Geoffrey Kondogbia w rytm Diego Simeone

Kondogbia

Atletico de Madrid

Zamiast rozpamiętywać lepiej po prostu puścić w niepamięć. Lukę po odejściu Thomasa Parteya ma zapełnić nowy nabytek prosto z Valencii. Geoffrey Kondogbia wydaje się wyborem skrojonym na miarę drużyny Diego Simeone. 

Po wielu tygodniach spekulacji w końcu doszło do porozumienia. W zastępstwie za sprzedanego Thomasa Parteya Atletico Madryt sprowadziło do siebie Geoffreya Kondogbię. Ten ma stanowić integralną część ekipy Diego Simeone. Ghańczyk odszedł do Arsenalu, gdy londyńczycy aktywowali jego klauzulę, wpłacając 50 milionów euro. Mimo zamknięcia okienka transferowego Hiszpanie dostali miesiąc na zakontraktowanie zastępcy, mając na uwadze zachowanie finansowego fair-play. Według przepisów Atleti było zmuszone szukać następcy wyłącznie na lokalnym rynku. Na celownik trafiło kilka poważnych nazwisk w tym Jose Campana z Levante, czy wspomniany Kondogbia. Szybko stało się jasne, że to transfer gracza Valencii wydaje się najbardziej intratnym ruchem. Zarówno finansowym, jak i sportowym.

Pomyśleć, że miesiąc temu Diego Simeone pytany o środkowoafrykańskiego zawodnika stwierdził jasno – “nie było żadnych rozmów”. Temat jednak nie upadł, bo zbyt wiele wskazywało, iż 27-latek opuści Walencję. Zdawał sobie z tego sprawę zarówno sam piłkarz, jak i zespół z Mestalla z trenerem Javim Gracią na czele.

Kondogbia kontra Partey

– Nadal brakuje mi rytmu, ale zmienię to – mówił Geoffrey Kondogbia po debiutanckim występie w nowym klubie. Trudno się dziwić, że 27-latek nie jest jeszcze tym graczem, który swego czasu imponował w Valencii. Niespełna 20 minut w meczu z Cadiz, to niewiele, by poddać go ocenie. Szczególnie gdy ekipa z Kadyksu prezentuje dość pasywny futbol, a wynik przemawiał na korzyść Atletico. To jednak wystarczająco, by zauważyć, że komunikacja między nim, a partnerami układa się całkiem dobrze. Poniekąd jest to zasługą Diego Simeone, choć w tym czasie należy zwrócić uwagę na inne aspekty. Język, czy znajomość poszczególnych graczy, z którymi współpracował w przeszłości (Vitolo – Sevilla, Carrasco, Lemar – AS Monaco – przyp. red.), to elementy dosyć istotne.

Geoffrey Kondogbia to gracz typu box-to-box, który charakterystyką ma przypominać Thomasa Parteya. Przypominać, bo mimo wielu podobieństw możemy zauważyć kilka szczególnych różnic. Warunki fizyczne przemawiają za byłym piłkarzem Valencii. Również grę na półprzestrzeniach należy przechylić na korzyść nowego gracza “Materaców”. Niemniej jednak to Partey jest bardziej zdecydowany w grze do przodu. Zarówno w kontekście wyprowadzania piłki, jak i starć bezpośrednich. Thomas gra bliżej rywala i w ten sposób czuje się komfortowo. Warsztat techniczny pozwala mu na kontrolowanie tempa gry. Zwalnia, gdy rywal próbuje przycisnąć, przyśpiesza, gdy to jego partnerzy wychodzą z kontrą. Ghańczyk czuje się lepiej, gdy ma więcej luzu, a filozofia Simeone nie do końca spełniała te warunki.

W pewnym sensie lepiej sprofilowanym graczem wydaje się właśnie Kondogbia, który dobrze czuje się ze ściśle nałożoną taktyką. Tak jak Partey nie boi się być pod grą. Ilość wymienionych podań i ich skuteczność nie powinna ulec drastycznej zmianie (średnio 85% na mecz). To, czym dominuje Kondogbia, to głównie zadania defensywne. Za nim przemawiają wygrane pojedynki obronne (5,81 na mecz), odbiory, ale i straty. W pojedynkach powietrznych obaj statystycznie wyglądają podobnie. W przypadku wyłącznie gry ofensywnej – tutaj rządzi Partey mimo przewagi wzrostu Środkowoafrykańczyka.

Więcej możliwości w Madrycie

Obecność Kondogbii na boisku to także więcej swobody dla innych graczy. Luis Suarez nie musi szukać futbolówki, a Joao Felix ma więcej miejsca między drugą, a ostatnią linią. Marcos Llorente natomiast częściej może uwalniać się do ofensywy, co w ostatnim czasie procentuje. Współpraca z Koke, ale i Saulem zapowiada się interesująco zarówno na placu gry, jak i w kontekście wymienności kadrowej.

Warto zauważyć również zmiany w ustawieniu. Formacja 4-4-2 w trakcie meczu może przekształcać się na 4-3-3 z wnętrzami, ale i 4-3-2-1. W meczu z Cadiz z powodu niedostępności Trippiera Atletico zagrało nawet z trójką defensorów i to też okazało się skuteczne. Co prawda trudno oczekiwać byśmy takie ustawienie oglądali regularnie, aczkolwiek wynik motywuje na większą elastyczność.

Aby w pełni wykorzystać potencjał Kondogbii Diego Simeone będzie potrzebował czasu. Zarówno na rozwój indywidualny, jak i kształt reszty drużyny. Dyscyplina i pragmatyczność argentyńskiego szkoleniowca ma zadziałać pozytywnie. Tego brakowało mu w Valencii, która zamiast walczyć z konkurencją, wciąż mierzy się z samym sobą. Madryt więc wydaje się miejscem perfekcyjnym – dalekim od pozaboiskowych zwad i bliskim gry o najwyższą stawkę. Środkowoafrykańczyk może niebawem ponownie wejść na wysokie obroty, wykrzesać z siebie potencjał, który na Mestalla zaczął gasnąć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.