Dzień Dziennikarza Sportowego – bez sprawozdawców sport byłby nudniejszy

Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

“Tak jak sport wzbogaca nasze życie, tak dziennikarze sportowi sprawiają, że staje się on dla nas także niezapomnianym przeżyciem […] to im zawdzięczamy wielkie emocje, które są udziałem ludzi kochających sport”. – pisze w liście gratulacyjnym do dziennikarzy sportowych prezydent Andrzej Duda. Epistolarna formuła podziękowań głowy państwa ma swój powód, powód wręcz niezwykły – dziś 2 lipca, czyli Światowy Dzień Dziennikarza Sportowego.

Dokładnie 93 lata temu, podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, grupa ludzi zajmująca się, jeszcze wtedy niezbyt profesjonalnym, przekazywaniem relacji z największych wydarzeń sportowych doszła do wniosku, iż w trosce o jak najlepsze warunki pracy powinna ona założyć swój swego rodzaju związek zawodowy. W ten sposób, dzięki staraniom prawie pół tysiąca dziennikarzy z całego świata, w tym Polaków, powstało AIPS, czyli Światowe Stowarzyszenie Prasy Sportowej. Jednym z ojców-założycieli był Jan Hauptman, który następnie zasłynął w rodzimym eterze mówiąc, że “dziennikarzem sportowym trzeba się urodzić, trzeba kochać sport”.

W Polsce przez długi czas, aby móc zaistnieć w relacjonowaniu wydarzeń sportowych lub w ogóle mieć szansę na zamieszczenie najmniejszego tekstu odnośnie sportu w codziennej gazecie, trzeba było zaciskać zęby i znosić drwiny kolegów po fachu, piszących o innych dziedzinach życia. W dziennikach uważano walkę sportową za temat infantylny, nawet wstydliwy, a wszystkiemu nie pomagał fakt, iż społeczeństwo generalnie nie przejawiało zainteresowania czytaniem na temat jakichkolwiek rozgrywek. Cały problem mógł dziwić wyśmiewanych wszem i wobec redaktorów sportowych, ponieważ stadiony cieszyły się ogromną popularnością wśród ludzi, a sport był powszechnie uprawiany. Tę sposobność postanowiła wykorzystać grupa pasjonatów z Krakowa, tworząc redakcję Przeglądu Sportowego, którego pierwsze założenia były zupełnie odmienne od tych dzisiejszych. W artykule wstępnym zapowiedziano pracę u podstaw i działania na rzecz uzdrowienia oraz wzmocnienia narodu, a sama gazeta miała ambicje naukowe oraz popularyzatorskie.

Chociaż w międzyczasie wybuchła II Wojna Światowa, Przeglądowi udało się przetrwać i to on był podstawą do odnowy polskiego dziennikarstwa sportowego po 1945 roku. Wzorując się na nim światło dzienne ujrzały takie inicjatywy jak katowicki “Sport”, legendarna już “Piłka Nożna”, czy np. rzadko wydawane już dzisiaj “Tempo”. W latach 90. nastąpił gwałtowny rozkwit polskiej prasy sportowej, a na rynku zaczęły ukazywać się mniej lub bardziej profesjonalne wydania, poświęcone najczęściej jednej dyscyplinie sportowej. Niestety, wobec szybkiego rozwoju technologii oraz powszechnego dostępu do internetu siła czasopism opisujących rzeczywistość zawodników zaczęła regularnie tracić na wartości. Ludzie, żyjący dziś w niezwykle szybkim biegu, wolą momentalny dostęp do informacji za pośrednictwem sieci, co oznacza, iż wynik, ukazujący się we wtorek o godzinie 12, będzie już niejako nieaktualny w środę rano, kiedy wydany zostanie nowy numer gazety. Świat przeniósł się do internetu, gdzie czytanie tekstów napisanych przez profesjonalnych dziennikarzy przeplata się z zerkaniem w to, co zostało opublikowane przez amatorów zakochanych w danej dyscyplinie lub rozgrywkach. W ten sposób uzyskaliśmy wspaniałe kompendium wiedzy, w którym dziennikarze sportowi, posiadający szeroką wiedzę ogólną na temat konkretnych zawodów, są uzupełniani przez pozytywnie zakręconych “świrów”, potrafiących godzinami śledzić swoje ukochane zespoły.

Paweł Zarzeczny napisał kiedyś, że “dziennikarstwo to umiejętność dotarcia do ludzi i zdarzeń, których inni nie umieją lub nie chce im się dotrzeć”. Czyż tego zdania nie można uznać za clou ogólnie pojętego zawodu dziennikarza? W ten nurt stara się również wpisać redakcja Piłkarskiego Świata. Chociaż nie jesteśmy maszynami, mogącymi docierać do informacji 24 godziny na dobę, a każdy z nas posiada inne, dochodowe zajęcie, to będąc wymienionymi wcześniej “świrami” staramy się przekazać wam to co naszym zdaniem najistotniejsze w piłce nożnej. Mimo iż czasem zostaniemy potraktowani przez danych ludzi lub kluby niczym uciążliwe kule u nogi, albo najzwyczajniej w świecie pomylimy się to nie zaprzestajemy walczyć o wszystko, co najlepsze dla naszych czytelników, ponieważ… po prostu kochamy ten sport. Każdy inaczej, ale razem całkowicie.

Tej miłości oraz dalszej weny w tworzeniu życzymy wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób starają się, aby dziennikarstwo w Polsce i na świecie nie umarło.

Na koniec crème de la crème, czyli wpadka: “Są takie chwile, gdy nie trzeba nic mówić, tylko: panowie, graliście świetnie, niewiele do końca, zmuście się jeszcze do wysiłku, dajcie z siebie wszystko, bo jeszcze nie wszystko stracone i można jeszcze to wygrać!” [D.Szpakowski]

 

Konrad Frąc

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x