Był jak postać z bajki. Diego Armando Maradona będzie żył wiecznie

Maradona

barcablog.com

Żaden piłkarz nie jest i nigdy nie będzie większy i ważniejszy od klubu. Historię świata tworzą jednak biografie wielkich ludzi. Z futbolem nie jest inaczej. Historia Diego Armando Maradony żyje i będzie żyła wiecznie.

Mówi się, że tylko dwukrotnie w historii jeden zawodnik był w stanie wygrać mundial w pojedynkę – Garrincha w 1962 roku i Maradona w roku 1986. Diego Armando Maradona stał się jedną z najbardziej enigmatycznych i kontrowersyjnych postaci w świecie futbolu. Stał się przykładem człowieka, który dźwiga na barkach swój niebywały talent.

Gdy trzy dekady temu mundial zagościł we Włoszech, prosił neapolitańczyków o wsparcie Argentyny. Po tym, gdy kilka lat wcześniej przeniósł się do Neapolu, podobnie jak Pele w Santosie stworzył giganta. Taki właśnie był Maradona. Słowa zamieniał w czyny, a przychodziło mu to niesamowicie łatwo.

Vincenzo Siniscalchi, były prawnik Argentyńczyka stwierdził, że jego klient ma umysł 15-latka. Maradona kochał futbol. To on pozwolił mu uciec z ulicy, by sięgnąć, czegoś niewyobrażalnego. Już, gdy skończył 16 lat, Coca-Cola w celach reklamowych, oferowała mu 600 tysięcy dolarów. A on po prostu bawił się piłką. – To było moje marzenie. Zostać zawodowym piłkarzem. Dziś każdy dzieciak powiedziałby to samo z tym że jego kumple szybko by go uciszyli, bo nie jest Maradoną.

Rekordowy transfer do FC Barcelony

Gra w Boca Juniors dla młodego Diego była spełnieniem marzeń. Już w pierwszym roku gry zdobył mistrzostwo kraju. Niemniej jednak Buenos Aires szybko stało się zbyt małe. Po charakternego Armando zgłosiła się FC Barcelona. Właściwie na celowniku katalońskiego klubu był już cztery lata wcześniej. Po długich negocjacjach wymagania finansowe zawodnika oraz oferta “Blaugrany” skłoniły Argentyńczyków do złożenia broni. Warunek był jeden – ojczyzna potrzebowała go na mundialu w 1982 roku. 

Na stole pojawiło się rekordowe 5 milionów funtów. Zarówno sam piłkarz, jak i jego ówczesny klub zrzekli się prowizji za opuszczenie dzielnicy Paternal. “Pelus” według niektórych źródeł za sezon gry miał inkasować 30 milionów peset (~215 tysięcy dolarów). Josep Lluís Núñez, który odpowiadał za sprowadzenie 22-latka był przekonany, że marketingowo transfer zwróci się błyskawicznie.

Maradona w Barcelonie otrzymał do dyspozycji luksusowe auto, kilkanaście apartamentów, czy prywatny kort tenisowy. Na jego pierwszym treningu w Barcelonie pojawiło się blisko 70 tysięcy kibiców. Oczekiwania były spore, choć debiut w hiszpańskiej Primera Division pozostawił mieszane uczucia. Mimo zdobycia debiutanckiej bramki, FC Barcelona na Mestalla przegrała. Komplet punktów udało się zgarnąć tydzień później w meczu z Realem Valladolid. Boski Diego raz jeszcze wpakował piłkę do siatki. – W Barcelonie początkowo grałem jak w tenisa. Nie trafiałem w piłkę, ale opanowałem to z czasem. Nauczyłem się szybciej biegać – wspominał Argentyńczyk.

Nowy nabytek “Dumy Katalonii” w pierwszym sezonie zdobył łącznie 16 bramek w 24 meczach. Barca zajęła czwartą pozycję w ligowej tabeli. Mimo wszystko sam Maradona miał za sobą kilka pamiętnych spotkań. Jak chociażby mecz na Bernabeu. Wówczas Argentyńczyk, zanim trafił do siatki postanowił zabawić się z madrycką ekipą. Najpierw przedryblował golkipera, a potem tuż przed pustą bramką postanowił poczekać na Juana Jose, zanim skieruje futbolówkę między słupki. Czy jak w Belgradzie z Crveną Zvezdą, gdzie przy 100 tysięcznej widowni otrzymał owacje od gospodarzy.

“Rzeźnik z Bilbao”

Sezon 1983/84 dla “Pelusa” rozpoczął się fatalnie. Wrześniowy mecz z Athletikiem okazał się prawdziwym koszmarem. Po bezprecedensowym wślizgu Andoniego Goikoetxei Argentyńczyk opuścił plac gry na noszach. Camp Nou zamarło. “Blaugrana” ten mecz wygrała 4:0, ale wówczas liczyło się zdrowie argentyńskiego gwiazdora. Maradona został przetransportowany do szpitala, gdzie okazało się, że będzie musiał przejść operację. Zabieg trwał kilka godzin. Wielu uważało, że Goikoetxea wyeliminował Argentyńczyka na dobre. Pierwsze badania wykazały okres rekonwalescencji trwający od pięciu do sześciu miesięcy. Ten do treningów wrócił już po trzech. 

– Z perspektywy czasu myślę, że pokonałem i Goikoetxea i hiszpańską prasę. Oni wszyscy mnie zranili i wyrządzili krzywdę mojej rodzinie. Bardzo mnie to wszystko zabolało. Szczególnie że Goiko nigdy nie przyznał, że złamał mi nogę. Kilka dni później gazety napisały – “Maradona odchodzi”. Aż się popłakałem – opowiadał Maradona.

Na boisku pojawił się już w styczniowym meczu z Sevillą. Jego dwie bramki doprowadziły do zwycięstwa. Z Athletikiem ponownie zmierzył się kilka tygodni później. Tym razem wziął rewanż dwukrotnie karcąc baskijski zespół. Nie był jednak zadowolony, nie przebaczył. – To było straszne. Krzyczeli do mnie Indianin… Szkoda, że nie miałem nigdzie strzały, choć i tak strzeliłem dwa gole – mówił ze zgryzem.

W ów kampanii Diego Maradona na ligowych boiskach pojawił się jeszcze 11 razy, kilkukrotnie wpisując się na listę strzelców. Nie był jednak w stanie pomóc klubowi sięgnąć po tytuł mistrzowski.

Szorstkie pożegnanie z Katalonią, ostatni przystanek w Europie

Ostatnim meczem Diego Armando Maradony w barwach Barcelony był finał Pucharu Króla w 1984 roku. FC Barcelona przegrała 0:1 po dość zaciętym meczu pełnym agresji. Podczas meczu Argentyńczyk był notorycznie prowokowany i obrażany na tle rasowym. W pewnym momencie nie wytrzymał. Zaatakował Miguela Solę i się zaczęło…

Zachowanie gwiazdora wywołało falę oburzenia. “Pelus” stał się celem pogróżek rzucanych przez kibiców. Nie prosił o przebaczenie. Powiedział, że nie żałuje i że wróci, kiedy będzie grał. Jednak Argentyńczyk nie myślał już o powrocie. Nałożona sankcja nigdy się nie ziściła, bo Maradona wybrał inne rozwiązanie – przeprowadzkę do Włoch. Zarząd katalońskiego klubu obawiał się, że Argentyńczyk nie wróci już do najwyższej formy. Chcąc jeszcze na nim zarobić, umożliwili mu transfer do Napoli. To, co wydarzyło się we Włoszech, to już historia.

Maradona w 1992 roku po ośmiu latach wrócił do Hiszpanii. Na ostatni przystanek w Europie przed powrotem do ojczyzny. Napoli doszło do porozumienia z Sevillą. Andaluzyjczycy za transfer “Pelusa” musieli zapłacić 7,5 mln dolarów. Maradona zadebiutował w towarzyskim meczu z Bayernem, a w październiku już w rozgrywkach ligowych. Łącznie w 27 meczach, zdobył 7 bramek.

O ile klub na ściągnięciu Argentyńczyka sowicie zarobił, tak wciąż liczył, że ten odrzuci swoje nawyki, które ciągnęły się za nim latami. Tak się jednak nie stało. Kolejne wybryki Maradony błyskawicznie dały o sobie znać i już w lipcu został odsunięty od drużyny. Ostatecznie wytoczył jeszcze powództwo z powodu niezapłaconych pieniędzy, które według niego klub był mu winien. Tak się skończyła europejska przygoda boskiego Diego.

Nieśmiertelny boski Diego

– Nie jest to miłe, ale FIFA nie ma dobrej opinii o mnie. Może dlatego, że należeli do niej Pele, Platini, Beckenbauer uważani za najlepszych na świecie. Kiedy ich prześcignąłem, to wyglądało trochę jak przejście do wrogiego gangu. Ja po prostu kopałem piłkę jak oni, ale oni stroili się w garnitury i to nas różniło.

Kontrowersja zawsze szła w parze z Maradoną. Czy wtedy gdy za astronomiczną kwotę 8 mln dolarów trafił do Napoli. Czy wtedy, gdy posądzano go o zażywanie narkotyków i organizowanie orgii. – Na razie problemem jest tylko Maradona, a ja co dzień walczę z nałogiem dla moich córek, a nie opinii publicznej – tłumaczył. I choć wzorem do naśladowania nie był, to piłkarzem był wielkim. Udowodnił, to w Neapolu. Udowodnił na mundialu w Meksyku. On łamał wszelkie bariery. Boski Diego jest i będzie nieśmiertelny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x