Fortuna I Liga: Dzień remisów na drugim poziomie rozgrykowym

fot. facebook.com/1910radomiak

fot. facebook.com/1910radomiak

We wtorek zostały rozegrane trzy mecze 4. kolejki Fortuna I Ligi. W każdym z nich padł remis. Miedź Legnica zremisowała 1:1 ze Skrą Częstochowa, Resovia w takim samym stosunku z Puszczą Niepołomice, a Podbeskidzie 0:0 z GKS-em Tychy.

W Legincy na papierze faworyt był zdecydowany. Była nim Miedź, która celuje w awans do Ekstraklasy. Skra natomiast walczy tylko o utrzymanie. W pierwszej połowie wszystko szło zgodnie z planem, bo podopieczni Wojciecha Łobodzińskiego objęli prowadzenie tuż przed przerwą za sprawą Krzysztofa Drzazgi. W drugiej połowie jednak gościom udało się doprowadzić do remisu. W 58. minucie bramkę dla Skry zdobył Marcin Stromecki. Beniaminka zadowalał taki wynik i postanowili bronić się do końca spotkania, aby utrzymać ten wynik i zgarnąć jeden punkt i ostatecznie się to udało.

Miedź Legnica – Skra Częstochowa 1:1 (1:0)

Krzysztof Drzazga 45′ – Marcin Stromecki 58′


Kibice w Rzeszowie obejrzeli całkiem niezłe spotkanie. Od początku obie drużyny ruszyły z myślą o zwycięstwie. Jako pierwsi do siatki trafili gospodarze, którzy objęli prowadzenie w drugim kwadransie meczu za sprawą Olivera Podhorina. Puszcza nie miała zamiaru wracać do domu z niczym i jeszcze w pierwszej połowie udało jej się wyrównać. W końcowych minutach pierwszej części do remisu doprowadził Piotr Mroziński. Po przerwie tempo spotkania nie było już tak wysokie i okazji bramkowych też zbyt dużo nie było, więc wynik w Rzeszowie już się nie zmienił.

Resovia Rzeszów – Puszcza Niepołomice 1:1 (1:1)

Oliver Podhorin 30′ – Piotr Mroziński 40′


Teoretycznie najciekawszy mecz miał być rozegrany wieczorem. Podbeskidzie podejmowało GKS Tychy. W pierwszej połowie dużą przewagę mieli goście, ale nie potrafili jej wykorzystać. Po przerwie do bramki gospodarzy trafił Oskar Paprzycki, lecz był on na spalonym i jego bramka została anulowana. Później piłkarze GKS-u trochę opadli z sił i już nie atakowali na bramkę gospodarzy. Natomiast podopieczni Piotra Jawnego po raz kolejny grali słabo i nic nie zapowiadało na to, że uda im się wyjść na prowadzenie. I rzeczywiście się nie udało, choć w doliczonym czasie gry jeszcze w poprzeczkę trafił Giorgi Merebaszwili.

Podbeskidzie Bielsko Biała – GKS Tychy 0:0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x