoim stadionie nakładając nadzór, który sprawdzałby czy klub próbuje rozbudowywać/remontować obiekty? Rozumiem, że chcemy upodabniać się do czołowych lig europejskich, ale z tego co mi wiadomo w tamtych ligach kluby po prostu stać na takie obiekty,a nie są do takowych „gigantów” zmuszane.
Wracając do klubu z Sądecczyzny. Wyjazdy na każde domowe spotkanie do odległej o ponad siedemdziesiąt kilometrów Niecieczy nieco mija się z celem. Same dojazdy są stratą czasu i po prostu męczą niepotrzebnie piłkarzy – kolejny argument przeciw. No ale cóż przepisów licencyjnych (nie)stety nie da się obejść.
Kiedy tak myślałem o sytuacji Sandecji po głowie zaczęła mi chodzić znana przyśpiewka „Gramy u siebie” jednocześnie aż chce się dopowiedzieć – „Ale nie do końca”. Dlaczego? Teoretycznie gospodarzem będą piłkarze z małopolski, jednak skoro na mecze już teraz chodzi maksymalnie 2500 kibiców to jak będzie na takim wyjeździe?
Miejmy jednak nadzieję, że „Biało-Czarni” spędzą poza Nowym Sączem tylko ten jeden sezon oraz, że mimo wszystko pokażą się z dobrej strony w naszej polskiej „najlepszej lidze świata” czego im z całego serca życzę.
Autor: Marcin Rogiński